Teraz mieszkam z nią od miesiąca, ponieważ spotkałam się z niezrozumieniem własnego męża. Musiałam przeprowadzić się do matki z dzieckiem, bo nie znoszę takiego traktowania...

Przede wszystkim denerwuje mnie fakt, że Olek szczerze nie rozumie, dlaczego odeszłam. Jego zdaniem zapewnił mnie i synowi wszystko, co niezbędne do wygodnego życia, a jego matka zawsze nalegała, abym całowała jej ręce, ponieważ pozwoliła mi mieszkać w jej domu. Kiedyś nie chciała słyszeć, że będziemy wynajmować mieszkanie. Sama zaproponowała, że ​​zamieszkamy z nią, żeby nie dawać pieniędzy obcym, takim jak moja siostra.

Nadszedł czas, gdy miałam serdecznie dosyć takiego życia

Teściowa generalnie lubiła robić wyrzuty rodzinie ze wszystkiego, a mąż wstawiał się za mną. To prawda, nie na długo. Na początku prosił, by nie zwracać uwagi na krytykę matki, ale z czasem stanął po jej stronie. Sytuacja pogorszyła się, gdy urodziłam dziecko. Prawdopodobnie teściowej zrobiło się ciasno, przez pierwszy rok mój mąż i ja nie spaliśmy, a Wanda nakładała tylko zimne okłady na czoło i jęczała.

I każdego dnia mnie uczyła. To nie jest sposób na owijanie dziecka, a on nie potrzebuje pieluch, lepiej owijać bawełną po staremu i wszystko prać ręcznie. Dla niej byłam złą matką. Wanda często przerabiała jedzenie dla niemowląt, a czasami zamiast mnie stała przy kuchence, bo według niej nie jestem dobrą kucharką. Teściowa uważa, że ​​​​wydaję za dużo pieniędzy, a Olek musi kontrolować nawet to, ile płacą mi na dziecko. Tutaj nie mogłam tego znieść. Gdy Olek i jego matka poszli po zakupy na targu, ja zebrałam wszystkie swoje rzeczy, które zmieściły się w jednej walizce i pojechałem z dzieckiem taksówką do mamy.

Moja mama nie jest przeciwna temu, że z nią mieszkamy. Bardzo kocha swojego wnuka. I nie zamierzam wracać do męża, bo nie chcę do końca życia rozliczać się z każdej kupionej spinki do włosów. Olek dzwonił, przepraszał, próbował nakłonić mnie do powrotu, ale wiem, że on się nigdy nie zmieni. Powiedziałam, że składam pozew o rozwód.