Życie osobiste sióstr jest tajnym tematem, w żadnym wypadku nie można się wtrącać... Czy jest w tym racja, czy nie, jest kwestią otwartą.

Osobiście uważamy, że sytuacje mogą być różne i należy działać zgodnie z panującymi okolicznościami. Ale nie mamy prawa polemizować z opinią narratora. Z drugiej strony komentarze są otwarte, więc zawsze możesz wyrazić swój punkt widzenia. 

Na wsi żyje się bardziej przyjaźnie niż w mieście. W końcu śpisz tylko w mieszkaniu. Resztę czasu spędzasz w pracy, na wycieczce lub gdzieś indziej. A we wsi wszyscy krewni są w zasięgu wzroku. Istnieje stała komunikacja i wzajemna pomoc. Na wsiach wciąż jest mnóstwo domów wielopokoleniowych, co sprzyja wzrastaniu dzieci w atmosferze szacunku dla starszyzny.

Moja siostra zaczęła prowadzić podwójne życie?

Moje najjaśniejsze lata spędziłem w rodzinnej wsi. Z mamą i siostrą. Niestety, te czasy należą już tylko do przeszłości.

Kiedy Renata miała 23 lata, przeprowadziła się do miasta, do swojego chłopaka. Trzymałam się życia na wsi, ale też po kilku latach musiałam przenieść się do mieszkania w mieście. Winę ponosi brak normalnej infrastruktury i perspektyw pracy. Gdyby nie to wszystko, przysięgam, żyłabym na farmie i czułabym się świetnie.

Teraz Renata i ja mamy już ponad pięćdziesiąt lat. Nadal tam mieszkam z mężem i synem. A jakieś dziesięć lat temu postanowiła całkowicie wyjechać z kraju, spróbować szczęścia za granicą, wyjechała do pracy. Jej mężowi szło jako tako, ale dzieci trzeba było wychować, więc nie było innej drogi, żeby im się powiodło. Próbowałam ją odwieść od wyjazdu z kraju, ale gdzieś w duszy zrozumiałam, że nie robi tego dla dobrego życia.

Zrozumiałam, że Renata postanowiła po tchórzowsku uciec od dotychczasowego życia. Uciec od męża i dzieci, od "kieratu", do którego chyba nigdy nie zdołała przywyknąć, gdy związała się z kimś na stałe... Widać to we wszystkim, co zrobiła przed wyjazdem, jak się zachowywała i sądzę, że za granicą zaczęła nowe życie z kimś innym...