Trudniej ukryć ciepłe stosunki Berlina z Moskwą.

Horoskop przyjaciół. Jak zachowują się przyjaciele różnych znaków zodiaku

Z Berlina z miłością

Przed rosyjską inwazją na pełną skalę niemieccy urzędnicy często tłumaczyli swoją niechęć do zaopatrzenia Ukrainy w broń z błędów z przeszłości, mówiąc, że Berlin nigdy nie zrobi niczego, co mogłoby doprowadzić do eskalacji i powtórzenia II wojny światowej, więc opowiadał się za czysto dyplomatycznym rozwiązaniem konfliktu.

Z jednej strony uzasadnienie jest dość szlachetne. Z drugiej strony odmowa przez Niemcy dostarczenia Ukrainie broni do obrony wzmacnia pozycję naszego przeciwnika.

I choć Niemcy zawsze odwoływały się do historii, historia niczego jej nie nauczyła. Kilka konfliktów było już w okresie powojennym, kiedy embargo na broń nie kończyło wojny, ale pomagało agresorowi.

Tak było na początku lat 90. w byłej Jugosławii – kiedy zaatakowała ich armia serbska, mająca przewagę nad chorwacką i bośniacką, pod dowództwem prezydenta Jugosławii Slobodana Miloszevicia i generała Ratko Mladicia, Europa nałożyła na nie embargo na broń. Region. Bośniacy musieli bronić się swoją słabą armią. Cały świat obserwował gwałcenie kobiet, zabijanie cywilów i zmuszanie ich do ucieczki. W 2014 roku sytuacja na Ukrainie była podobna do bośniackiej.

W 2014 roku w odpowiedzi na okupację Krymu i wsparcie „republik” we wschodniej Ukrainie Rada Unii Europejskiej zakazała sprzedaży broni Rosji. Nie było też możliwości sprzedaży broni na Ukrainę. A Niemcy przez te wszystkie lata były jednym z głównych przeciwników pomocy wojskowej dla Ukrainy, nie udzielając pomocy własnej (kanclerz Niemiec Angela Merkel osobiście zdecydowanie sprzeciwiła się wspieraniu Ukrainy bronią w 2014 roku) i utrudniając dostawy z państw NATO.

I podczas gdy Ukraina otrzymywała co najwyżej kamizelki kuloodporne i hełmy, Europa sprzedawała broń Rosji. Dochodzenie przeprowadzone przez zespół Investigate Europe, opublikowane 17 marca 2022 r., wykazało, że kraje UE eksportowały broń do Rosji po embargu z 2014 r. i co najmniej do 2020 r. Wśród nich były Francja, Austria, Chorwacja, Finlandia i Niemcy. Chodziło w szczególności o dostarczenie specjalnego sprzętu potrzebnego do produkcji technologii rakietowej.

W przededniu rosyjskiej inwazji na Ukrainę niemiecka prasa zaczęła otwarcie mówić, że Ukraina musi dostarczyć broń. Der Spiegel opublikował artykuł wstępny „Stanowisko Niemiec w sprawie broni dla Ukrainy nie ma sensu”. Nie najmniejszą rolę w tym procesie odegrało przemówienie dowódcy niemieckiej marynarki wojennej Kai-Achima Schönbacha, który w styczniu 2022 r. zadeklarował potrzebę „szanowania Putina”, wypowiedział się w NATO przeciwko Ukrainie i Gruzji. Wiceadmirał został zwolniony, ale jego słowa pozostały powodem do myślenia.

Po 24 lutego i nowej fali rosyjskiej agresji na Ukrainę Niemcy nadal zdecydowały się na dostarczanie broni – przekazały Siłom Zbrojnym Ukrainy 1000 systemów przeciwpancernych i 500 rakiet w systemie rakiet przeciwpancernych Stinger. Później Berlin przyłączył się do walki o sankcje przeciwko Rosji. Jednak mało aktywny. Eksperci zauważają, że to Niemcy sprzeciwiły się wykluczeniu nie wszystkich rosyjskich banków z systemu SWIFT, ale tylko niektórych, które były już objęte sankcjami. Berlin skutecznie blokuje rozpoczęcie embarga na gaz i ropę.

Ograniczenia osobiste

Od końca lutego do początku marca Berlin dostarczał Ukrainie broń i towary obronne o wartości ponad 180 mln euro. Na liście znajdują się karabiny maszynowe i amunicja, granatniki, pociski przeciwlotnicze – wszystko oprócz broni ciężkiej. Chociaż Ukraina zadeklarowała gotowość do zakupu np. haubic Panzerhaubitze 2000. Niemcy jednak nie obiecały sprzedaży.

Popularne wiadomości teraz

Znaki zwiastujące szczęście, które dostajemy od naszych Aniołów Stróżów. Zacznij ich szukać

Historia górnika, którego odnaleziono żywego 17 lat po zawaleniu się kopalni

Aby przetrwać w domu z kotami, papuga nauczyła się „mówić” jak kot

Miłość uratowała mu życie. Żona Pawła Królikowskiego ocaliła go od złego losu

Pokaż więcej

Niedawno okazało się, że Berlin zmniejszył o połowę swoją listę możliwego eksportu broni na Ukrainę, usuwając broń ciężką. Według niemieckiej gazety Bild zmiany zostały dokonane „jak zawsze na wniosek Urzędu Kanclerskiego”. Lista została skrócona z 48 do 24 stron, a z piętnastu egzemplarzy broni, których zażądała Ukraina, pozostały tylko trzy. A wszystko za sprawą osobistego stanowiska kanclerza Niemiec Olafa Scholza.

Po tym, jak Angela Merkel przez 16 lat budowała prorosyjską pozycję w Niemczech, a niemiecka polityka zagraniczna opierała się na przyjaźni z Rosją, Scholz albo stał się zakładnikiem tej polityki, albo ją kontynuuje – mówi ekspert wojskowy Oleg Żdanow. ostatnich wydarzeń, osobiście stworzył przeszkody w dostawach ciężkiej broni na Ukrainę.”

Ekspert nazywa broń, z wyjątkiem artylerii samobieżnej, której nie ma na krótkiej liście Scholza.

Syn Alaina Delona udostępnił wideo z ojcem, który postanowił poddać się eutanazji

„Widzimy, że niemieckie społeczeństwo jest gotowe pomóc Ukrainie, Bundestag jest gotowy do pomocy, producenci broni nieustannie dostarczają listy tego, co są gotowi dostarczyć jutro przynajmniej Ukrainie, a Scholz mówi „nie”. Broń — czołgi, wozy opancerzone i artyleria Producenci broni w Niemczech są gotowi dostarczać czołgi Leopard, wozy bojowe piechoty Marder, wyrzutnie rakietowe, pociski przeciwokrętowe, ale Scholz pozostał na liście — granaty przeciwpancerne Żdanow kontynuuje.

Spadające oceny

Takie stanowisko Niemiec zaskakuje nie tylko na Ukrainie. Warto przypomnieć odwołanie wizyty prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera: prezydent Wołodymyr Zełenski odmówił spotkania z nim w Kijowie, dając do zrozumienia, że ​​czeka na Scholza. Takie oficjalne stanowisko nie jest rozumiane w kraju.

Według niemieckich mediów „bardzo niechętnie komunikuje się – zarówno publicznie, jak i w ramach koalicji rządzącej”, uważając, że „milczenie jest samo w sobie dobrą polityką”. A wewnątrz kraju rośnie niezadowolenie z tego, że głos Niemiec nie jest słyszalny w Europie, że traci przywództwo. Dodatkowo na niemieckich polityków wpływa fakt, że Ukrainie już pomagają inne kraje, które tradycyjnie uważane są za partnerów Rosji, ale zdecydowały się pomóc Ukrainie, np. Włochy.

Tymczasem po upublicznieniu informacji o ograniczeniu dostaw broni na Ukrainę Scholz potwierdził, że jego decyzja nie była przypadkowa. Według niego, Niemcy nie mogą dostarczyć Ukrainie ciężkiej broni dla Bundeswehry, gdyż istnieje groźba rosyjskiej agresji na NATO, a jego kraj musi „zawsze być w stanie obronić terytorium sojuszu”.

Scholz jest przekonany, że najlepszą opcją jest zaopatrzenie Ukrainy w sowiecką broń, z którą ukraińska armia umie sobie poradzić i negocjuje dostawy z krajami europejskimi. Niemcy już uzgodniły, że Słowenia przekaże Ukrainie kilka swoich czołgów T-72, a Niemcy przekażą jej pojazdy opancerzone Marder i Fuchs.

Eksperci twierdzą, że niechęć Scholza do dostarczania Ukrainie ciężkiej broni może kosztować jego reputację polityczną, a nawet miejsce.

Często słyszy krytykę pod jego adresem. Na przykład szefowa komisji obrony Bundestagu Marie-Agnes Strack-Zimmermann powiedziała, że ​​Niemcy nie mają „czasu na przedyskutowanie tej kwestii” i zażądały wyjaśnienia. Minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Berbok zadeklarowała długoterminowe wsparcie wojskowe i gotowość dostarczenia Ukrainie bardziej zaawansowanych systemów uzbrojenia.

„Niemcy mogą wnieść większy wkład” – powiedział Burbock. A co najważniejsze, dostawy ciężkiej broni na Ukrainę są wspierane przez społeczeństwo.

Czy to ogólne niezadowolenie może skutkować rezygnacją Olafa Scholza? Politycy poważnie dyskutowali o możliwości skierowania do Bundestagu kwestii dostaw broni na Ukrainę. W przyszłym tygodniu odbędzie się sesja plenarna. A CDU (największa siła polityczna w opozycji parlamentarnej) już zapowiedziała w niemieckim parlamencie, że partia jest do tego gotowa, jeśli Scholz będzie kontynuował politykę restrykcji.

Więcej ciekawych artykułów na kraj.life