Okazuje się, że w młodości był bardzo utalentowanym... tancerzem.
Będąc na wakacjach we Włoszech skorzystał z okazji, by pokazać swoje talenty i… zatańczyć z turystami.
Do tej pory nikomu nikt o tym nie wiedział.
- Przez kilka lat z rzędu jeździłem do Włoch w wakacje, od 3 klasy liceum, do pracy do hotelu Perez nad morzem adriatyckim — wspomina polityk.
Czarnek był wówczas podobny w swoich talentach nawet do zawodowych tancerzy.
- Tam była taka fajna rodzinna atmosfera stworzona przez właścicieli tego hotelu. Co dwa, czasem co trzy tygodnie, odbywały się tam tzw. "serate danzanti", czyli wieczory taneczne. Po prostu z gośćmi tańczyliśmy. Wspominam to z ogromnym sentymentem, ponieważ właściciele hotelu dbali o to, aby każdy czuł się tam jak w domu, a przede wszystkim pracownicy. To był, można powiedzieć, rodzinny hotel — opowiada
"Chciałabym, żeby Michał dorósł". Nina Terentiew szczerze o żonach Michała Wiśniewskiego
Podczas jednej z tych wypraw Czarnek poznał swoją przyszłą żonę.
- Jeździłem do Włoch na wakacje do Milano Marittima i pracowałem tam kilka lat z rzędu. Przez 5 lat pracowałem w hotelu Perez. Tego ostatniego roku przyjechała do sąsiedniego hotelu Ambra właśnie Kasia. Wpadliśmy sobie tam w oko — mówił
Był to fatalny moment w życiu ministra, choć nie wszystko od razu było idealne.
- Trudność polegała na tym, że ja miałam pracę wieczorną, a Kasia przedwieczorną. Wieczorami nie mogliśmy się spotykać, ale to się jakoś nawiązało. Ona wróciła wcześniej do Polski, a ja byłem do tego stopnia zakochany, że skróciłem dwa tygodnie swój pobyt we Włoszech, co kosztowało mnie 1 mln lirów włoskich, a zatem 2 tys. zł. Ha, ha! To nie jest nadal mało, a w latach 90. to było bardzo dużo. Poświęciłem to, żeby dotrzeć do Polski i dalej kontynuować naszą znajomość — wspominał
Więcej ciekawych artykułów na kraj.life
Popularne wiadomości teraz
Pokaż więcej