Nie ma chyba w Polsce dziennikarza, który pracując 10 lat temu w ogólnopolskich mediach, nie posiada tragicznych i wzruszających wspomnień z tamtego okropnego dnia w polskiej historii. Beata Tadla była jedna z dziennikarek, która 10 kwietnia 2010 roku miała dyżur, pracując wówczas w TVN24.

Jak wspomina, był to jeden z najtrudniejszych, ale i najważniejszych dni w jej zawodowej karierze. Sama przyznała, że przepłakała cały dzień, a tak samo zresztą jak wszyscy obecni wówczas w studiu telewizyjnym.

Dziś przypada 10. rocznica katastrofy Smoleńskiej i z samego rana pod pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości złożyli wieńce i znicze, by upamiętnić 96 wybitnych Polaków, którzy zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem.

Beata Tadla we wspomnieniach o 10 kwietnia 2010 roku. Katastrofa smoleńska miała wielki wpływ na jej zawodowe życie

Ten niezwykle trudny dla wszystkich Polaków, ale w dużej mierze dla pracujących wówczas dziennikarzy dzień świetnie pamięta Beata Tadla, która wraz z Jarosławem Kuźniarem miała dyżur poranny w TVN24.

Jak oboje przyznają, z trudem powstrzymywali łzy, a Beata Tadla pomiędzy poszczególnymi wejściami na antenę wylała morze łez. Z początku tragicznych informacji, które napływały z lotniska pod Smoleńskiem nikt nie brał na poważnie, a wielu dziennikarzy pracujących w studiu TVN wzięło to za plotkę.

Beata Tadla przyznaje, że był zła, iż ktoś rozpowszechnia podobne informacje. Po chwili do studia TVN zadzwonił drugi z pracujących na miejscu reporterów, który znajdował się bliżej płyty lotniska w Smoleńsku, mówiąc że panuje tu totalny chaos, a Rosjanie nikogo nie dopuszczają do miejsca katastrofy i że z pewnością doszło do czegoś tragicznego.

Aby wyjaśnić tę sytuację, dziennikarze TVN 24 zadzwonili do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a jego rzecznik wyjaśnił jedynie, że były problemy z lądowaniem prezydenckiego samolotu. Według informacji na pokładzie doszło do pożaru, lecz został ugaszony.

Po kilkunastu minutach pojawiła się potwierdzona informacja, że nikt z 96 osób lecących na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej nie przeżył katastrofy. Dla Beaty Tadli i Jarosława Kuźniara był to jeden z najgorszych, najtrudniejszych dni w zawodowej karierze, który wymagał niesamowitej umiejętności zachowania profesjonalizmu, powagi, ale i maksymalnej obiektywności.

Było to niezwykle trudne, ponieważ nie tylko dziennikarze, ale i zaproszeni do studia politycy nie potrafili ukryć emocji. Gdy do TVN24 dotarła pełna lista osób lecących prezydenckim samolotem i Beata Tadla musiała ją odczytać na wizji nie była w stanie ukryć wzruszenia i łez. Jak sama przyznaje to był najtrudniejszy moment w jej karierze dziennikarskiej.

Po skończonym dyżurze, który i tak z racji nadzwyczajnej sytuacji został przedłużony o kilka dobrych godzin, gdy Jarosław Kuźniar i Beata Tadla mogli wreszcie zejść z anteny wpadli sobie w ramiona i przepłakali prawie godzinę. Dziennikarze nie mieli pojęcia wówczas, jak bardzo 10 kwietnia 2010 roku zmieni oblicze Polski.

Popularne wiadomości teraz

"Jeśli tak zareagowała na test DNA, to jej sumienie nie jest czyste": mówi teściowa

Jak wygląda życie dziewczyny o „srebrnych oczach”, której nikt nie chciał adoptować

Uczestniczki „Paradise Hotel” przed i po poprawkach. Do Interntu trafiły zdumiewające zdjęcia

Sensacyjne doniesienia o jednej z uczestniczek programu „Kuchenne rewolucje”. Mroczna historia z Podhala

Pokaż więcej

Jak informował portal Kraj  WIELKANOC MARTY KACZYŃSKIEJ NIE BĘDZIE NALEŻAŁA DO PRZYJEMNYCH. ZABRAKNIE NAJWAŻNIEJSZEGO PUNKTU OBCHODÓW TYCH ŚWIĄT

Przypomnij sobie  PIERWSZE TAKIE ŚWIĘTA PREZYDENTA ANDRZEJA DUDY. PARA PREZYDENCKA SPĘDZI JE W BARDZO NIETYPOWY SPOSÓB

Portal Kraj pisał również  NIESAMOWITE WYZNANIE MARTY KACZYŃSKIEJ. CÓRKA PARY PREZYDENCKIEJ POWIEDZIAŁA PRAWDĘ O SWOJEJ UKOCHANEJ MAMIE