Michał ma 30 lat i niedawno stracił ojca. Jednak prawie całe życie żył w przekonaniu, że ojciec go porzucił.

Czy tak było i co pomogło poznać prawdę?

Kilka miesięcy temu straciłam męża. Miał zaledwie 52 lata, a o spisaniu testamentu nawet nie myśleliśmy. Gdy doszło do podziału majątku, okazało się, że moje małżeństwo zostało uznane za nieważne. Zostało uznane za nieważne z powodu pewnego oszustwa z fikcyjnymi małżeństwami.

Ale nikt nam o tym nie powiedział! Nie wnikałam w szczegóły. Mój prawnik powiedział, że teraz to nie ma sensu. Tak czy inaczej, teraz cały majątek mojego męża miał przejść na jego syna z pierwszego małżeństwa.

Ale Czarek długo nie komunikował się z Michałem. To wszystko wina jego byłej żony, która zrobiła wszystko, co możliwe, aby pokłócić ojca i syna. Czarek próbował dotrzeć do Miszy do końca, ale ten uparcie stał po stronie matki. Nawet nie przyszedł na jego pogrzeb! Ale nie zapomniał o odziedziczeniu wszystkich jego oszczędności.

Przybył kilka dni po przebudzeniu, aby obejrzeć dom. Uważał mnie za głównego winowajcę rozwodu swoich rodziców. Myślał, że to ja nastawiłam Czarka przeciwko niemu. Bez względu na to, jak próbowałam mu udowodnić, że jest inaczej, Michał po prostu mnie nie słuchał i kazał się wyprowadzić.

Przede wszystkim poszedł do gabinetu Czarka, a ja zostałam, żeby zaczekać na niego w kuchni. Po 5 minutach zszedł na dół, pokazał mi kartkę i zapytał: „Co to wszystko znaczy?” Na papierze było widać pismo mojego męża.

Wziąłem kartkę do rąk i przeczytałem: „Piszę te słowa i wierzę, że kiedyś je przeczytasz, synu. Przykro mi, że nasza relacja się nie udała. Zrobiłem wszystko, żebyś był szczęśliwy. Ale w pewnym momencie twoja matka zabroniła mi się z tobą spotykać. Wysyłałem ci prezenty i kartki na każde święto i zawsze wracały. Zajrzyj na strych - spodoba ci się! Kocham cię synku".

Pokazałam Michałowi strych z jego prezentami, a on wybuchnął płaczem: „Przez te wszystkie lata obwiniałem ojca za to, czego nie zrobił. A moja mama tylko dolała oliwy do ognia. Dlaczego mi to zrobiła?” Wtedy podszedł do mnie syn mojego męża i powiedział, że nie rości sobie już prawa do swojej własności. W zamian poprosił tylko o jedno: „Krysiu, czy mogę czasem do ciebie przyjść? Chcę lepiej poznać mojego ojca”.