W rzeczywistości ponad trzy dekady, które przeżyliśmy z mężem, zdeterminowały moje życie. Dzięki niemu stałam się tym, kim jestem teraz. Zapewne wesprze mnie wiele kobiet, które mają dokładnie taką samą sytuację.

Nigdy nie byłam karierowiczką i jednocześnie czasami żałuję, że wybrałam życie gospodyni domowej. Tak, wychowałam dwie córki, pożegnałam się z nimi, pomogłam im odnaleźć właściwą drogę życia. Jednocześnie pilnowałam paleniska, prawie we wszystkim byłam posłuszna mężowi i w ogóle myślę, że przez cały ten czas byłam dobrą żoną.

Nie rozumiem, jak niektóre kobiety mogą się „odrywać”, nawet jeśli niezbyt często?! Dla mnie takie zachowanie jest niedopuszczalne. Ponownie, jedyną rzeczą, którą chciałbym spróbować, jest kontynuowanie kariery przez co najmniej kilka lat. Kiedy byłam młoda, chodziłam na kursy księgowości i nawet całkiem nieźle sobie radziłam.

Wraz z narodzinami najstarszej córki praktycznie nie było wolnego czasu

Chociaż żyliśmy z mężem jak pies z kotem przez ostatnie 3-4 lata, przy dzieciach uparcie udawaliśmy, że w naszym życiu wszystko jest w porządku. Śmialiśmy się, żartowaliśmy, odgrywaliśmy swoje role. Jednak kiedy byliśmy sami, po prostu szliśmy do swoich pokoi i robiliśmy swoje. Tak, to się zdarza. Nie straciłam szacunku do męża. Ale miłość już dawno minęła. Z czasem zauważyłam, że mąż wpadł w apatię i bardzo się zmienił. Śmiertelna choroba zabrała go.

Rozstając się z mężem, płakałam z głębi serca. Nie żywiłam gniewu do tego człowieka. Tak, uczucia zniknęły, wiele przyjemnych chwil z przeszłości zostało w pamięci. Teraz na horyzoncie pojawił się nowy problem. Moja teściowa. Ta sama kobieta, która całe życie mnie dręczyła, też zachorowała, a lekarze mówią, że to poważne. Maksymalnie pięć lub sześć miesięcy życia jej pozostało. Problem polega na tym, że to chodząca nienawiść do mnie. Gdy zjawiłam się u niej, aby się nią zająć, spojrzała na mnie z pogardą i oznajmiła, że mam nie liczyć na mieszkanie po niej, bo już zapisała je swojej córce.

Nie mam najmniejszego zamiaru przejmować tej zatęchłej rudery, której mury przesiąknięte są złą, nienawistną energią. Jak widać, teściowa zapomniała o tym, że jej córunia wyjechała za granicę i ani myśli przyjechać, aby zająć się matką, więc z krewnych ma obecnie tylko mnie! Nie chce mi się zabierać teściowej do siebie, a jeszcze bardziej mi się nie chce zamieszkać u niej. Nie mam pojęcia, jak ściągnąć do kraju swoją bratową... Jakieś pomysły?