Mimo że był wartościowym pracownikiem, został zwolniony z powodu pandemii. Początkowo Kostek odpoczywał. Stres, który przeżywał po przymusowej redukcji etatów, wykańczał go psychicznie i fizycznie. Nie chciałam jeszcze bardziej psuć nastroju mężowi. Widziałam, że był bardzo zdenerwowany. Ale z biegiem czasu sytuacja się nie zmieniała.

Minęły 2 lata, a mój mąż nadal nie ma normalnej pracy

Zdarza się, że znajduje jakąś fuchę, ale nie przynosi pieniędzy do domu. Mam dość dźwigania wszystkiego na sobie.

Za media, jedzenie i wydatki domowe muszę płacić sama. Tymczasem Kostek udaje, że nic się nie dzieje. Po prostu nie rozumiem, co jest z nim nie tak. Próbowałam rozmawiać, przekonywać, prosić, ale jestem tym zmęczona.

Mój mąż karmi mnie swoimi "jutrami" i zachowuje się, jakbyśmy znów mieli po 18 lat. Wyszłam za mąż za odpowiedzialnego i godnego zaufania mężczyznę. Przy nim czułam się bezpieczna. Teraz mogę polegać tylko na sobie. Aby przekonać Kostka do powrotu do aktywności zawodowej, próbowałam porozmawiać z jego rodzicami. Uważają, że powinnam po prostu poczekać. Jak każdy ma trudne okresy w życiu. Tak, tylko taki okres jest teraz ze mną, a nie z moim mężem. Leży całymi dniami na kanapie i żuje krakersy. 

Mówi się, że żony powinny inspirować swoich mężów. Ale w naszym przypadku to nie działa, chociaż próbowałam! Tyram jak koń pociągowy bez dni wolnych, a muszę jeszcze wyskrobać czas na gotowanie i sprzątanie. Jednak Kostek tego nie zauważa. Zachowuje się, jakby wszystko robiło się samo! Naczynia same się zmywają, jedzenie samo się gotuje, zakupy same przychodzą do domu, a rachunki same się opłacają!

Mam już dosyć utrzymywania tego lenia i nie zamierzam dłużej tego robić. Próbowałam już wszystkiego, ale nie mam już siły. Na szczęście nie mamy dzieci, bo nie uciągnęłabym tego wozu sama tak długo... Czy pandemiczne lockdowny rozleniwiły tak wszystkich mężczyzn?!