Nie ma wstydu w błędnym zaufaniu niewłaściwej osobie. Ale czy to wstyd?
Irina wiedziała z pierwszej ręki, jak to jest czuć się porzuconą i zapomnianą. W końcu mężczyzna, miłość jej życia, właśnie odszedł.
Przez 20 lat nie było od niego żadnych wiadomości
Była bardzo dumna ze swojej rodziny. Choć dzieci rzadko ją odwiedzały, doskonale rozumiała, że współczesny świat wymaga więcej czasu i wysiłku. Dzwonią i jest super. Nagle kobieta podskoczyła. Już zapomniała, jak brzmi jej telefon stacjonarny. Głośny, a nawet irytujący. Spodziewając się kolejnej zdartej płyty z zapowiedzią dobrej stawki za telewizję kablową, Irena odebrała telefon. Po drugiej stronie rozległ się ochrypły męski głos:
— Cześć, Irenka, czy to ty?
— Kostek?!
Irena miała szczęście, że w pobliżu było krzesło. Na dźwięk starego znajomego głosu nogi kobiety przestały jej słuchać i opadła na siedzenie. "Po 20 latach znalazłem mój numer telefonu!” Prawdę mówiąc, chciało jej się płakać. Bardzo długo czekała na ten moment. Irena i Konstanty poznali się na ostatnim roku studiów. To było to wyjątkowe uczucie pierwszego spojrzenia, które pozostaje z człowiekiem do końca życia. Młodzi ludzie z trudem mogli się od siebie oderwać. Konstanty pisał wiersze dla Ireny, a ona przyniosła mu pyszne ciasta. Sprawy toczyły się szybko w kierunku ślubu. I chociaż Konstanty nie poprosił jej jeszcze o rękę, Irena była pewna, że to tylko kwestia czasu.
Jednak zamiast propozycji małżeństwa, Irena usłyszała coś zupełnie innego. Konstanty powiedział, że jego rodzice przeprowadzają się do innego regionu i będzie musiał pojechać z nimi. Ale na pewno wróci do niej za tydzień. Żadna odległość ich nie rozdzieli!
Minął tydzień, potem drugi. Konstanty nie przyjechał, nie pisał, nie dzwonił. Irena kilka razy sama zaczęła pisać list, ale szybko przypomniała sobie, że nie zna nowego adresu swojego ukochanego. Te męczące tygodnie zamieniły się w miesiące, a potem w lata. Irena skończyła studia, znalazła pracę i wyszła za dobrego człowieka. I chociaż życie rodzinne całkiem odpowiadało Irenie, prawie co roku wspominała Kostka. Próbowała też wyobrazić sobie, jak wyglądałoby ich wspólne życie, gdyby jej nie zostawił.
- Czego chcesz? – zapytała Irena. - Po co dzwonisz!?
- Pozwól mi cię odwiedzić. Muszę to wyjaśnić.
"Wiem, że trudno jest wybaczyć, ale spróbuję wyjaśnić, dlaczego tak się stało. Ale w rzeczywistości wszystko jest bardzo banalne. Kiedy się przeprowadziliśmy, okazało się, że moi rodzice chcieli mnie przedstawić jednej dziewczynie. Pochodziła z zamożnej rodziny, była córką przyjaciela ojca. I zakochałem się. Nie chodziło nawet o pieniądze. Po prostu zdmuchnęło dach, była taka piękna. I zupełnie o tobie zapomniałem. A kiedy sobie przypomniał, bał się do tego przyznać. Nie chciałem wyglądać jak zwykły zdrajca".
Irena słuchała swojej pierwszej miłości, czując jedynie litość i pogardę. Zakładała to, ale nie chciała myśleć, że jej wybranek może się po prostu zakochać w innej...