Zerwał ze swoją byłą żoną w neutralny sposób. Zostawił jej mieszkanie i aktywnie uczestniczył w życiu ich wspólnego dziecka.

Przyjechał do mnie z jedną walizką. Alimenty wypłacane zgodnie z harmonogramem, a do tego dorzucane pieniądze. Była żona nadal nim manipulowała i zabraniała mu widywać się z dzieckiem. Przez trzy lata nawet nie pozwoliła mu się do niego zbliżyć. Zaproponowałam mężowi pozew, bo widziałam, jak cierpi. Wtedy Igor wyznał mi, że wątpi w ojcostwo.

Dlaczego więc nie zrobić badania DNA?

Igor bał się uzyskać zły wynik. Był przywiązany do dziecka, więc nie chciał zrywać tego połączenia. Co więcej, wciąż miał nadzieję, że była żona kiedyś się uspokoi i pozwoli mu iść do syna. Nie interweniowałam, bo to jego prywatna sprawa. Przestałam skupiać się na dziecku męża i zajęłam się swoim życiem.

Igor nadal wyrzucał pieniądze na być może nieswojego syna. Ta pierwsza zamieszkała w jego mieszkaniu - nigdzie się nie spieszyła. I nagle odwiedziła nas była teściowa mojego męża. Przyniosła dziecko i rzeczy dla dzieci. Okazuje się, że przez cały ten czas wychowywała wnuka, a córka budowała związek z innym mężczyzną.

Ta pierwsza wzięła na siebie całe alimenty - nie dała matce ani grosza. Na początku jeszcze jakoś wszystko ciągnęła, ale była już wykończona, dlatego postanowiła przyjechać do byłego zięcia. Ogólnie rzecz biorąc, nie miała już siły ani chęci wychowywania dziecka. Po prostu odwróciła się i wyszła. Musiałam zaakceptować syna mojego męża. Cóż, co robić?