Mieszkanie należy do mnie, odziedziczyłam je po rodzicach przed ślubem. Jednak z jakiegoś powodu mąż opowiedział matce inną historię. Z wielką przyjemnością podzieliłam się z teściową prawdą.
Nie można powiedzieć, że jego kariera szybko rosła w górę, ale pracował w renomowanej firmie, miał z czego żyć. Dostałam również pracę. Mieszkanie zostało kupione dawno temu przez moich rodziców.
Pomogłam im spłacić kredyt hipoteczny
Kiedy zaczęliśmy się przyjaźnić z Irkiem, nadal płaciłam za mieszkanie. W rezultacie w chwili ślubu miałam już własne dwupokojowe mieszkanie w stolicy.
Do czasu mojego ślubu wynajmowaliśmy mieszkanie, żeby spłacić za nie kredyt. A mieszkałam z rodzicami. Więc wtedy zdecydowaliśmy się na remont po lokatorach. Nie urządzaliśmy wspaniałego wesela, nic specjalnego. Tak, nie chciałam tego całego cyrku, gości, uroczystości. Dlatego nie znałam krewnych mojego męża. Rozmawiałam z teściową przez Skype'a.
Myślałam, że jest całkiem normalna i odpowiednia, ale to przed pierwszym spotkaniem. Odbyło się ono w bardzo dziwny sposób. Mąż powiedział któregoś dnia, że niedługo przyjedzie do nas jego mama – już jechała. Zastanawiałam się, dlaczego nie ostrzegł mnie wcześniej. Chciałam się przygotować, kupić różne smakołyki, pokazać się jako dobra gospodyni. Jednak mąż powiedział, że ma zwykłą matkę i cały ten patos jest zbędny. I mamy jedzenie. Sam pojedzie się z nią spotkać, a wieczorem przedstawi mnie.
Nasza znajomość była wyjątkowa. Wzięłam wcześniej wolne z pracy, pobiegłam do domu przynajmniej coś przygotować, ale w domu czekała na mnie niespodzianka - teściowa. Mąż gdzieś wyszedł. Porządkowała rzeczy w szafkach i przeglądała ich zawartość. Wydaje mi się, że niczego nie ukrywam, ale tak się nie robi.
Gdy zapytałam, dlaczego otwiera wszystkie szafy i szuflady, zaczęła na mnie krzyczeń i machać mi przed nosem, swoim krogulczym, starym palcem - Nie waż się być dla mnie niegrzeczna w domu mojego syna - syknęła, zadzierając nos i wysuwając w moją stronę brodę.
Doznałam chwilowego szoku, po czym usłyszałam ciąg dalszy - mój syn wziął cię pod dach gołą i bosą, przygarnął jak bezdomnego psa, więc okaż szacunek - wrzeszczała, na co wszedł Irek. Zamiast z miejsca uspokoić rozsierdzoną matkę, ruszył w moją stronę z pytaniem, co jej nagadałam. Miałam tej wizyty dosyć.
Z uśmiechem na ustach wyjęłam z komody dokumenty dotyczące prawa własności mieszkania, pokazałam je teściowej, a gdy chciała podważać ich wiarygodność, kazałam się obojgu wynosić z mojego mieszkania... Irek oczywiście odwracał kota ogonem, ale tym razem nie dałam się nabrać na toksyczne manipulacje emocjami i poczuciem winy. Won i nie wracać mi tutaj!
O tym się mówi: Z życia wzięte. Zastanawiała się, gdzie znikają pieniądze. Nie przypuszczała, że mąż oddaje je matce
Zerknij: Wybrałam prezent całym sercem, a synowa kręci nosem. Syn jest po jej stronie, szkoda łez
Nie przegap: Kupiłam ciasteczka i poszłam do domu kochanki męża. Dziewczyna była boleśnie młoda