Chciałam jak najszybciej znaleźć bratnią duszę, aby nie zostać sama. W tym czasie moja mama i ojczym przeprowadzili się do innego kraju, więc cierpiałam z powodu samotności. Kiedy zobaczyłam Adama, zdałam sobie sprawę, że to moja szansa na ślub.
Zrobiłam wszystko, by być idealną w jego oczach. Śmiałam się z jego żartów, nauczyłam się gotować barszcz, zakochałam się w piłce nożnej, a nawet przefarbowałam włosy na blond. Zbliżyłam się też do jego rodziców.
Mieszkaliśmy w moim dwupokojowym mieszkaniu
Mama zrzekła się praw spadkowych, więc cały majątek należał do mnie. Przez pierwszy rok wszystko było w porządku. Kontynuowałam naukę, a mój mąż pracował i utrzymywał naszą rodzinę. Nauczyłam się wszystko gotować i utrzymywać idealny porządek w domu, byle tylko mój ukochany był szczęśliwy.
Po otrzymaniu dyplomu zastanawiałam się, co dalej. Mama nalegała, żebym urodziła dziecko, ale mi się nie spieszyło.
Szybko znalazłam pracę. Dyrektor docenił moje pragnienie i chęć odniesienia sukcesu, więc rok później zostałam kierownikiem działu. A mój mąż w tym czasie przeszedł na emeryturę.
Pokłócił się z kimś i napisał rezygnację. Okazuje się, że rola zarabiającego przeszła na mnie
Starałam się go wspierać i oferowałam różne prace. Dała mu nawet nowego laptopa, żeby mógł znaleźć pracę zdalną, bo praca biurowa już mu nie pasuje.
Czas mijał. Mąż siedział w domu. Kiedyś moje buty rozdarły się i postanowiłam wziąć pieniądze z pudełka na nowe, bo do pensji było jeszcze daleko. Zajrzałam, a tam pusto! Okazuje się, że mąż przetracił pieniądze w kasynie.
Potem mieliśmy wielką kłótnię. Krzyczałam i próbowałam wytłumaczyć, że nie jestem koniem. Ledwo wiążę koniec z końcem, więc jego uzależnienie od hazardu jest jak gwóźdź do trumny.
Mąż nigdy nie znalazł pracy. Najwyraźniej polubił rolę utrzymanka. A pieniądze topniały jak woda - musiałam oszczędzać nawet na jedzeniu. Kiedy mąż zobaczył, że lodówka jest pusta, oburzył się:
- Mężczyzna nie będzie pełny od jedzenia kanapek! Jestem głodny! Dlaczego nic nie ugotowałaś?
Coś wtedy we mnie pękło. Kazałam się mu wynosić. Gdy zaczął na mnie krzyczeć jeszcze bardziej, wyrzuciłam wszystkie jego ubrania przez okno na skwer, gdzie sąsiedzi wyprowadzają swoje psy.
O tym się mówi: Z życia wzięte. Mój syn i synowa kupili osobną lodówkę. Zrozumiałam, że zaczniemy żyć jak lokatorzy
Nie przegap: Z życia wzięte. Mój syn i synowa kupili osobną lodówkę. Zrozumiałam, że zaczniemy żyć jak lokatorzy
Zerknij: Cały swój czas poświęciła swoim dzieciom i mężowi. Po rozmowie z teściową nie chciała wracać do domu