Teraz jest idealnym człowiekiem rodzinnym, bo spotkał kobietę, którą mógł naprawdę pokochać. Małżonkowie mieszkają w wynajętym mieszkaniu, oszczędzają na kredyt hipoteczny i wychowują wspólne dziecko.

Żyje im się dobrze, ale synowa nie może znaleźć wspólnego języka z teściową. Często dochodzi między nimi do nieporozumień i konfliktów.

Muszę wszystko za każdym razem załagodzić...

Moja mama często skarży się mi na swoją synową. Patrzę na sytuację, analizuję i udzielam jej rad. Nie zawsze zgadza się z moją opinią. Dokładnie tak samo jest z żoną mojego brata. Pomiędzy nimi czuję się jak jakiś arbiter. Czasem mam ochotę umyć ręce, żeby o wszystkim decydowały bez mojego udziału. Zachowują się małe dzieci, na Boga!

Jednak pewnego dnia zdałam sobie sprawę, że to moja mama jest prowodyrką wielu kłótni i złej energii w domu. Gdy zachorowała, a mój brat musiał wyjść do pracy, moja szwagierka zgodziła się wziąć kilka dni wolnego, by zająć się swoją teściową. Już pierwszego dnia przysłowiowe szydło wylazło z worka pełnego intryg mojej matki!

Zaraz po pracy, pobiegłam do domu rodzinnego, aby wesprzeć szwagierkę w opiece nad matką. Gdy weszłam do jej pokoju, mama natychmiast zaczęła narzekać na Anielę - ona chciała mnie zagłodzić - krzyczała tak głośno, że ludzie stojący z psami pod oknami sypialni, zadarli głowy do góry - co też mama opowiada! - oburzyła się Aniela - od rana tylko na mnie burczysz i nie odpowiadasz na pytania - powiedziała, a łzy bezsilności popłynęły jej z oczu. - Nie muszę zgadywać, że jest głodna, patrząc na jej kwaśną minę - dodała.

Od razu przypomniało mi się, jak wielokrotnie byłam "karana" przez mamę właśnie takim milczeniem i kwaśną miną, gdy jako mała dziewczynka nie spełniłam jej oczekiwań. Stanęłam po stronie Anieli, a gdy brat wrócił do domu, wszystko mu opowiedziałam. Mama musiała przeprosić, albo zostanie całkiem sama... Szybko musiała się przekonać, ile liczą sobie pielęgniarki za godzinę domowej wizyty.

O tym się mówi: Z życia wzięte. Mój syn i synowa kupili osobną lodówkę. Zrozumiałam, że zaczniemy żyć jak lokatorzy

Zerknij: Z życia wzięte. Mój syn i synowa kupili osobną lodówkę. Zrozumiałam, że zaczniemy żyć jak lokatorzy

Nie przegap: Z życia wzięte. Mój syn i synowa kupili osobną lodówkę. Zrozumiałam, że zaczniemy żyć jak lokatorzy