Mój mąż jest jego najstarszym synem. Argumentował swoją decyzję tym, że nie mamy dzieci, a drugi syn ma czworo, potrzebują więcej pieniędzy. To znaczy, my mamy konto bankowe, a oni mają nieruchomość, pieniądze i samochód. Świetnie! Nieprzyjemnie było mi to wszystko słyszeć, dał do zrozumienia tak subtelnie, że nie jestem w stanie dać jego synowi dziedzica.
Cztery miesiące po tej rozmowie teść dostał udaru...
Nie wiem na jak długo, ale leży, prawie nie chodzi i potrzebuje pomocy z zewnątrz. A potem mówi, że jego ukochany syn jest w delegacji, żona nie może zostawić dzieci, więc mam obowiązek się nim opiekować.
Szwagier nie chce zatrudnić pielęgniarki, już uważa, że pieniądze są jego, po co płacić komuś z zewnątrz, skoro ja pracuję w domu? Dlatego muszę przenieść się do mieszkania teścia, aby na czas podać mu szklankę wody, monitorować jego leki, a czasem z nim porozmawiać. Nie ma dla mnie znaczenia, z którego pokoju będę pracować, prawda?
Upokorzył mnie tym, że nie mogę urodzić, ale mam się nim opiekować? Mąż na pewno nie będzie chciał się wprowadzić do mieszkania ojca, bo jak starzec wyobraża sobie, że będę z nim mieszkać? Albo przyjść do pracy? Czasami wydaje mi się, że mąż jest zazdrosny o swojego teścia, ale mimo to zdaje sobie sprawę, że tak nie może być.
Niezdrowe relacje w rodzinie
Z drugiej strony jako człowiekowi współczuję samotnemu emerytowi, ale po co mam z nim siedzieć, skoro to nie jest mój ojciec. Z jego powodu relacje z moim mężem mogą się popsuć, a ja tego nie chcę. Cóż, gdyby starzec miał „własną” babcię, z którą spędzałby wieczory, to ona by się nim opiekowała, a jak wyzdrowieje, to niech przynajmniej się pobiorą. Nie obchodzi mnie to, w żaden sposób nie wpływa na nasze dziedzictwo, po prostu nie istnieje.
Mój Olek jest zagubiony. Wspiera mnie, ale sam nie może pomóc ojcu, bo cały dzień jest w pracy. Okazuje się, że jestem jedynym wyjściem, nie ma nikogo innego, kto mógłby zaopiekować się staruszkiem. Nikt nie myślał, że naprawdę pracuję.
O tym się mówi: Gdy kupiłam domek nad morzem, natychmiast zjechali się krewni: "Jesteś nam to winna" - usłyszałam od kuzynki
Nie przegap tego: Z życia wzięte. Teściowa się na nas poskarżyła. Przyjechały władze opiekuńcze z komendantem powiatowym
Zerknij tutaj: Mąż chciał mieć osobny budżet. Żona się zgodziła i wszystko mu policzyła. Kiedy otrzymał rachunek za usługi od żony, był zaskoczony