Jedna z najbardziej utytułowanych polskich sportsmenek - Otylia Jędrzejczak - złota i srebrna medalistka Igrzysk Olimpijskich, wielokrotna medalistka mistrzostw świata i Europy, zdobyła się na szczere wyznanie po latach.

Najlepsza pływaczka w Europie według magazynu ,,Swimming World" w 2005 roku w swojej biografii opowiedziała o traumie jaką przeżyła kilkanaście lat temu. Fani pamiętają, że wówczas będąca u szczytu kariery Jędrzejczak przeszła prawdziwą, osobistą tragedię.

14 lat temu Otylia Jędrzejczak spowodowała wypadek samochodowy, w którym zginął jej 19-letni brat Szymon. Pływaczka wyznaje w swojej książkę, że nie radziła sobie wówczas z ogromną stratą i bólem oraz negatywnymi komentarzami w jej stronę. Przyznaje, że myślała wtedy nawet o samobójstwie.

Jędrzejczak od dawna planowała wydać książkę opowiadającą o jej życiu. Już wkrótce na półkach w księgarni pojawi się biografia. Premiera książki przewidywana jest na 27 listopada, ale ,,Fakt" ostatnio opublikował fragmenty publikacji ,,Otylia. Moja historia".

Dosłownie chwilę przed wypadkiem uniósł powieki, spojrzał na mnie i powiedział: – Pamiętaj, siostra, że bez względu na wszystko, zawsze będę cię kochał. To było ostatnie zdanie, jakie wypowiedział do mnie, i ostatnie, jakie wypowiedział w swoim życiu - wspomina Otylia w swojej książce 

Mistrzyni olimpijska wspomina, że po śmierci młodszego brata, a także po negatywnych komentarzach w jej stronę planowała popełnić samobójstwo.

Nie mogłam uwierzyć w nienawiść, która lała się na mnie szerokim strumieniem. Obcy ludzie pisali anonimowo w komentarzach pod artykułami, że życzą mi śmierci, nazywali morderczynią. Przez głowę pierwszy raz w życiu przeszła mi myśl, żeby ze sobą skończyć. To był jedyny moment, w którym nie umiałam dźwignąć tego kamienia na plecach. Miałam już plan, jak to zrobić - wyznała mistrzyni. 

Dziennik ,,Fakt" przybliża również fragment książki, w którym Otylia opowiada o bardzo osobistym pożegnaniu z bratem.    

W szpitalu napisałam długi list, który włożyłam mu do marynarki (...) Na pogrzebie nie mogłam nie tylko chodzić, ale nawet siedzieć, sanitariusz wwiózł mnie na lekko uniesionej leżance, żebym mogła pożegnać się z braciszkiem. Rodzice pytali mnie, czy na pewno chcę być przy ostatnim pożegnaniu. Wjechałam na wózku i popatrzyłam na Szymka po raz ostatni. Nie wyglądał jak on, nie tak, jak go pamiętałam. Twarz miał siną, zupełnie jak nie mój Szymon. (...) Tak bardzo chciałam pocałować mojego braciszka, ale nie mogłam się podnieść, bo miałam uszkodzony kręgosłup. (...) Przetrwałam ten pogrzeb na środkach uspokajających - przekazuje dziennik ,,Fakt".

 

Jak informował portal Kraj: NA INSTAGRAMIE OPUBLIKOWAŁA ZDJĘCIE POKOJU MAŁEJ MARCELINKI, NA KTÓRYM WIDAĆ NIEWIELKI ROZGARDIASZ

Przypomnij sobie: GRATULACJE DLA ANNY I ROBERTA LEWANDOWSKICH ZASYPUJĄ INTERNET!

Popularne wiadomości teraz

"Mój mąż zostawił mnie z niczym po rozwodzie. Ale pięć lat później bardzo tego żałował"

Krzysztof Chamiec był niezwykle kontrowersyjnym człowiekiem. Jak po wielu latach wygląda miejsce spoczynku aktora

Zużyta torebka po herbacie potrafi zdziałać cuda. Nie miałeś pojęcia, do jak długiej listy czynności może ona być użyteczna

Modlitwa do tego apostoła czyni cuda w finansowych tarapatach. Wystarczy kilkukrotnie ją odmówić z głęboką wiarą, a stanie się to, na co czekamy

Pokaż więcej

Kraj pisał również o: ANNA LEWANDOWSKA TO PRAWDZIWA BIZNESWOMAN. LICZBA ZATRUDNIANYCH PRZEZ NIĄ OSÓB ROBI WRAŻENIE!