Wszystkie problemy rozwiązuje się na drodze kompromisu, a jednocześnie wszyscy są szczęśliwi. Jednak nie żyjemy w tym idealnym świecie. Codziennie mamy jakąś rodzinną rozgrywkę.

Rodzone siostry żrą się jak dzikie świnie

Ostatnio w moim życiu nie było ani chwili spokoju. Ciągle dzwoni jedna córka, potem druga. I tak było przez cały miesiąc. Nie planowałem w tym roku wracać do domu, żeby zaoszczędzić pieniądze. Ale tak będzie. W końcu moje córki żądają, żebym od razu podzieliła spadek i powiedziała, kto co dostanie.

Wyjechałam do Włoch 6 lat temu, kiedy moja starsza córka wyszła za mąż. Ona i jej mąż zamieszkali w moim domu. Młodsza studiowała wtedy w innym mieście i dlatego tam zamieszkała. Ale niedawno wzięła ślub cywilny ze swoim chłopakiem. Młodzi ludzie również postanowili zamieszkać w moim domu. Pomyślałam, że to świetna opcja na pierwszy raz. Mam duży dom, dwie rodziny będą wiedzieć, jak się pomieścić.

Moje pomysły okazały się nietrafione

Jednak moja starsza córka jest temu przeciwna. Zaczęła do mnie dzwonić i narzekać, że nie chce, żeby nowożeńcy przyszli na wszystko gotowe. Przecież rządzili tam 6 lat, nie chcą, żeby młodzi dyktowali im własne zasady. Młodsza dzwoni i narzeka, że ​​starsza siostra nie prowadzi własnego domu. Po miesiącu ciągłych narzekań spakowałam się i wróciłam do domu. Kiedy przyjechałam, natychmiast zostałam zalana nowymi skargami. Trudno było rozmawiać z nimi obiema. Zrozumiałam, że w jednym domu nie będą mieszkać.

Proponują mi sprzedaż domu i kupno dwóch mieszkań naraz. Ale jak mogę to sprzedać? Gdzie mam wrócić? Nie chcę tego robić, ale nie wiem, co innego mogę zrobić. Nie sądziłam, że własne córki sprawią mi tyle kłopotu. Powiedz mi: jak zrobić wszystko dobrze? Czy może za zaoszczędzone pieniądze kupić tej młodszej mieszkanie, a ta starsza niech dalej siedzi w moim domu?  Córki muszą nauczyć się iść na kompromis, a także chronić i szanować matkę, która dla nich pracuje.