To prawda, że ​​​​często rozmawiają o tym młode pary, które mają jeszcze całe życie przed sobą. Ci, którym udało się znaleźć miłość w wieku dojrzałym, z reguły decydują się nie iść do urzędu stanu cywilnego. Ale ta historia nie jest o takim przypadku.
Natalia ma 60 lat. Od 10 lat mieszka z córką, zięciem i wnuczką. Po owdowieniu nawet nie myślała o wejściu w nowy związek. Jednak los dał jej drugą szansę.

Jak zareagowała na to jej własna córka?

Kiedy zmarł mój mąż, moja córka zaproponowała, że ​​zamieszkamy razem. To było dla mnie naprawdę bardzo trudne i bardzo się cieszyłam, że moi bliscy mnie wspierali. Umówiliśmy się, że wynajmiemy moje mieszkanie. Zamieszkałam z córką i zięciem. Karina była wtedy w ciąży i również potrzebowała mojego wsparcia.

Gdy córka urodziła dziecko, nie odstępowałam jej na krok. Robiłam wszystko dla jej prędkiego powrotu do zdrowia. Nie musiała niczego robić, nie dźwigała, nie gotowała, nie robiła zakupów, nie sprzątała, nie zmywała naczyń, nie prała... Wszystkim się zajęłam, oczywiście musiałam stale opiekować się nowo narodzoną wnuczką. I było to łatwe, ponieważ mieszkaliśmy w tym samym mieszkaniu. Nie musiałam zatem tracić czasu na dojazdy, które w moim wieku mogły się okazać problematyczne.

Dzięki mnie Karina mogła wrócić do pracy dużo wcześniej, niż pierwotnie zamierzała. Opiekowałam się wnuczką i zajmowałam się całym domem. Nie miałam na co narzekać: córka była wdzięczna za pomoc, moje relacje z zięciem też nie były złe. Ponadto napędzała mnie relacja z moją małą wnuczką, która natychmiast skradła moje serce.

Gdy nadeszły cieplejsze dni, zaczęłam wychodzić z wnuczką na spacerki do parku. Na świeżym powietrzu dzieci najwspanialej zasypiają, a ich sen jest zdrowy i głęboki. Sama uwielbiałam całe życie zasypiać, słuchając ćwierkania ptaków, szumu liści drzew na wietrze lub padającego deszczu. Podczas jednego z takich spacerków, poznałam mężczyznę, który skradł moje serce. Uczucie było odwzajemnione, więc zaczęliśmy "przypadkiem" wpadać na siebie coraz częściej w tym parku.

Po kilku miesiącach spotkań, spacerków, wspólnego picia kawy, czy pogawędek nad rzeką, ogłosiłam córce i zięciowi, że wychodzę za mąż, wyprowadzam się i będę mieszkać z ukochanym. Córka zaskoczyła mnie swoją reakcją. Nakrzyczała na mnie, próbując zawstydzić. Stwierdziła, że w moim wieku, to tylko z wnukami powinnam siedzieć i prasować jej kreacje do pracy. Wkurzyłam się i wyprowadziłam. Nie wiem, czy córka i zięć przyjdą na mój ślub, ale mają zapowiedziane, że są mile widziani...