Natalia znalazła się w sytuacji, w której musiała dokonać poważnego wyboru. Stawką są relacje z małżonkiem i dziećmi, które, nawiasem mówiąc, nie mają jeszcze 18 lat. Co zrobi kobieta?

Czy miłość została zastąpiona rutyną i zmęczeniem?

Nigdy nie narzekałam na swoje życie. W wieku 25 lat wyszłam za mąż z miłości i urodziłam piękne dzieci. Wydawało się, że nic nie może zniszczyć mojego szczęścia. Ale teraz wszystko jest inne. Półtora roku temu mój mąż miał wypadek podczas powrotu do domu z podróży służbowej. Z powodu odniesionych obrażeń Kostek jest teraz na stałe przykuty do łóżka. I zostałam jego pielęgniarką.

Początkowo wydawało się, że da się z tym uporać. W końcu to mój mąż i kocham go. Ale w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że jestem po prostu zmęczona. Po pierwsze, w naszej rodzinie jest teraz tylko jeden żywiciel rodziny i jestem nim ja. Na wszystko nie starcza pieniędzy, nasze córki w tym roku pójdą na studia. Nie mam pojęcia, co nas czeka.

Po drugie, zaczęłam zauważać u siebie irytację w stosunku do męża. Mój dzień jest zaplanowany co do minuty, inaczej po prostu nie dam rady. Kostek potrzebuje mojej uwagi i pomocy. Karmię go, myję i wychodzę z nim na spacery, kiedy tylko jest to możliwe. Ale z każdym dniem jest mi coraz ciężej.

Nie chcę już tego robić

Patrzę na mojego męża i nie widzę już w nim osoby, którą kiedyś kochałam. Jakby on nie był już tym samym Kostkiem, a ja nie jestem już tą samą Natalią. On jest chorym pacjentem, a ja jestem jego wiernym sługą. Szpital zalecił zatrudnienie specjalnej osoby, która mogłaby wykonywać różne zadania związane z moim mężem. Ale po prostu nie mam na to pieniędzy. Myślę o porzuceniu obecnego życia, ale czy sumienie mi na to pozwoli...?