Nowy podatek może dotknąć olbrzymią liczbę Polaków, korzystających z tych serwisów. Państwo chce opodatkować popularne platformy. kraj.life

Słowo ,,podatki" wzbudza negatywne skojarzenia tak naprawdę u każdego. Niebawem w życie może wejść nowe zobowiązanie, które spowoduje, że poziom zasobności naszych portfeli ulegnie zmianie.

Nie da się ukryć, że obecnie państwo ma znacznie wyższe wydatki, niż dotychczas. Wszystko za sprawą konieczności walki z pandemią koronawirusa i zakupem wielu środków ochrony przez zarazą.

Nowy podatek, który niebawem może wejść w życie ma być sposobem na poradzenie sobie z deficytem budżetowym. W ostatnim czasie o nowej formie opodatkowania jest coraz głośniej.

Co to za podatek?

Już w marcu ubiegłego roku o tego typu podatku informował Newsweek. Po kilkunastu miesiącach przerwy, temat ponownie został wzięty na tapetę i wywołał sporą lawinę komentarzy.

Portal SpidersWeb opublikował artykuł, który spowodował, iż pomysł podatku od usług streamingowych ponownie zaczął być rozważany. Odczułaby to olbrzymia liczba Polaków.

Netflix, Spotify i HBO GO, czyli platformy, z których korzysta wiele osób, według nowego podatku, musiałyby płacić 1,5% otrzymanego przychodu. Z pewnością wpłynęłoby to na ceny abonamentów poszczególnych pakietów.

Nie jest to nowość

Prawnicy i eksperci w dziedzinie podatków słusznie zauważyli, że w kontekście polskiego prawodawstwa wprowadzenie podatku od usług streamingowych nie byłoby nowością.

Artykuł 19. Ustawy o kinematografii z 30 czerwca 2005 r. zakłada, że wszystkie kina i teatry muszą opłacać podatek na takich samych zasadach, jak niedługo Netflix czy HBO GO.

W marcu 2019 roku, kiedy to pomysł pojawił się w sejmie ustalono jego nazwę na podatek cyfrowy, wchodzący w skład tzw. piątki Kaczyńskiego. W związku z koniecznością znalezienia nowych pieniędzy, obecnie temat wrócił.