Kilkanaście dni temu głośno zrobiło się na temat grupy celebrytów, którzy postanowili zignorować zalecenia rządu i zaszczepić się poza kolejnością. W pierwszej kolejności powinni być bowiem szczepieni lekarze, pielęgniarki i inne osoby narażone codziennie na styczność z koronawirusem. Na osoby, które "wepchnęły się" w kolejkę, spadła fala krytyki - wśród nich była m.in. Krystyna Janda. Postanowił ją usprawiedliwić sam Daniel Olbrychski.

Co kierowało gwiazdami, które zaszczepiły się jako jedne z pierwszych?

Jak wynika ze słów Olbrychskiego, zaszczepienie się poza kolejką przez m.in. Jandę nie wynikało z jej winy, a było wynikiem... nawoływań do tego, by Polacy zaczęli się szczepić. Więc się zaszczepili. Co więcej, według aktora, szczepionki wydane przedstawicielom kultury pochodziły z nadwyżki, i w innym wypadku mogłyby się zmarnować - "Oni się tam nie pchali". 

Taką formę obrony za kompletną bzdurę uznał pisarz Szczepan Twardoch, który w ostrych słowach odniósł się do słów Olbrychskiego, który również jego uznał za jednego z "ciemnego ludu".

Twardoch nie samo zaszczepienie się poza kolejnością uznał za złe, a... histeryczną obronę ze strony samych zainteresowanych.

"Dopiero obrona, w moich oczach przynajmniej, staje się haniebna, bo opiera się na w ich opinii niewymagającym uzasadnienia przekonaniu, iż są ludzie, których istnienie jest ważniejsze i cenniejsze niż innych i są to oczywiście ludzie z ich klasy, podzielający ich habitus i pochodzenie społeczne" - stwierdził pisarz. Samych artystów, broniących się przed krytyką, uznał za tak "rozczulająco nieporadnych, że pogrążają się sami". 

Czy Twardoch, krytykując słowa Olbrychskiego, rzeczywiście ma rację?

Zobacz także: Filip Chajzer znowu postanowił wypowiedzieć się na temat sytuacji w kraju. Narzeka na jeden z przepisów, który znacznie utrudnił mu życie

Może cię zainteresować: Kolejne kąśliwe uwagi internautów w stronę Małgorzaty Rozenek. Gwiazda zabrała głos. Co zarzucają jej komentujący

Pisaliśmy również o: 2021 to rok opłat. Ceny wzrastają nie tylko w sklepach, zapłacić trzeba będzie nawet za zwierzaka. O co chodzi