Piotr znał każde drzewo w parku. A przy pogodzie i przy niepogodzie wędrował po alejkach i ścieżkach. „Coś dziwnego” — myśleli przechodnie. A on się zatrzymał i… słuchał. Chciałby, żeby drzewa mogły mówić.

Pierwsza żona Piotra zmarła nagle.

- Jak to? Dlaczego, Lucy? Nigdy nie narzekałaś na swoje zdrowie. Jak mam żyć bez ciebie? – wykrzyknął zrozpaczony...

Lucy była już w "drewnianych komnatach". Teraz spokojna i pogodna. Nigdy w życiu taka nie była.

„Powinieneś był wcześniej docenić swoją żonę” – powiedziała teściowa. - Kim jesteś, jakie dzieci...

Córka wychodzi za mąż, a to taka okazja...

- I nie myśl tato! Jak będziemy czekać za długo, może być za późno. Michał w tym czasie znajdzie inną.

- Nie zrobię ślubu.

- Ty, co najważniejsze, daj mi pieniądze. Będziemy świętować w restauracji.

Syn wspierał Annę. Ale Piotr nie zrobił takiego kroku. Później żałował, że nie uderzył pięścią w stół.

Od śmierci Lucy minęło zaledwie sześć miesięcy. Pokutował. I śnił o niej. Uśmiechnięta, szczęśliwa. Tak ją pamiętał, gdy była młoda. Rodzina polegała na żonie. Była wszędzie i robiła wszystko na czas. Piotr wydawał się tak żyć szczęśliwie.

Piotr zawsze był dandysem. A w czasach niedostatku Lucy pojechała do stolicy. Przyniosła piękne rzeczy moim dzieciom i mężowi, ale współczuła sobie. „Zmiażdżyła” każdy grosz. Kupiła tanie ubrania. A te niepozorne szmaty, wraz z wiecznymi kłopotami, wystarczyły kobiecie na lata.

Lucy zachorowała przed kolejną podróżą.

Popularne wiadomości teraz

"Powinnaś odstąpić młodym mieszkanie i zamieszkać w domku letniskowym", stwierdziła moja swatka

"Dowiedziałam się, że mężczyzna, którego kocham, jest żonaty": Tak się na nim odegrałam

Pewnych produktów absolutnie nie wolno trzymać w zamrażarce! To skończy się źle

Tak wygląda Magda Gessler bez makijażu i doczepianych włosów. Jest nie do poznania

Pokaż więcej

- Mamo, obiecałaś kupić coś na lato - rzucił syn.

- Kupię Michał, kupię. Tylko później. Muszę iść do kliniki. Źle się czuję.

- Klinika nigdzie się nie wybiera, a lato jest tuż za rogiem.

I przygotowała się do wyjścia. Piotr nie wkładał wtedy zasad do mózgu syna. Nie wspierał Lucy, Anna także nie żałowała swojej matki. Po tej podróży Lucy zachorowała. I wkrótce jej nie było...

Anna z mężem pojechali do stolicy. Zostali tam. A jego syn Michał poślubił koleżankę z innego miasta i tam osiadł.

Piotr został sam...

Długo pozostawał w pracy. Nawet gdy nie było potrzeby.

…Martyna spotkała szefa na jubileuszu. Zupełne przeciwieństwo Lucy. Brązowowłosa kobieta. Wysoka. Modna. Nie, to nie była miłość. Piotr był po prostu samotny. I jakoś spotkał się z nią raz, ale przyzwyczaił się do pierwszego, drugiego, trzeciego spotkania także...

Koledzy, nabierając odwagi po kilku „łykach”, zaczęli zapraszać kobiety do stołu. A Piotr zaprosił Martynę, okazała się niezamężna.

„Masz dobrego chłopaka” – mówili znajomi Martyny.

I tak myślała. Piotr wyglądał taktownie i z doświadczeniem.

„Żenię się” – powiedział dzieciom.

- Kim ona jest? Czy ma gdzie mieszkać? - zapytały go.

- Pracuje w jednej z instytucji miejskich. Tak, z mieszkaniem. I co?

- Niech tam zostanie. Jeśli chcesz, idź do niej. Nie przyprowadzaj jej do naszego domu.

– I tak tu nie mieszkasz.

- Bez znaczenia. Przyjedziemy z wizytą.

Martyna mieszkała w podmiejskiej wsi. Zawołała Piotra do siebie.

I odpoczywał: był przyzwyczajony do przebywania w swoim mieszkaniu. I niedaleko od pracy. Podpisali ślubne dokumenty. I wszyscy zostali we własnym domu.

Czasami Martyna nocowała u Piotra. Więc tym razem posprzątała, zaczęła gotować. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Był to Michał z żoną.

- A ty, ciociu, kto? – zapytał bezceremonialnie Martynę.

- Michał, synu, to moja żona.

- Musimy odpocząć od drogi. A ty gotujesz barszcz, czy cokolwiek, i idziesz ... na spacer.

Martyna wyszła z domu, bo Piotr nie stanął po jej stronie...

Zauważyła, jak zamieniła się w służącą dla Piotra. Sprzątać, gotować, prać ... Trudno było jej przyznać się przed samą sobą, że to nie było życie małżeńskie, ale jakieś usługi.

Martyna została sparaliżowana grypą, gdy jej syn i koledzy z klasy wybrali się na wycieczkę w czasie wakacji. Zadzwoniła do Piotra po lekarstwa.

- Chcesz, żebym też zachorował?! Poproś swojego brata, żadna infekcja go nie dostanie.

Kiedy przyszedł jej brat, płakała. Od urazy. Tego samego dnia napisał do Piotra:

- Nie torturuj Martyny. Jeśli nie chcesz żyć jak człowiek, uciekaj. Ma dość ze swoim pierwszym mężem. A teraz ją nękasz. I jeszcze jedno: nie jest twoją służącą. Pamiętaj to.

„Nie chcę znowu widzieć ciebie ani twojej siostry!” - wypalił Piotr.

Brat przekazał tę rozmowę Martynie. Bez względu na to, jak bardzo starała się poprawić relacje z Piotrem, on już zdecydował o wszystkim:

- Lepiej żyć samemu. Nikt nie robi mi waty z mózgu.

Piotr myślał, że na emeryturze będzie pracował w swoim wygodnym i finansowym miejscu.

Trwało to 2 lata. Potem szeptali: czyjś protegowany celuje w jego miejsce.

Monotonne dni stały się udręką. Dzieci rzadko odwiedzały. Piotr poczuł się zagubiony w wielkim mieście. Często wędrował po ulicach. Przeszły setki ludzi. Nie było wśród nich znajomych oczu...

Piotr bał się też osłabnąć i odejść sam. Zanim miał czas na ból głowy, połykał już garści tabletek.

Piotr stał się sentymentalny. Przeprosił w myślach Lucy. I nie odważył się zadzwonić do Martyny, żeby powiedzieć: to, że nie są razem, to tylko jego wina.

Ostatnia wizyta córki zakończyła się skandalem...

Anna wyrzucała ojcu, że mieszka w dużym mieszkaniu. Nalegała, żeby sprzedał czteropokojowe mieszkanie, kupił jeden pokój dla siebie i podzielił pieniądze między nią i jej brata. Piotr kategorycznie odmówił. Anna wyszła szybciej niż planowała. Zapytana, kiedy przyjedzie ponownie, odpowiedziała:

- Na twój pogrzeb!

Potem serce Piotra chwyciło. Zadzwonił do syna, opowiedział o kłótni z Anną.

- A tak naprawdę, po co ci taki duży dom? - powiedział Michał. - Kupuję nowy samochód. Pieniądze nie będą zbędne.

- Kiedy przyjdziesz?

- Kiedy sprzedasz mieszkanie.

***

… Na targu spotkał brata Martyny. Podszedł i powiedział cześć.

- Nie wyglądasz najlepiej Piotrze.

- A co z Martyną?

- W Georgii. Żyje tam. Wyszła za Gruzina. Ostatnio ich odwiedziłem. Wreszcie moja siostra jest szczęśliwa.

W tych słowach Piotr złapał wyrzut. Spuścił głowę. Poszedłe dalej...

Obudziłe się dziś rano później niż zwykle. Było pochmurno. Pociągnął łyk herbaty. Zebrał się do parku. Przeszedł kilka kroków. Poczuł się jak ugodzony w serce. Jeden krok, jeszcze jeden krok... Usiadł przy drzewie. Opierając się o bagażnik... Anioł zamknął oczy Piotrowi. Topola poprowadziła jego duszę do Wieczności.

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Ciężkie czasy dla kierowców? Fiskus nosi się z zamiarem wprowadzenia nowego rodzaju mandatów. Czy to oznacza “500 minus”? Sprawa przesądzona

Jak informował portal „kraj.life”: Marta Manowska postanowiła zrobić coś naprawdę szalonego i wyjawiła, jak bardzo jest szczęśliwa! Gwiazda telewizji ma powody do zadowolenia

Z życia znanych ludzi informowaliśmy o: Niebywale smutny Franciszek Pieczka przekazał poruszające wiadomości. Sytuacja jest podbramkowa. Aktor dosłownie nie wie, co ma dalej robić