I umrzesz samotnie! Ech... Musimy podobno polegać tylko na sobie... - Co ty, Joanno, o smutku?

Dlaczego... W marcu dotarłam do szpitala karetką pogotowia. Na szczęście w końcu nie znaleziono nic fatalnego. Ale musiałam się położyć, na prawie trzy tygodnie. A jak myślisz, ile razy moje córki przychodziły do ​​mnie w tym czasie? Zgadywać! - No, nawet nie wiem... Szczerze mówiąc, boję się zgadywać.

Ile? - Dokładnie raz! Czy możesz sobie wyobrazić?.. Na trzy tygodnie! Dzień po tym, jak mnie położyli, najstarsza córka przyniosła rzeczy, o które prosiłam - szlafrok, kapcie, ładowarkę do telefonu. To prawda, zostawiła mi pieniądze ... I to wszystko! Gdyby miała ogon, machałaby nim z radości. Tak potrzebuje matki! Nie, no oczywiście dzwonili zarówno starsi, jak i najmłodsi, ale czy to wystarczy?..

Do współlokatorów przyszły dzieci i wnuki wielokrotnie. Siedzieli, bawili się, przynosili z domu jedzenie! Wiesz, to było takie nieprzyjemne! Wszyscy patrzą z litością, a ja jak sierota... Dają mi smakołyk - mówią, weź, jesteś kompletnie głodna! Nikt nie przychodzi do ciebie! Cóż, co tam - zupa szpitalna, czy to naprawdę jedzenie! Nie będziesz miała go dość!... Joanna wzdycha ciężko i odwracając się, ociera spływającą łzę.

A więc... wychowywałam córki, myślałam, że na starość znajdzie się ktoś, kto da chociaż szklankę wody. Nie ma nikogo, kto mógłby przyjść! Ale starałam się, żeby miały wszystko, żeby nie miały gorzej niż inni… Wychowałam, uczyłam, wkładałam w to całą duszę. Jak każda matka, jak sądzę! A teraz tak... Dobrze, że do tej pory nic poważnego ze zdrowiem się nie dzieje! Niech Bóg sprawi, że tak będzie dalej! Okazuje się, że nie ma na co liczyć. Widzisz - to jest to! Nikt nie potrzebuje starej obok siebie.

Mama w swoim repertuarze uwielbia użalać się nad sobą! Wzdycha 30-letnia Marta, najmłodsza córka Joanny. - O tym szpitalu brzęczały wszystkie uszy! Pokazuje mnie i Nataszę jako jakieś potwory, które porzuciły chorą matkę w trudnym momencie! - Marta, ale to, prawda, czy co? Ani razu nie przyjechałaś do szpitala! - Jak to nigdy? - No cóż, przepraszam, Natalia była kiedyś pierwszego dnia, przyniosłam szlafrok i kapcie... - Więc czekaj. Cóż, przede wszystkim mam dwoje dzieci - osiem miesięcy i dwa lata.

Nie do pomyślenia jest jechać z nimi do szpitala, a wręcz jest to niemożliwe. Moje dzieci i ja nie moglibyśmy nawet zobaczyć mojej matki! Nie mam z kim ich definitywnie zostawić! Teściowa nie może poradzić sobie z dwojgiem. Więc Natasza poszła. Poprosiła o wyjście z pracy na pół dnia i pospieszyła tam. Wzięła rzeczy, o które prosiła matka. Dowiedziałam się o sytuacji, rozmawiałam z lekarzem, wzięłam od niego numer telefonu. No cóż... to nic nie kosztuje, wiecie, lekarze nie podają swoich osobistych numerów telefonów, więc... - To tyle... - Tak...

Wtedy było już jasne, że nie będą operować, ale zostawią matkę do zbadania. Natalie zostawiła jej laptopa z filmami – specjalnie dla niej nagrała te stare, kupiła czasopisma – mama nie lubi czytać z ekranu. Dałam jej pieniądze, moim zdaniem przyzwoitą kwotę. W szpitalu jest dobry bufet, zawsze jest gorące jedzenie, ciastka, kawa i herbata. Na parterze znajduje się również sklep.

Ceny oczywiście są cenami koni, ale jest wszystko… Natalie powiedziała jej, żeby nie oszczędzała, kupowała wszystko, czego potrzebuje… - No cóż, Joanna nie należy oczywiście do tych, którzy kupią bułki z bufetu po cenach koni... - To tak... Ale nic nie mogłyśmy na to poradzić. Miała pieniądze, to na pewno. Dzwoniliśmy do niej regularnie, ja osobiście - więc trzy, cztery razy dziennie, nie mniej, gawędziłyśmy przez czterdzieści minut.

Natalie również stale dzwoniła, pisała, a także była w kontakcie z lekarzem prowadzącym. Tak, nie mogłyśmy iść do szpitala. Mam dzieci, Natali ma pracę. Są też godziny pracy, ściśle do siódmej, na przykład. Po siódmej nie ma sensu iść, nie będą wpuszczali. A dlaczego, nie rozumiem? Marta z irytacją odgarnia włosy z czoła. - Ogólnie uważam, że to relikt przeszłości - odwiedzić krewnych w szpitalu!

Ponadto, jeśli osoba nie leży, a jest w zadowalającym stanie, to po co iść? W czasach sowieckich było to istotne, kiedy nie było odpowiednich telefonów, rozrywki poza książkami i nie można było kupić żywności. A w dzisiejszych czasach po co te wycieczki po mieście z garnkami zupy? XXI wiek jest na podwórku! Jedzenie można teraz kupić wszędzie.

A żeby rozmawiać, nie trzeba oddawać dzieci pod opiekę i brać urlopu z pracy!... Gdybym sama była w szpitalu, po prostu surowo zabroniłabym wszystkim przychodzić do mnie. Okłamywałabym się w milczeniu, spałabym, oglądała film... I nigdy by mi nie przyszło do głowy, żeby ktoś się obraził! Ech, mamo, mamo...

Myślisz, że córki naprawdę porzuciły matkę w trudnym momencie? Pacjentów w szpitalu trzeba odwiedzać i wspierać, bo to i rodzina, bliscy ludzie, a pieniądze wrzucane „we wszystkie miejsca” – to nie wszystko? Córki, które nie wybrały czasu na spotkanie z matką przez trzy tygodnie, czy się mylą?

Popularne wiadomości teraz

"Mój ukochany jedyny syn chce mnie zostawić bez dachu nad głową": Nalega, abym sprzedała mieszkanie i pomogła mu rozwiązać problem mieszkaniowy.

Historia górnika, którego odnaleziono żywego 17 lat po zawaleniu się kopalni

Był legendarnym spikerem telewizyjnym i uwielbiała go cała Polska. Kim był Eugeniusz Pach? O jego odejściu długo się nie mówiło

Krzysztof Chamiec był niezwykle kontrowersyjnym człowiekiem. Jak po wielu latach wygląda miejsce spoczynku aktora

Pokaż więcej

A może Joanna się myli – chce zbyt wiele od swoich córek? Zrobiły już dla niej więcej niż wystarczająco, a matka po prostu jest kapryśna? Czy w dzisiejszych czasach nie trzeba odwiedzać szpitala? Co myślisz?

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Ciężkie czasy dla kierowców? Fiskus nosi się z zamiarem wprowadzenia nowego rodzaju mandatów. Czy to oznacza “500 minus”? Sprawa przesądzona

Jak informował portal „kraj.life”: Marta Manowska postanowiła zrobić coś naprawdę szalonego i wyjawiła, jak bardzo jest szczęśliwa! Gwiazda telewizji ma powody do zadowolenia

Z życia znanych ludzi informowaliśmy o: Niebywale smutny Franciszek Pieczka przekazał poruszające wiadomości. Sytuacja jest podbramkowa. Aktor dosłownie nie wie, co ma dalej robić