Stacja TVN przekazała niezwykle smutne wieści. Niestety, odeszła od nas Aneta Łuczka. Prawniczka, która od 20 lat pracowała dla TVN-u. Pracownicy stacji nie ukrywają smutku i nie mogą pogodzić się z tym, co się wydarzyło.

Pracownicy stacji wspominają swoją koleżankę w czułych słowach 

- Dzięki jej pracy czuliśmy się pewni, zabezpieczeni i zaopiekowani. Przeszliśmy razem przez wiele kryzysów. Broniła nas i naszych dziennikarskich racji przed sądem, reprezentowała nas w wielu trudnych sprawach i sporach. Walczyła i wygrywała dla nas te sprawy – wyznał redaktor naczelny „Faktów” – Michał Samul.

Za pośrednictwem mediów społecznościowych, Anetę Łuczkę żegnają koledzy i koleżanki z pracy. W ciepłych słowach wypowiedziała się między innymi Arleta Zalewska, Anna Kalczyńska czy Brygida Grysiak.

Nagła strata niewyobrażalnie boli 

Aneta Łuczka w stacji TVN zajmowała się przede wszystkim obroną prawną dziennikarzy, a także konsultowała wszystkie prawne kwestie. Pracownicy TVN – u podkreślają, że to dzięki Anecie czuli się w swojej pracy pewnie i bezpiecznie. Młoda kobieta zmarła nagle, pozostawiając ogromny żal i smutek. Nie da się ukryć, że jest to niezwykle trudne wydarzenie zarówno dla rodziny, jak i współpracowników Anety. 

My również składamy kondolencje rodzinie i bliskim Anety Łuczki. I łączymy się w bólu i smutku po śmierci kobiety. 

Jak informował portal "Kraj":    CZY TO MOŻLIWE, BY BLIŹNIĘTA MIAŁY DWÓCH OJCÓW? NIEZWYKŁY PRZYPADEK ZELEKTRYZOWAŁ MEDIA. JEDEN Z MĘŻCZYZN ZAŻĄDAŁ OD CIĘŻARNEJ TESTU NA OJCOSTWO

Przypomnij sobie:   STRAJK LEKARZY JEDNAK DOJDZIE DO SKUTKU? MIMO DEKLARACJI I CHĘCI ROZMOWY ZE STRONY MEDYKÓW, JAK I MINISTERSTWA ZDROWIA BRAKUJE JEDNEJ ISTOTNEJ SPRAWY

Portal "Kraj" pisał również:  TAKICH ZMIAN CHYBA NIKT SIĘ NIE SPODZIEWAŁ! DO JAKICH ROSZAD DOJDZIE NIEBAWEM W RZĄDZIE MATEUSZA MORAWIECKIEGO. GŁOS NA TEN TEMAT ZABRAŁ ADAM BIELAN 

W ostatnich dniach pisaliśmy także o:     HISTORIA MŁODEJ KOBIETY POWINNA BYĆ PRZESTROGĄ DLA WSZYSTKICH. PRZEZ NIBY DROBNĄ RZECZ 28-LATKA ZNALAZŁA SIĘ NA WÓZKU INWALIDZKIM. JAK DO TEGO DOSZŁO