Niemal od urodzenia nieustannie z nią rywalizuje. Zrozumiałabym, gdyby w wyścigu "kto jest lepszy" brały udział dwie osoby, przynajmniej byłby w tym jakiś sens. Ale teraz w wyścigu jest tylko mama, jej siostra ma to gdzieś. Ona po prostu żyje i cieszy się życiem.
Babcia opowiadała nam o zawodach mamy i cioci...
Całe życie nie mogła zrozumieć, co je łączy. Przecież były zupełnie inne i nigdy ich nie porównywano, nie wyróżniano.
Siostra mamy, ciocia Alina, była podobna do swojego ojca: szczupła, wysoka, o ciemnych włosach. Jednocześnie dość interesująca kobieta. Nasza mama też jest atrakcyjna. Ale ma zupełnie inną cerę, babci: o pełnych kształtach, niewysoka.
Nie, nie ma nadwagi, jest po prostu dobrze ukształtowana. Widocznie jej się to nie podobało, bo cały czas próbowała się odchudzać. Ale nie można zmienić jej kształtu ciała.
Nawet ona spieszyła się, aby wyjść za mąż, aby pokazać siostrze, że jest fajna. Ale to było małżeństwo dalekie od ideału. Mąż był daleki od ideału. Więc po roku ich małżeństwo przestało istnieć. Dobrze, że nie mieli dzieci.
Moja siostra i ja urodziłyśmy się w drugim małżeństwie. Zanim moja matka założyła rodzinę, jej siostra była już szczęśliwą mężatką od trzech lat i czekała na narodziny swojego drugiego dziecka.
Mama musiała pilnie dogonić ciocię. Nie mogła już być pierwsza, więc musiała dorównać. Byłam więc o pół roku młodsza od mojej kuzynki.
Teraz trwał wyścig o to, kto będzie miał bardziej udanego męża i lepsze potomstwo. Moja matka zawsze dokuczała mojemu ojcu, że nie przynosi wystarczająco dużo pieniędzy, że jej szwagier jest w stanie kupić to i tamto. Ale ojciec bardzo kochał matkę, więc starał się robić to, co ona chciała. Pewnie dlatego dożył 55 lat, bo ciężko pracował na etacie, żeby jego ukochaną było stać na wiele rzeczy.
Moja siostra i ja też cierpiałyśmy. Ciocia też miała dziewczynki, co było trudne. Oczekiwano od nas, że damy z siebie wszystko. Musiałyśmy uczyć się tylko po to, by mieć świetne oceny, chodzić do różnych klubów, żeby mama mogła się pochwalić.
Babcia rozumiała, co się dzieje i starała się napominać córkę. Taki wyścig nie doprowadzi do niczego dobrego. To nie jest dobre dla nikogo. Tylko mama nie chciała nic słyszeć.
Nasza cierpliwość skończyła się, gdy skończyłyśmy szkołę. Mama chciała, żebyśmy poszły do szkoły, która według niej była prestiżowa. Tylko tam wszystko było na wagę złota, a nas ten kierunek nie interesował.
Po tym, jak na zmianę strajkowałyśmy, mama nie chciała się z nami kontaktować, mówiąc, że upokarzamy ją przed siostrą. A ciocia w ogóle się tym nie przejmowała. Po prostu żyła.
Teraz babci i taty już nie ma, więc teraz mama rywalizuje naszym kosztem. Jestem na urlopie macierzyńskim, moja siostra pracuje i spłaca kredyt hipoteczny. Nie ma co porównywać. Ale to nie powstrzymuje mamy.
"Synu, wiesz, że jej rodzice nie mieszkają razem. Ona nawet nie wie, jak mężczyzna i kobieta powinni poprawnie budować relacje"
"Widziałam szwagra z inną kobietą i milczałam, żeby nie denerwować mojej ciężarnej siostry": Teraz jestem winna wszystkiemu
"Nie wiem, po co ci kwiaty. Wszystkie wyrwałam. Powinnaś uprawiać warzywa, a nie bzdury", matka Igora przewróciła oczami
"W wiosce krążyły plotki, a moja matka nie wierzyła w nie, dopóki nie przyłapała mojego ojca na gorącym uczynku"
Kiedy porównywała nasze pensje, mieszkania i wnuki, byłyśmy jeszcze jakoś tolerancyjne. Ale teraz chce, żebyśmy wzięły bezpośredni udział w wyścigu: zapłaciły za nowe wystroje do domu i nie tylko. Nie stać nas na to. Oczywiście pomagamy jej, ale żeby kupić luksusowe futro tylko po to, żeby się popisać albo kupić zestaw kuchenny, najlepszy, nie jesteśmy w stanie. Nie jesteśmy milionerkami.
Próbujemy jej to wytłumaczyć, ale ona tylko się złości. Mówi, że wszystko w nas zainwestowała i liczyła na zwrot na starość, a nie jakieś jałmużny. A ja teraz chcę tylko zapłacić za wizytę u psychoterapeuty, żeby mama mogła wreszcie żyć dla siebie, a nie po to, żeby obrzucać ciocię błotem.
O tym pisaliśmy ostatnio: "Chcę włożyć majątek mojego męża do worków na śmieci i wyrzucić za drzwi. Mam już dość utrzymywania go"
Zarabiam więcej niż mój mąż i mam poczucie, że mnie wykorzystuje.
Wyszłam za mąż cztery lata temu, od tego czasu romantyczność w naszym związku gdzieś zniknęła i czuję się nieszczęśliwa. Zakochałam się w mężczyźnie, który jest ode mnie starszy o 13 lat. Zawsze wydawało mi się, że starsi mężczyźni zawsze potrafią zaopiekować się swoją kruchą towarzyszką.
Jakże się myliłam...
Swoją drogą, nie uważam, że żona powinna żyć kosztem męża i odwrotnie. Widziałam, jak moi rodzice wspólnie zarządzają budżetem rodzinnym i uważam, że wszystko powinno być uczciwe. Zwłaszcza jeśli ludzie mieszkają razem, zgadzają się na wydatki i tak dalej.
Mój mąż jest zawsze w niepewności, rok przed naszym poznaniem rozwiódł się z żoną. Jego małe dziecko zostało z nią, więc Olek musi płacić alimenty. Po pracy przychodzi zmęczony, czasami w ogóle nie chce rozmawiać. Staram się go w takich momentach nie dręczyć i czekam, aż się uspokoi.
Moi rodzice są zamożnymi ludźmi, dali mi mieszkanie na urodziny. Kiedy poznaliśmy się, zaprosiłam go, aby zamieszkał ze mną. Mieszkał wtedy w wynajętym mieszkaniu i widywaliśmy się tylko w weekendy, bo był zmęczony po pracy. Teraz żyjemy na mój koszt. Płacę za zakupy spożywcze, rachunki i nie zadaję zbyt wielu pytań.
Nasza relacja wygląda jednostronnie. Olek nigdy nie inwestował w nasze wspólne życie. Rozumiem, że zarabia mniej, że część swojej pensji oddaje byłej żonie, ale ja też chcę uwagi. Ponieważ rodzice dali mi mieszkanie, powiedziałam, że sami sobie z tym poradzimy. A teraz mam problemy w pracy, Olek nie ma pieniędzy i nie wiem, jak zapłacimy rachunki i z czego będziemy żyć w tym miesiącu.
„Kiedy pytam, na co idzie jego pensja, odpowiada, że oszczędza na dom w górach. Nie wiem, czy to prawda, czy też pieniądze gdzieś magicznie wyparowują, ale nigdy nie widziałam jego na własne oczy. W tym miesiącu musiałam pożyczyć pieniądze od rodziców. I pokłóciłam się z tego powodu z Olkiem.
Kiedy dochodzi do poważnej rozmowy, Oleg zaczyna mnie unikać. Udaje, że się obraził, a czasem pakuje torbę i wyjeżdża na tydzień do matki. Potem zaczynam za nim tęsknić, najpierw dzwonię i proszę, żeby wrócił. Wraca i wszystko zaczyna się od nowa.
Mam dość utrzymywania dorosłego mężczyzny, któremu na mnie nie zależy. Gdy tylko zacznę poważną rozmowę, Olek natychmiast gdzieś idzie. I moim zdaniem bardzo dziwne jest oszczędzanie pieniędzy na marzenia, gdy w domu nie ma nic do jedzenia. Nie na próżno jednak mówią, że mężczyzna powinien opiekować się kobietą.