Rodzice są szczególnie szczęśliwi, gdy ich dzieci dają im prezenty. Tutaj i Eliza chciała zrobić prezent swojej mamie na urodziny. Ale wszystko poszło nie tak przez zachowanie jej siostry.
Rodzice Elizy wyjechali z miasta na dłuższy czas. Zbliżały się urodziny mamy i Eliza bardzo chciała zrobić jej przydatny prezent. Jej pierwszą myślą była lodówka. Lodówka jej rodziców miała co najmniej 15 lat i była bardzo mała w porównaniu z nowoczesnymi modelami. Dlatego cały następny wieczór poświęciła na przeglądanie internetowych sklepów ze sprzętem AGD. Na szczęście jeszcze tego samego dnia znalazła odpowiednią opcję.
Następnie Eliza wybrała numer swojej młodszej siostry, Anastazji, i powiedziała jej o swoim planie. Niestety, Eliza nie mogła sobie teraz pozwolić na zakup lodówki. Pomyślała więc, że dobrym pomysłem będzie zrobienie wspólnego prezentu od córek. Składając się po równo, rodzicom dałyby nową lodówkę i wszyscy byliby zadowoleni.
Anastazja wysłuchała sugestii i obiecała się zastanowić. Następnego dnia zadzwoniła i powiedziała, że nie stać jej na taki prezent i zrobi własny. Wtedy Eliza wzruszyła ramionami. Ale nawet odmowa siostry nie zmieniła jej zamiarów. Naprawdę chciała zadowolić matkę tym prezentem. Postanowiła więc zaciągnąć pożyczkę. Przecież wiele osób tak robi!
Jakież było zdziwienie Elizy, gdy Anastazja pojawiła się na przyjęciu urodzinowym swojej matki z pojedynczym bukietem kwiatów. O osobnym prezencie nie było mowy, a jej siostra siedziała przy stole, jakby wszystko było w porządku.
Eliza mimowolnie poczuła wstyd za swoją siostrę. Prawdę mówiąc, zachowanie jej młodszej siostry od dawna wprawiało ją w zakłopotanie. Obie miały własne rodziny. Ale Eliza nigdy nie narzucała matce swoich dzieci. Co więcej, starała się nie obciążać jej problemami finansowymi.
W przeciwieństwie do Anastazji. Często przychodzi do matki i skarży się na męża, że nie chce dać jej pieniędzy (ponieważ sama nie pracuje, wszystkie finanse są w rękach męża). Nawet tego lata przyjechała z dziećmi do matki na miesiąc i nie pomogła jej ani jedną złotówką.
Powiedziała, że mąż nie dał jej żadnych pieniędzy. Anastazja robiła więc zakupy dla dzieci za emeryturę matki. Oczywiście jej matka była również odpowiedzialna za jedzenie i wszystko inne.
Biorąc pod uwagę wszystkie poprzednie wydarzenia, Eliza spodziewała się, że Anastazja w jakiś sposób wyrazi swoją wdzięczność i zrobi prezent swojej matce. Ale nie, przyszła tak, jakby nic się nie stało i cieszyła się gotowaniem swojej matki.
O tym pisaliśmy ostatnio: "Kiedy ciotka dowiedziała się, że jestem właścicielką dwóch mieszkań, od razu rzuciła się z wizytą": Rozmowa nie trwała długo
Istnieje opinia, że krewne kobiety są znacznie bardziej skłonne do wtrącania się w sprawy innych ludzi niż krewni mężczyźni.
Statystycznie rzecz biorąc, powiedzmy, że mają one mocniejszą pozycję życiową. Tam, gdzie mężczyzna machnie ręką i nie zaangażuje się w konflikt, kobieta najczęściej będzie walczyć do końca i bronić swoich praw.
Ponadto wiele zależy od charakteru i miejsca zamieszkania. Z jakiegoś powodu tak się składa, że mieszkańcy peryferii odważnie wyrażają swoje niezadowolenie, co jest uderzająco odmienne od "rozpieszczonych" mieszkańców dużych miast. Spory rodzinne to w większości przypadków prawdziwa przyjemność.
"Mamo, dawaliśmy ci pieniądze. Dlaczego nie nakarmiłaś dzieci, jak należy": Dowiedziałam się, czym moja mama karmi wnuki
"Gdy tylko zrobiliśmy basen na naszym podwórku, od razu zaczęliśmy się kłócić ze wszystkimi sąsiadami"
"Nie chcę mieć wnuczki. Dlaczego moja synowa nie chce tego zrozumieć": Od razu ostrzegłam, żeby na mnie nie liczyli
"Mam 58 lat i niespodziewanie zdarzył mi się romans, który wydaje się być poważny": Myślę o rozwodzie, ale czuję, że moi krewni tego nie zrozumieją
Moja matka, będąc młodą, przeniosła się ze wsi do centrum regionalnego. W tamtych czasach uważano to za rodzaj dzikości: opuścić rodzinny dom, gospodarstwo domowe, krewnych, sąsiadów i zamienić to wszystko na życie w ciasnym pudełku z nieznanym facetem i całkowitą dezorientacją co do jej przyszłego losu.
Ale wtedy dokonała wyboru...
Teraz ma ponad 50 lat i, jak można zrozumieć, nie ma czego żałować. Tak, niestety, los nauczył ją wielu lekcji i prób. Jest to jednak normalny proces życiowy i generalnie, jak sądzę, moja matka poradziła sobie z nim "doskonale". Na przykład udało jej się wychować mnie bez pomocy ojca, który opuścił nas zbyt wcześnie. Nie było rozwodu, wszystko było spowodowane przewlekłą chorobą. Coś genetycznego.
Tymczasem starsza siostra mamy, moja ciocia, układała sobie życie osobiste. No bo jak to powiedzieć. Wszyscy panowie młodzi byli oczywiście miejscowi. W końcu nie chciała się przeprowadzać. I tak, będąc najbardziej pożądaną panną młodą w wiosce, jakoś nie chciała rozstawać się ze swoim statusem wcześniej, niż powinna. Z tego powodu wyszła za mąż dość późno, przynajmniej miała czas na urodzenie syna. A jej mąż, nie mogąc znieść charakteru "królowej z lasu", ostatecznie opuścił rodzinę.
Czas mijał. Po smutnym odejściu ojca postanowiono zapisać mieszkanie na mnie...
W rzeczywistości wszystko nakazała, oczywiście, mama. Ale w papierowym planie mieszkanie było moje. Dorastałam, uczyłam się i ogólnie dobrze radziłam sobie z obowiązkami.
Często wyjeżdżaliśmy z grupą za granicę, aby występować na różnych konkursach: tańczę od 5 roku życia, więc mogę pochwalić się wspomnieniami z innych krajów i kilkoma prestiżowymi medalami.
Niedawno moja babcia ze strony ojca postanowiła wypełnić swoją wolę. A ponieważ jestem jej jedyną wnuczką, postanowiła zostawić mi swoje mieszkanie. Jest bardzo ładne, oczywiście. Nie, żebym go teraz naprawdę potrzebowała, niech dożyje 100 lat. Ale, widzisz, podjęła decyzję.
I moja ciotka z tego powodu od razu miała "genialny" plan. Zdała sobie sprawę, że w mieście życie otwiera nowe perspektywy, a zatem i jej synowi będzie to odpowiadać. Ciocia odwiedziła nas kilka razy z prezentami i pamiątkami. I w końcu podzieliła się swoimi planami.
Okazuje się, że byłoby miło, gdybyśmy wszyscy pamiętali trochę o naszych krewnych, aby im pomóc. W związku z tym, według niej, idealnie byłoby zrobić tak: wysłać mnie do babci ze strony ojca i zostawić mnie tam na jakiś czas, abym pomogła starszej pani.
Chce mi dać swoje mieszkanie. A mój kuzyn, którego widziałam tylko trzy razy, przeprowadzi się do naszego domu. I zamieszka z moją mamą. A przy okazji dowie się, czym różni się życie w mieście od życia na wsi. Zdobędzie trochę doświadczenia, że tak powiem.
Jak już zdążyliście się zorientować, plan jest po prostu wspaniały. Moja mama ma bardzo łagodny charakter i natychmiast zgodziła się z siostrą. A ciotka, jak poprzednio, nie zawahała się tego wykorzystać. Ale mój charakter najwyraźniej pochodzi od mojego ojca. Kocham moją babcię, oczywiście. Ale teraz mam zupełnie inne plany, a przeprowadzka nie jest ich częścią.
Zwłaszcza że doskonale rozumiem, z czym boryka się teraz moja mama. Ciągłe służenie, pranie ciuchów siostrzeńca, gotowanie dla niego i sprzątanie pokoju. Choć mówi się, że wiejskie dzieci są znacznie bardziej pracowite niż miejskie, ten konkretny przypadek różni się od zdecydowanej większości. "Królowa regionu" ma również syna, który jest księciem.
Teraz muszę jakoś wyperswadować mamie jej pochopną decyzję i ogólnie nauczyć ją, żeby przynajmniej raz na jakiś czas nie zgadzała się z siostrą. Nie jest to oczywiście łatwe, ale cóż poradzić. Wyraziłam już swój punkt widzenia, do tego stopnia, że ciotka przestała odbierać ode mnie telefony. Ale moja mama jest uparta.