Jak tylko robi się cieplej, zaczynamy tam regularnie jeździć i spędzać dużo czasu. Sąsiednia działka przez długi czas stała pusta, ale nagle została kupiona. Teraz mamy nowego sąsiada.

Bardzo aktywnie zaczął wszystkich poznawać. Biegał po sąsiadach i przedstawiał się. Wieczorem mój mąż postanowił pojechać do miasta, a sąsiad właśnie tam był. Chciał, żeby go podwieźć, bo do przystanku było daleko. Mąż nie miał nic przeciwko. I wtedy się zaczęło.

Mężczyzna aktywnie próbował się zaprzyjaźnić. Regularnie prosił męża o podwiezienie. Nawet gdy wyjeżdżał z miasta. Dzwonił wcześniej, dowiadywał się, kiedy będzie w drodze i mówił, że też planuje wyjazd, więc fajnie byłoby pojechać razem. A ja dowiadywałam się, o której mam go odebrać.

Już na działce poprosił nas o zabranie go w różne miejsca. Do jakiejś pobliskiej wioski, na farmę, żeby załatwić dla niego bydło i paszę. Argumentował, że przecież i tak jedziemy w tamtą stronę, to czemu nie zabrać jego i ciężkich worków?

Problem w tym, że mój mąż jest taki, że jak go poproszą, to pomoże. Nie potrafi odmówić. Zamienił się w dorożkarza dla sąsiada.

I wtedy przypadkiem dowiedziałam się czegoś o tym człowieku...

Okazało się, że to nie takie proste. Robiłam zakupy na targu. Zauważyłam obcy samochód wjeżdżający na parking.

Kiedy się zatrzymał, wysiadł z niego sąsiad. Podszedł do niego nieznany mi mężczyzna, przywitali się i zaczęli rozmawiać. Sąsiad chwalił się swoim samochodem. Mężczyźnie się to spodobało. Potem zapytał o działkę, czy to prawda, że ją kupił, czy plotka. Mężczyzna potwierdził. Wtedy nieznajomy powiedział, że byłoby miło spotkać się na grilla i zobaczyć dom.

Sąsiad powiedział, że byłoby to możliwe nawet w ten weekend. Następnie mężczyzna poprosił o podwiezienie. Wzięliby wszystko, czego potrzebują, a on by to tylko dostarczył. Otrzymał odpowiedź, że nie jeździ swoim ulubionym samochodem na działkę.

Droga jest zła, nie chce zabić samochodu. Rozmówca był zaskoczony. Jak zatem się dostał na targ... A nasz sąsiad opowiedział historię o tym, jak poznał frajerów z sąsiedztwa i teraz z nich korzysta. Wygodne. Samochód jest nienaruszony, nie wydaje na benzynę, nie musi płacić za autobus czy taksówkę.

Okazuje się, że bardzo kocha swój samochód i dba o niego, ale inni mogą na jego rzecz zrujnować własne samochody. 

Popularne wiadomości teraz

"30 lat temu urodziłam 3 synów": A teraz nikt nie chce pomagać i opiekować się starymi rodzicami

"Mama musiała wyrzucić z domu dwie córki": Jedną w ciąży, drugą z małym dzieckiem

"Mąż okazał się chciwym sknerą. Postanowiłam dać mu nauczkę"

Jak dawniej wyglądała Aneta Glam z „Żon Miami”? Jeszcze kilka lat temu miała zupełnie inną twarz

Pokaż więcej

Mężczyźni stali i śmiali się, a ja byłam zła. Potem zajęli się swoimi sprawami, a ja poszłam na zakupy. Gdy znalazłam wszystko, czego potrzebowałam, wróciłam do domu. W domu powiedziałam o tym mężowi. Chciał zadzwonić i powiedzieć sąsiadowi wszystko, co o nim myśli.

Ale potem się uspokoił i zdecydował, że trzeba to załatwić tak, żeby zostało zapamiętane. Teraz zastanawiamy się, jak najlepiej to zrobić...

O tym pisaliśmy ostatnio: "Synowa długo znosiła kąśliwe uwagi ze strony siostry męża. Pewnego wieczoru konflikt przybrał zupełnie inny obrót"

Kwestia mieszkania to dość delikatna sprawa.

Zwłaszcza jeśli jest w jakikolwiek sposób związana z osobami z tej samej rodziny. Zdarza się, że krewni przychodzą i zostają do późna. Obiecują, że zostaną na tydzień i wyjadą, ale zostają na długo, a potem zaczynają uważać mieszkanie krewnego za swoje.

Dla Michała taka historia była boleśnie znajoma. Tak się złożyło, że jego rodzice rozwiedli się. W rodzinie było troje dzieci. Najstarszy Wacław, średnia Julia i Michał. Julia i Wacław już dawno osiedlili się ze swoimi rodzinami, a Michał nie spieszył się z małżeństwem. Okazało się więc, że on i jego matka mieszkali razem. Chętnie załatwiła rejestrację ich mieszkania na jego nazwisko.

Z czasem wszystko ułożyło się po myśli Michała...
Ożenił się z Karoliną, a ona z kolei urodziła swojemu ukochanemu córkę Emilię. Prawda, matka Michała, Olga, ten układ nie bardzo toleruje. Synowa jest pyskata, a córka w ogóle nie jest podobna do Michała.

Olga nie wstydziła się krytykować krewnych. Nie darzyła wnuczki szczególną miłością i nie zamierzała pomagać młodej kobiecie w domu. Wydawało jej się, że Karolina włamała się do małego świata jej i Michała i wszystko tam zniszczyła.

Olga nie chciała wypuścić syna spod spódnicy. Karolina próbowała załagodzić sytuację, ale szybko zdała sobie sprawę, że to jej nie pomoże. Teściowa i synowa zaczęły żyć jak pies z kotem.

Czas mijał, ale Olga nie przestawała dręczyć Karoliny. Michał natomiast znalazł się między młotem a kowadłem. Nie chciał urazić ani ukochanej żony, ani drogiej matki. Jednak znalezienie idealnego kompromisu również nie zadziałało. Michał był zły i czasami nawet kłócił się z żoną i matką.

Potem na rodzinę Michała spadła parada nieszczęść. W wypadku samochodowym Wacław oddał duszę niebu, a Julia po wielu latach kłótni z mężem tyranem postanowiła go opuścić. Kobieta nie była już młoda. Nie miała dokąd pójść, więc wróciła do domu matki.

I dobrze, właśnie wróciła. Julia stała się kolejną kością w gardle Karoliny. Rodzona córka pobłażała matce we wszystkim, a synowa zdawała sobie sprawę, że po prostu nie pozwolą jej normalnie żyć z ukochanym mężem.

Oldze i Julii nie podobało się w żonie Michała absolutnie wszystko. Nie wahały się dyskutować o ubraniach kobiety, jej pensji, wyglądzie. I, oczywiście, fakt, że mała Emilia w ogóle nie przypominała Michała.

Nadszedł czas, aby dowiedzieć się prawdy
Punktem zwrotnym w rodzinie Michała i Karoliny była zwykła kolacja. Emilia poprosiła babcię o podanie kolejnej kromki chleba, na co babcia Olga wyzywająco stuknęła talerzem tuż przed dziewczynką.

"Nie psuj swojej figury, ofermo". "Nie ma już czego psuć" - dodała Julia.

W tym momencie cierpliwość Karoliny pękła.

"Córeczko, wyjdź, proszę. Chcę porozmawiać z tatą, babcią i ciocią".

Dziewczynka wybiegła z kuchni, pospiesznie ocierając łzy.

Karolina chwyciła talerz, na którym leżał chleb i z całej siły uderzyła nim tuż przed nosami Olgi i Julii. Odłamki poleciały w różnych kierunkach. Kobiety zbladły i zakryły się rękami, ale Olga próbowała protestować. Michał otworzył usta, ale jego żona była nie do powstrzymania.

"Zrujnowałyście mi całe życie, wy dwie żmije. Nie pozwolę wam zepsuć życia mojego dziecka. Jutro idę do kliniki z Michałem i Emilią, żeby zrobić test na ojcostwo. A jeśli będzie pozytywny, a będzie, to pakujcie manatki i wynoście się stąd! Czy wyraziłam się jasno?" Trio spojrzało na siebie osłupiałe i posłusznie skinęło głowami.

Julia i Olga nigdy wcześniej nie widziały Karoliny tak wściekłej. Owszem, kłóciła się z nimi, płakała, a nawet wychodziła. Ale to się nigdy wcześniej nie zdarzyło. Michał nie wiedział, jak podejść do żony. Emilia z radością podbiegła do mamy, przytuliła ją mocno i wyszeptała: "Jestem z ciebie dumna". "A ja jestem dumna z ciebie - powiedziała Karolina z uśmiechem całkowitego spokoju.

Zjawili się bezczelni krewni

Tak jak mówiła Karolina, badanie DNA potwierdziło, że ojcem Emilii jest Michał. Teściowa i jej córka nie miały innego wyjścia, jak tylko spakować swoje rzeczy. Od czasu do czasu marudziły, ale nigdy nie pomyślały, żeby przeprosić żonę syna i brata. Wiedziały, że nie wybaczy. Karolina postąpiła słusznie, choć z opóźnieniem. Jeśli bezczelni krewni przyszli i już byli na jej karku, nadszedł czas, aby ich odesłać bez dalszych ceremonii parzenia herbaty.