Zgadzam się, tylko z przypadkowym towarzyszem podróży możesz omówić wszystko, czego nie możesz powiedzieć nikomu innemu. Wylewasz swoją duszę, mówisz o tym, co tam leży jak o wielkim ciężarze i wyznajesz.
Tak wygląda darmowa psychoterapia. Niedawno w autobusie musieliśmy porozmawiać na temat „Siostra pomaga bratu ”.
Moją towarzyszką podróży okazała się ładna młoda kobieta, trochę zmęczona. Jak ze wsi, od razu wpadło mi to w oko. Gdy tylko skasowała bilet i zaczęła rozmawiać, już wiedziałam, że podróż nie będzie nudna i że będziemy mogli porozmawiać po drodze.
Luba, jak się przedstawiła, wracała do domu ze szpitala regionalnego. Na szczęście diagnoza nie została potwierdzona i kobieta była zdrowa. Dlatego nasza rozmowa szybko zeszła na temat, który był dla niej ważniejszy.
Luba jest mężatką, jej mąż wydaje się być dobry. Nie obraża, doradzi we wszystkim, ale nie zarabia wystarczająco dużo, w ich wsi nie ma dobrej pracy. Zaczęła mówić i wszystko mi w głębi serca opowiedziała.
Mój mąż ma siostrę, starszą o 10 lat. Mieszka w stolicy i do naszej wsi przyjeżdża tylko na święta. Odwiedza rodziców, zawsze przynosi im mnóstwo pysznego i drogiego jedzenia, ubrań itp. Rzadko coś dostajemy, najczęściej po prostu słodycze dla dzieci.
Jest żoną zapalonego prawnika. Wiem, że mają pieniądze. Ale mówili, że kupili działkę i wybudowali dom za kredyt bankowy. A teraz wydaje się, że długi zostały spłacone, a ja nie mogę powstrzymać się od prośby o pomoc dla brata. Ale to nie działa, wstydzę się podejść do tego pytania.
A potem kilka tygodni temu gwiazdy się wyrównały i pojawiła się taka szansa. Szwagierka w końcu zaprosiła nas jako rodzinę na święta Bożego Narodzenia.
I wiesz, nie mogłam tam spać. Czyli zasnąć. A nawet w domu, tydzień później. Nie wiedziałam, że tak żyją. Słuchaj, taki luksus widziałam tylko w telewizji. Bogactwo i piękno: drogie meble, obrazy, sprzęt AGD, kominek... Dom jest ogromny, dobudówki, duże podwórko.
Przy świątecznym stole jej mąż powiedział, że kupili jeszcze dwa mieszkania i je wynajmują. Część pieniędzy jest regularnie przekazywana na cele charytatywne: pomagają sierocińcowi.
Te kilka dni, które spędziliśmy, zostaną w pamięci na zawsze. Czuliśmy się jak w niebie. Możesz sobie wyobrazić, jak ja, mieszkając przez całe życie w małej wiosce, postrzegałam ten wielkomiejski szyk. A co z dziećmi! Nie ma o nich nic do powiedzenia. Bajka i nic więcej. Tam na miejscu było „all inclusive”, nikt nikomu niczego nie odmawiał.
Bardzo byłam zaskoczona, kiedy wyszliśmy. Siostra mojego męża nie tylko nic nie kupiła i nie dała naszym rodzicom, ale nawet nie raczyła wyłożyć na nasze tace jedzenia, które zostało w dużych ilościach.
Dla mnie to szaleństwo, ponieważ moim zwyczajem jest, że moi przyjaciele i rodzina dają naszym gościom jedzenie, które pozostało po uczcie. Nawet specjalnie piekę w piekarniku dwa kurczaki: jeden na stół, a drugi dla gości.
"Nie wiem, po co ci kwiaty. Wszystkie wyrwałam. Powinnaś uprawiać warzywa, a nie bzdury", matka Igora przewróciła oczami
"Mama musiała wyrzucić z domu dwie córki": Jedną w ciąży, drugą z małym dzieckiem
"Moja 22-letnia córka poślubi kogoś w moim wieku": Nie wyobrażam sobie tego
"Moja rodzina to prawdziwe darmozjady": Razem z mężem mieliśmy ich zachowania po dziurki w nosie i pewnego dnia postanowiliśmy dać im nauczkę
Całą drogę jechaliśmy w ciszy, każdy pogrążony we własnych myślach. Rozumiałam męża, jego duma została zraniona. Mąż mojej siostry był w stanie zarobić pieniądze i żyć w dostatku, a on nie.
Najbardziej bolało mnie to, że dają pieniądze na sierociniec, a pozbawiają zabawek bratanków. Nie, z ręką na sercu, nie potępiam jej. Pomagała nie raz, gdy wolontariusze jeździli ulicami wsi i zbierali pieniądze i rzeczy dla ofiar pożarów.
Ale w tej konkretnej sytuacji mogliby przeznaczyć, chociaż niewielką kwotę, aby nam pomóc. Mamy trójkę dzieci: przedszkole, szkoła. Każdy grosz jest cenny. Oddajemy mleko do mleczarni, sprzedajemy prosiaki – wszystko przechodzi przez nasze palce.
W domu rozmawialiśmy. Powiedziałam mężowi, że zamierzam porozmawiać z jego siostrą i poprosić ją o pomoc. Mój mąż jest temu kategorycznie przeciwny. Stwierdził, że jest mężczyzną i nie ma prawa prosić siostry.
Jego obowiązkiem, jako brata, jest jej pomóc, nawet jeśli jest starsza. Przyznał też (i jestem na niego bardzo zła), że był taki czas, że jego siostra oferowała mu pomoc finansową. Ale on tego nie przyjął, odmówił.
I wtedy odkryłam jakiś guzek w klatce piersiowej. Nasi miejscowi lekarze, po zbadaniu mnie, natychmiast wysłali mnie do szpitala wojewódzkiego. Podejrzewając najstraszliwszą chorobę, nawet nie chcę o tym myśleć.
Wtedy mąż złagodniał. Wiedząc, ile kosztuje teraz leczenie, powiedział, że jeśli będzie potrzebował pieniędzy na operację itd., to poprosi siostrę.
Teraz wracam do domu z ambiwalentnymi uczuciami. Z jednej strony cieszę się, że diagnoza się nie potwierdziła i jestem zdrowa. To prawda, nadal muszę być pod nadzorem. To jak pierwszy dzwonek, wyjaśnił mi lekarz. Musimy pamiętać.
Z drugiej strony, jak powiedzieć o wszystkim mężowi? Przecież tylko z tego powodu mógł zwrócić się do siostry o pomoc finansową. A ja nie chcę kłamać, ale jeśli mąż mnie do tego zmusi, skłamię...
O tym pisaliśmy ostatnio: "Nie zgadzałam się z mamą. Teraz moi krewni uważają mnie za złą osobę"
Irka od dzieciństwa odczuwała niechęć rodziców.
Miała młodszych braci bliźniaków, którzy dostawali wszystko - od rodzicielskiej miłości i uwagi po najlepsze prezenty i słodycze. Wraz z ich pojawieniem się, ich siostrze nieustannie powtarzano, że powinna im służyć we wszystkim, poddawać się i odmawiać sobie wielu rzeczy.
Ponieważ starsi powinni robić wszystko, aby dzieci czuły się dobrze. Rodzice nie powinni się kłócić, więc jej obowiązkiem jest dbanie o porządek.
Irka wyszła za mąż w wieku 25 lat, w tym czasie bracia mieli już 18 lat. Mąż dziewczyny jest dobry i kochający, zabrał ją do swojego mieszkania. To znacznie ułatwiło im życie, nie musieli mieszkać w wynajmowanym mieszkaniu ani brać kredytu na jego zakup.
Przez pięć lat wspólnego życia rodzice Irki wykazywali niewielkie zainteresowanie jej życiem i rodziną. Córka stale zwracała się do mamy i taty, nie zapominała o braciach. Nie tylko pytała, co u nich słychać, ale też czy nie potrzebują pomocy. Ich komunikacja była bardzo ograniczona, ale Irka spełniała swój obowiązek wobec nich i nadal się nimi opiekowała.
Niedawno Irka odebrała telefon od swojej matki...
Dziewczyna była zaskoczona, bo matka już dawno nie dzwoniła. Gdy tylko córka podniosła słuchawkę, nie usłyszała, jak mama pyta ją, co u niej słychać, czy wszystko w porządku?
Kobieta od razu przeszła do rzeczy, a mianowicie przekazała wiadomość, że ona i tata postanowili sprzedać swoje mieszkanie i przeprowadzić się do innego miasta.
Ich własna nieruchomość ma duży metraż, idealnie podzielony między całą piątkę. Rodzice oddali swoje udziały braciom, aby ci mieli wystarczająco dużo pieniędzy na zakup osobnych mieszkań.
Zamierzali zamieszkać w mieszkaniu babci, które odziedziczyła mama. Zresztą mama dzwoniła, żeby namówić córkę, żeby oddała swój udział chłopakom.
- Czy ktoś pomyślał o mnie? Przy okazji, jestem twoją córką, też potrzebuję mieszkania i mam do tego pełne prawo.
- Po co ci kolejne mieszkanie? Przecież nie mieszkasz na ulicy!
Więc nie przeszkadza ci, że to nie moje mieszkanie, tylko Igora? W życiu wszystko może się zdarzyć, jeśli któreś z nas złoży pozew o rozwód, to gdzie ja pójdę?
- Więc bądź posłuszna, żeby mąż cię nie zostawił. Cokolwiek powie, rób to, co mówi, zgadzaj się ze wszystkim, co ci mówi, a on cię nie opuści. Twoi bracia potrzebują mieszkań bardziej niż ty, jeśli powiedzą, że wkrótce się żenią, gdzie zabiorą swoje żony? Pomyślałaś o nich? No już, nie kombinuj, daj nam swoją działkę! Jak ja cię uczyłam od dziecka? To prawda, najmłodsi są najmłodszymi, którymi należy się opiekować i pomagać.
Irka była nie tylko zszokowana, była zraniona i opuszczona. Od tego momentu w relacjach z krewnymi postawiła grubą kreskę, a swojego udziału w mieszkaniu nie chciała oddać na rzecz braci. Nikt jej nie zrozumiał...