Mam na imię Anna, mam 68 lat i w ostatnich latach zaczęłam czuć się coraz bardziej samotna. Chodzę do pracy, ponieważ jest to dla mnie ujście, aby nie odczuwać tak bardzo samotności.

Ale kiedy wracam do domu i zastaję puste mieszkanie, czuję się bardzo źle. Czasami myślę, że może mam depresję. Jasne, bo jedyną żywą istotą w moim mieszkaniu jest kotka Baśka. Gdyby nie ona, nie wiem, jak w ogóle bym żyła.

Nie mam żadnego hobby. Zwykle siadam o dziewiątej wieczorem, żeby obejrzeć wiadomości i być może jakiś serial. To wszystko. Rzecz w tym, że tak naprawdę nic mnie nie interesuje.

Po prostu chcę, żeby ktoś był blisko mnie, żebym przynajmniej go widziała, czasem z nim porozmawiała. Tak naprawdę nie chcę zapraszać lokatora - to ktoś obcy. 

Mam dwójkę dzieci. Mój syn ma własną rodzinę, czworo potomstwa i żonę. Kiedyś powiedziałam im, żeby przyjechali i zamieszkali ze mną - mam trzypokojowe mieszkanie - ale nie chcą.

Myślę, że tak, bo moja synowa uważa, że będzie musiała mnie zadowolić i prawie zmieniać pieluchy. Ale nigdy nie traktowałabym jej źle. Nawet dzieci by mi nie przeszkadzały - wręcz przeciwnie, byłabym szczęśliwa, gdyby w mieszkaniu byli inni ludzie. Tak czy inaczej, odrzucili mnie.

Mam córkę, ona też ma rodzinę. Odwiedziłam ich miesiąc temu. Jest tam tak miło, nie ma żadnej samotności. Zaczęłam mówić córce to samo, ale ona nie chce się do mnie wprowadzić i nie chce, żebym z nimi mieszkała. Wszyscy chcą mieszkać oddzielnie od rodziców, myśląc, że będą im przeszkadzać. Jest mi bardzo przykro z tego powodu.

Zdaję sobie sprawę, że muszę coś robić, żeby nie potrzebować tak bardzo innych ludzi. Ale co i jak mam zrobić? Nic mnie nie interesuje. Nie mogę znieść takiego życia. Mam przyjaciół, chodzę na fitness, zajęcia z robienia na drutach. Może uda mi się jakoś przemóc i też gdzieś wyjechać?

O tym pisaliśmy: "Córka i zięć źle wychowują wnuczkę. Na początku próbowałem wpływać, ale teraz wolę ich nie widzieć"

Popularne wiadomości teraz

"Moja córka uważa, że ​​nie daliśmy jej wystarczająco dużo pieniędzy na ślub. Zapomniała, że za to zapłaciliśmy"

"30 lat temu urodziłam 3 synów": A teraz nikt nie chce pomagać i opiekować się starymi rodzicami

"Synu, wiesz, że jej rodzice nie mieszkają razem. Ona nawet nie wie, jak mężczyzna i kobieta powinni poprawnie budować relacje"

"Obraziła się na babcię, bo nie dostała spadku. Opiekowała się nią na darmo"

Pokaż więcej

Musiałam odmówić kontaktu z rodziną córki, bo po spotkaniu z nimi boli mnie serce.

W co zamieniają swoje dziecko? Nie chcą jej edukować. Zawsze wychowywałam córkę w surowości. Nie uczyniłam z niej księżniczki.

W efekcie wyszła z niej normalna kobieta, bez wygórowanych próśb i żądań, dziękuje za wszystko, nie przechwala się swoją pozycją, nie obraża ubogich. Byłam przekonana, że stała się dobrym człowiekiem. Jednak wraz z narodzinami wnuczki wszystko się zmieniło.

Córka znalazła męża z zamożnej rodziny, jego rodzice mają pozycję w społeczeństwie, status. Początkowo zaprzyjaźniliśmy się z moim zięciem, nie kręcił nosem, a potem z czasem zaczęłam zauważać, że coś jest nie tak. Kupili dla wnuczki tyle rzeczy, że mogliby ubrać jeszcze trzy z nich.

Ale to zrozumiałe - przy pierwszym dziecku chcę zapewnić wszystko to, co najlepsze. Odwiedziłam ich, pomogłam córce dojść do siebie po porodzie. Przez kilka lat nie było żadnych komentarzy. I wtedy zauważyłam, że zarówno zięć, jak i córka za bardzo rozpieszczają dziecko.

Wnuczka stała się kapryśna, zażądała noszenia jej w ramionach, ale nie robię tego, ponieważ jest już na to za duża. Lekarz powiedział im również, że musi więcej chodzić i się rozwijać. W tym samym czasie córka zawsze nosi wnuczkę w ramionach. Zarówno w domu, jak i na ulicy. Kiedy coś komentuję, ona nie zwraca na to uwagi.

Dziewczyna nie jest niczym zainteresowana, niczego nie potrzebuje. Ogląda tylko bajki i gra na telefonie. Jej rodziców nie interesuje nic. Im jest starsza, tym bardziej jestem przerażona. Gryzie, przeklina, pluje, wyzywa, walczy, rzuca rzeczami w ludzi.

Córka i zięć nie besztają jej za to zwierzęce zachowanie, nie komentują jej. Wszystko w jej zachowaniu rozczula ich i nie zauważają negatywów. Jeśli próbuję coś komentować, mojej córce się to nie podoba – uważa, że ​​jestem zbyt surowa dla wnuczki.

W końcu to jeszcze dziecko. Jednak wnuczka ma już 3,5 roku. Czas zabrać ją do przedszkola. Tylko jej rodzice uważają, że jest dla niej za wcześnie. Jest tam dużo obcych osób, jest zestresowana. Córka w końcu zaczęła zostawać.

Nie chcę brać w tym udziału. Nie odwiedzam ich i nie goszczę u siebie. Szkoda mi nerwów i sprzętów w domu... Wnuczka jest coraz gorsza, a gdy dzwonię, często to ona właśnie odbiera i nie przekazuje słuchawki nikomu z dorosłych.

Już z tym nie walczę, a gdy córka będzie miała pretensję, że nie dzwonię, udostępnię jej wszystkie nagrania z nieudanych prób kontaktu. Wszystkie zniweczyła moja zepsuta wnuczka.