Wyczerpała się jej cierpliwość i zdecydowała, że nadszedł czas, aby zamieszkali samodzielnie. Przeszła na emeryturę, ale wcześniej wzięła urlop i kilka dodatkowych tygodni na własny koszt. Powiedziała swoim dzieciom, że zrezygnowała, ponieważ nadszedł czas, aby przejść na emeryturę.
Koleżanka jest matką czwórki dzieci, dziewczynki i trzech chłopców. Tylko córka i najmłodszy syn mieszkają osobno. Mają pracę i w pełni się utrzymują.
Średnie dzieci dzielą z matką jej dwupokojowe mieszkanie, ale każde z nich jest właścicielem własnej przestrzeni życiowej.
Ojciec przed odejściem do innego świata zadbał o to, by każde dziecko miało swój własny kąt. Te dwa darmozjady nie pracowały od ponad roku i siedzą na karku swojej matki.
Wiedzą, że będą karmieni, więc się nie wysilają. Zupełnie jak wtedy, gdy byli dziećmi. Regularnie obiecywali, że dostaną pracę i wtedy będą pomagać.
Ale teraz jest bardzo trudno o pracę, nie ma odpowiednich ofert. I mieszkają z nią, także jest weselej.
I tak Natalia przeszła na emeryturę, po legalnym urlopie. Oczywiście osiadła w domu. Nie wychodzi na dzień czy dwa. Jej synowie nie rozumieją, co się dzieje, dlaczego mama jest w domu.
Jeden z nich postanowił zapytać, dlaczego mama nie poszła do pracy, czy jest chora. Kobieta spokojnie poinformowała ich, że od tego momentu jest emerytką.
W końcu ma już wiele lat. Postanowiła więc zrezygnować z pracy i odpocząć. Mężczyzna poszedł w ślady brata i razem zaczęli namawiać kobietę do powrotu do pracy.
Emerytura jest niewielka, nie wystarcza na życie. Ceny są wyższe. Wielu emerytów pracuje i nic, a ona rzuciła pracę i nawet się z nimi nie skonsultowała.
Natalia nie poddała się. Powiedziała swoim dzieciom, że przepracowała całe życie i chce odpocząć.
Emerytura na początku jest niewielka, ale później wzrośnie. Jakoś przeżyjemy, o chlebie i kaszy.
Przez dwa tygodnie lodówka stopniowo pustoszała. Wszystkie zapasy zostały zjedzone i nikt ich nie uzupełniał. Kobieta gotowała rano kaszę na wodzie na śniadanie i chudą zupę na obiad.
Mężczyźni nie mogli długo jeść takiego jedzenia. Najpierw jeden syn nie wytrzymał i odszedł ze swoim dobytkiem. Tydzień później drugi. Dość szybko znaleźli pracę.
Kiedy Natalia opowiedziała nam tę historię, trudno nam było w nią uwierzyć. Zastanawialiśmy się, jak przeżyła na takim jedzeniu.
Ale nie miała innego wyjścia, jak przetrwać. To był jedyny sposób, by zmusić synów do samodzielności.