Pan Sławomir zamierzał przyrządzić pyszny obiad z kurczaka, którego zakupił tego samego dnia w „Biedronce”. Jednak to, co zobaczył sprawiło, że natychmiast przestał być głodny.
Dziwne mięso
Klient nie chciał pozostawić sprawy bez rozwiązania i natychmiast udał się do sklepu, w którym zakupił dziwne mięso. Sam kierownik polecił, aby mężczyzna jak najszybciej zgłosił sprawę do sanepidu.
Jednak w urzędzie pan Sławomir nie spotkał się już z taką uprzejmością. Zaniepokojonego mężczyznę odsyłano do różnych oddziałów.
Sam zainteresowany postanowił opublikować znalezisko na swoim profilu na Facebook’u. Zdjęcia mogą obrzydzić niejedna osobę.
- Karmią nas "g@#$m" a służby mają nas w "d@$e" - więc mamy "p@#$ne"- oby tylko! Jeżeli w obecnej sytuacji taka sama propaganda występuje na temat zakażeń koronawirusem, a prawda jest jak powyżej, no to brawo – wyraził swoje wzburzenie pan Sławomir.
- Takie sytuacje nie mogą mieć miejsca, aby markety nas" truły", a służby są od działania, a nie od "pierdzenia w stołki". Z dozą wymuszonego humoru - smacznego!!! – dodał pod postem mężczyzna.
Co na to sanepid?
- Przynoszenie czegokolwiek z domu „do badania” nie ma sensu, bo taka „próbka” nie może być podstawą jakichkolwiek ustaleń, choć oczywiście może być podstawą do wszczęcia kontroli przez właściwy organ – mówił w wywiadzie rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego – Jan Bondar.
– Zakładam, że fotka nie jest zmontowana. Widać wyraźnie, że sprawa nie dotyczy sklepu, ale samej hodowli. Skarga powinna zostać natychmiast przyjęta, np. mailowo, z informacją, że zostanie przekazana właściwej instytucji, która nadzoruje produkcję drobiu, czyli Inspekcji Weterynaryjnej – kontynuował wypowiedź rzecznik GIS.
Sklep „Biedronka”, w którym pan Sławomir kupił „dziwne” mięso od razu przeszła kontrolę Państwowego Inspektoratu Sanitarnego. Dokładne sprawdzenie sklepu nie wykazało jednak żadnych uchybień w kwestii transportu i magazynowania mięsa.
Portal „Fakt” postanowił zapytać o całą sprawę głównych zainteresowanych, czyli sieć sklepów „Biedronka”.
- Na przesłanym zdjęciu widoczna jest wada mięsa charakterystyczna dla mięśnia piersiowego drobiu, tzw. choroba zielonych mięśni. Te zmiany nie są widoczne u żywych kurcząt na etapie hodowli, a dopiero po uboju przy podziale tuszki na poszczególne elementy – skomentował sprawę menadżer ds. kontroli jakości produktów świeżych Jeronimo Martins Polska – Łukasz Łamejko.
Jak informował portal Kraj: CO DZIEJE SIĘ Z KAMILEM STOCHEM? OSTATNIO WPRAWIŁ FANÓW W OSŁUPIENIE
"Komu ślesz pieniądze, ten niech cię odwiedzi": Synowa odmówiła przyprowadzenia wnuków do domu babci
"Narodziny wnuka pomogły odkryć, że synowa ma inne dziecko": Boję się, że będę musiała poruszyć ten temat z synową
„Proponuję zmianę mieszkania, bo niedługo będę rodzić”: domagała się moja siostra
"Przed ślubem podpisaliśmy intercyzę. Teraz, po rozwodzie teściowa chce zająć moje mieszkanie"
Przypomnij sobie: ŚWIATOWA ORGANIZACJA ZDROWIA OGŁOSIŁA ŚWIATOWY ALERT W SPRAWIE WYDARZEŃ Z WUHAN
Portal Kraj pisał również: KORONAWIRUS DOTARŁ DO POLSKI? PIERWSZE PODEJRZENIA ZACHOROWAŃ W ŁODZI