Wywołało to skandal. Teraz mój mąż i ja słyszymy tylko obelgi i kłótnie. Bardzo cierpimy. Ale to chyba też nasza wina, bo powinniśmy być z nim szczerzy.

Chcieliśmy zachować to w tajemnicy, aby go nie zranić. Ale niestety. Nie rozumiem, za co nas obwinia, ponieważ daliśmy mu rodzicielskie ciepło i uwagę. Bez nas nie miałby przyszłości.

Jesteśmy zamożnymi ludźmi, więc zrobiliśmy wszystko, co możliwe dla jego szczęścia. Czy on myśli, że miałby lepsze życie w sierocińcu? Czy zasługujemy na takie traktowanie?

Myślałam, że będzie nam wdzięczny za wszystko, ale zamiast wdzięczności dostaliśmy tonę błota i nieuzasadnionych obelg. To naprawdę boli.

Ale życie mojego syna w żaden sposób się nie zmieniło. Nadal studiuje, spotyka się z przyjaciółmi i bierze od nas pieniądze. Poza domem nie wykazuje żadnych oznak konfliktu.

Może jest zły, bo nie usłyszał prawdy z naszych ust. Ale kogo to obchodzi? Rozumiem, że trudno mu zaakceptować prawdę, ale to nie powód, by nas atakować. Nie powstrzymuję jego emocji, ale wyraźnie przesadza.

Widziałam się już z doradcą rodzinnym. Powiedział, że mój syn potrzebuje czasu. Ile czasu? Nie wiemy. Każda sytuacja jest indywidualna. Teraz trzeba przeczekać ten trudny okres i dać synowi czas na dojście do siebie po takim ciosie.

Jednak psycholog ostrzegał, że nie wszystkie dzieci wybaczają rodzicom milczenie. Ja wierzę w najlepsze.

Poradzono mi, abym spędzała więcej czasu z synem i mówiła mu o swoich uczuciach. Nawiasem mówiąc, dobrze komunikuje się z innymi krewnymi, ale mój mąż i ja jesteśmy jedynymi, których uważa za kłamców.

Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby rozwiązać ten problem i uratować tę relację. Mam nadzieję, że nam się uda.