Kiedy stałyśmy się pełnoletnie i poszłyśmy na swoje, postanowiłyśmy sprzedać mieszkanie rodziców i kupić dwa oddzielne. To oczywiste, że nie chciałyśmy mieszkać razem.

Szybko znalazłyśmy kupca. Dogadałyśmy się i sprawiedliwie podzieliłyśmy wszystkie pieniądze. Od tego momentu każda z nas decydowała, jak rozporządzić otrzymanymi pieniędzmi.

Miesiąc później kupiłam sobie dwupokojowe mieszkanie na odludziu. To jasne, że w centrum za te pieniądze można było dostać tylko jednopokojowe mieszkanie, więc podjęłam taką decyzję.

Moja siostra zaczęła żyć rozrzutnie. Kupiła sobie nowy telefon, markowe ciuchy i zaczęła podróżować. Kiedy się opamiętała, zdała sobie sprawę, że pieniędzy starczy jej tylko na jednopokojowe mieszkanie i to w fatalnym stanie.

Nie miałam zamiaru wtrącać się w jej sprawy, ponieważ poprosiliśmy ją, by się opamiętała i przestała trwonić pieniądze.

Po roku wyremontowałam swoje mieszkanie i zamieszkałam w nim. A moja siostra? Znalazła narzeczonego i zaszła w ciążę!

Nie spieszyło im się do ślubu, więc zdałam sobie sprawę, że sprawy idą w dobrym kierunku. W moje urodziny przyszli razem do mojego domu i od progu zaczęli rozmawiać o mieszkaniu.

Moja siostra powiedziała, że jest im ciasno w kawalerce, więc musiałabym się z nią zamienić. Ona zamierzała założyć rodzinę, a ja nie miałam ani męża, ani dziecka. Byłam gotowa się rozpłakać.

Dlaczego tak wiele zainwestowałam w to miejsce i tak wiele sobie odmówiłam, podczas gdy ona żyła na wysokich obrotach? Czy byłam jej coś winna, skoro od początku dzieliłyśmy pieniądze sprawiedliwie?

Moja siostra wpadła w furię, o której nie mogę opowiedzieć. Może to były hormony ciążowe, ale dla mnie przesadzała. Odmówiłam jej.

W rezultacie nie rozmawiałyśmy przez ponad rok. Nie bez powodu ciotka powiedziała, że moja siostra i ja jesteśmy zupełnie inne. Nie wiedziałam wówczas, co miała na myśli.