Bożena wychowała trzy córki. Dwie najmłodsze, bliźniaczki, urodziły się, gdy najstarsza, Małgosia, miała już dwanaście lat, więc musiała dużo pomagać matce przy siostrach.

Dopóki nie poszły do szkoły, były stałymi towarzyszkami Małgosi, musiała spędzać z nimi cały swój wolny czas, ponieważ jej matka pracowała do późna. Odbierała je z przedszkola, karmiła, zabierała na spacer, opiekowała się Kasią i Tolą — to były jej codzienne obowiązki.

Oczywiście chciała spędzać więcej czasu z rówieśnikami, więcej należeć do siebie, ale sytuacja była beznadziejna i musiała radzić sobie z siostrami. "Uciekła" od swoich podopiecznych tylko wtedy, gdy poszły do szkoły, a ona poszła na studia.

Po ukończeniu studiów dziewczyna dostała pracę w bardzo prestiżowej firmie w swoim mieście i pokazała się jako specjalistka. Dwa lata temu wyszła za mąż, zaszła w ciążę i poszła na urlop macierzyński.

Dyrektor dał jej półtora roku na zrobienie wszystkiego, a potem, jeśli się nie ogarnie, obiecał po prostu ją zwolnić. I tak minęło te upragnione półtora roku.

Kierownik, jako człowiek obowiązkowy, zadzwonił i zapytał, czy Małgosia zamierza wrócić do swojego rodzimego zespołu, i zapytał w bardzo oryginalny sposób: - Małgorzato, czy jesteś gotowa objąć stanowisko mojego zastępcy do spraw zaopatrzenia?

To stanowisko otwierało najszersze możliwości pod każdym względem, a kandydatka poprosiła o dwa tygodnie na rozwiązanie kwestii z dzieckiem. Dyrektor zgodził się.

Syn Małgosi mógł pójść do przedszkola za co najmniej rok, więc trzeba było pilnie poszukać opcji, z kim zostawić dziecko. Oczywiście rozważała najbardziej odpowiednią opcję z babcią, ponieważ ta miała doświadczenie, a powierzenie dziecka obcej osobie nie było idealnym pomysłem.

Jednak Bożena zamierzała iść do pracy! Bliźniaczki były już na tyle samodzielne, że same obsługiwały się po szkole.

Bożena znalazła odpowiednie miejsce, niedaleko domu, i pozostało tylko sporządzić dokumenty, a tu nagle, jak śnieżna kula — prośba i żądanie Małgosi, by siedziała z wnukiem pięć lub sześć razy w tygodniu.

Bez względu na to, jak matka próbowała wytłumaczyć najstarszej córce, że chce iść do pracy, być w zespole, że jest zmęczona życiem domowym, córka jej nie słuchała, a kiedy powiedziała, że dzieci są pod opieką rodziców, jej córka natychmiast zaczęła dyszeć, przypominając sobie, że przez sześć lat była nianią dla swoich młodszych sióstr.

Sytuacja mojej przyjaciółki to ślepy zaułek. Odmowa Małgosi oznacza całkowite zachwianie jej relacji z córką. Zgoda na to oznacza ugrzęźnięcie w pieluchach i wycieczkach z wózkiem.

Bożena poprosiła mnie o radę, co powinna zrobić, ale nie mogłam dać jej nic konkretnego. Pragnienie Małgosi, by zdobyć tak wysokie stanowisko, jak na jej wiek, było zrozumiałe, ale pragnienie Bożeny, by pracować, a nie siedzieć w czterech ścianach, też było całkiem normalne.

Popularne wiadomości teraz

Po pracy mąż otworzył drzwi i zdał sobie sprawę, że dzieci i żony nie ma, a meble zniknęły. Była tylko notatka

Tajemnicze bruzdy na paznokciach mogą świadczyć o poważnym problemie. Warto sprawdzić, zanim będzie za późno

Tancerz powinien mieć nienaganną sylwetkę, prawda? Ten mężczyzna kompletnie temu przeczy, a mimo to jest znakomity w tym, co robi

Miejsce spoczynku Marka Perepeczki niezwykle martwi fanów legendarnego aktora. Wygląda na to, że nikt nie troszczy się o jego stan

Pokaż więcej