Po pierwsze dobrze ją wychowaliśmy, jest naszą ukochaną. Po drugie, dali mi dobre wykształcenie, jest mądra, ukończyła szkołę z wyróżnieniem. Po trzecie, jest cudowną żoną, która potrafi wszystko. Ale nie można tego samego powiedzieć o naszym zięciu.

Szanujemy wybór córki, ale trafiła na faceta, delikatnie mówiąc, który zupełnie nie spełnił naszych oczekiwań. Kompletny brak inicjatywy i jakichkolwiek ambicji.

Tak, kocha naszą córkę, ale tak naprawdę to jest jego szczyt. Nie może latać wyżej. 

Przez siedem lat w ogóle się nie wykazał. Ponieważ znajdował się na tym samym stanowisku, nadal tam siedzi. Inni, którzy, jak się wydaje, przyszli z ulicy znacznie później niż on, dotarli już do foteli szefów.

A on jest jakimś mięczakiem, na Boga. Nie wiadomo, jak to się stało, że mąż naszej córki to absolutny przeciętniak.

Oczywiście stale brakuje im pieniędzy. Co powiedzieć? Ogólnie rzecz biorąc, są teraz od nas zależni, ponieważ nasza córka nie pracuje i wychowuje dziecko. Pieniądze na wesele też były w większości nasze.

Jednym słowem pomagamy im, przekazujemy pieniądze. I wtedy przychodzi wiadomość – moja córka jest znowu w ciąży. Oznacza to, że wkrótce będą mieli dwoje.

Czas pomyśleć o własnym mieszkaniu. Przestać kręcić się po wynajętych mieszkaniach, czas przeprowadzić się do własnego i większego. Oni oczywiście nie mają pieniędzy.

Ze strony męża jest tylko mama, która nie martwi się specjalnie o syna. Zajmuje się swoimi sprawami i nie zagłębia się szczególnie w istotę tego, co się dzieje. Przynajmniej raz czy dwa mogłam pomóc wnukowi. 

Ogólnie rzecz biorąc, ponownie daliśmy pieniądze. Sprzedaliśmy coś cennego, nieruchomość była na przedmieściach, nieużywana, też ją sprzedaliśmy. Okazało się, że było to około 80% naszych pieniędzy.

Jednym słowem załatwiliśmy im mieszkanie. I tak właśnie było podczas parapetówki. Widocznie nasza córka też jest zmęczona takim stanem rzeczy.

Teściowa była tak zadowolona z tego mieszkania, jakby je kupiła. Nie jest jasne, w którym momencie, ale jej dobra synowa nagle zaczęła opowiadać wszystko tak, jak jest.

"Gdyby nie moi rodzice, nie siedziałabyś teraz, Gieniu, przy tym świątecznym stole. Ponieważ ani ty, ani twój syn nie mieliście w tym żadnego udziału.

Popularne wiadomości teraz

"Dobrze ci się synu żyje. Żona karmi cię pysznie, a mi naleśników nikt nie przygotuje. Wychowałam dzieci i jestem sama": płakała teściowa

Historia zdjęcia Marylin Monroe w worku po ziemniakach. Trudno uwierzyć, co kryje się za tymi fotografiami

Takie nieestetyczne plamki ma na ustach wielu z nas. W ten prosty sposób można sobie z nimi poradzić i pozbyć się na zawsze

Jeśli coś takiego pojawiło się na paznokciach to marsz do lekarza. To objaw poważnych dolegliwości, nie można tego lekceważyć

Pokaż więcej

Mieszkamy razem już siedem lat, on nie mógł nawet kupić sobie sofy, a co dopiero pralki czy samochodu. Wszystko, co tu jest, kupili moi rodzice. Założyliśmy nasze gniazdo.

Gdyby nie oni, pewnie mieszkalibyśmy z dziećmi na dworcu, a nie w tym nowym mieszkaniu! Dziękuję za gratulacje, ale lepiej pogratuluj mojemu tacie i mamie!" 

Słuchanie tego przy świątecznym stole chyba nie jest zbyt przyjemne. Teściowa oczywiście poczuła się urażona i natychmiast wyszła.

A następnego dnia jej syn poszedł za nią. Stwierdził, że niczego nie potrzebuje i zamierza zamieszkać z matką.

Cóż mogę powiedzieć, dobra robota. Najwyraźniej nasza córka i dwójka dzieci zostaną same. Nie ma problemu, damy sobie radę i z tym. Lepsze to niż bycie razem z takim partaczem!