Mogę nawet powiedzieć dokładnie od kiedy, bo data jest zapamiętana na zawsze.
Bardzo się cieszę, że wtedy poznałam prawdziwy stosunek zarówno synowej, jak i syna do mnie. Cieszę się, bo miałam im podarować jedno z dwóch mieszkań na urodziny drugiego wnuka i chciałam też zaprosić, żeby wybrali które. Teraz nie ma o tym nawet mowy.
Do konfliktu doszło pod koniec mojej imprezy urodzinowej. Gości było wielu, świętowaliśmy z rozmachem, głośno i wesoło.
Gratulowali mi, obdarowywali kwiatami, prezentami, komplementami, jednym słowem po prostu bajeczny dzień.
Taki był do chwili, gdy mój syn, synowa i wnuk szykowali się do wyjazdu, gdyż ciąża Grażyny nie pozwoliła jej na dłuższe świętowanie.
Zrozumiałam to, nie namawiałem ich, żeby zostali, i wyszłam, żeby ich odprowadzić do wyjścia. Ubrana już synowa odkryła, że nie ma przy sobie telefonu.
Nie mogłam go od razu znaleźć, więc wybrałam jej numer, aby usłyszeć, gdzie zadzwoni. Po rozpoczęciu wybierania byłam zaskoczona, że Grażyna szybko zbladła i kategorycznie zażądała, aby przerwać połączenie, ale miałam już uzyskany sygnał.
Nagle gdzieś z pokoju usłyszałam szczekanie i wycie wściekłego psa. To był telefon mojej synowej!
W mieszkaniu panowała martwa cisza. Przerwał ją krzyk synowej:
„No cóż, prosiłam, żebyś nie dzwoniła!”
Chwyciła telefon i wybiegła za drzwi, ciągnąc wnuka za rękę:
„Dlaczego tam stoisz, samochód czeka!”
Syn zawahał się trochę i po cichu wyszedł.
Nie wyszłam za mąż: "Gdy przygotowywaliśmy się do ślubu, mój narzeczony i jego mama zmieniali hipotekę nieruchomości"
"Mój syn nie wyremontuje ci mieszkania", powiedziała mi teściowa
"Po uroczystości matka szczerze podziękowała zarówno jednej, jak i drugiej synowej. Ale żony braci nie były zadowolone z poziomu wdzięczności"
"Moja teściowa od lat rujnuje mi życie, a teraz ma w swoim życiu kogoś, kto rujnuje życie jej"
Stałam tam, zdając sobie sprawę, co się stało, i nie mogłam zrozumieć dlaczego? Czy naprawdę wyglądam jak szczekający pies w oczach synowej? Potem łzy popłynęły mi z oczu, ktoś podszedł do mnie, żeby mnie uspokoić.
Wieczór oczywiście się zepsuł i wszyscy w ciągu około piętnastu minut uciekli, zostawiając mnie samą ze smutnymi myślami.
Stopniowo złość na synową i syna zaczęła pogłębiać smutek. I wtedy przypomniałam sobie, że mam zamiar dać im mieszkanie! Nawet się uśmiechnęłam, wyobrażając sobie, co teraz o tym myślą.
A rano syn zadzwonił i zamiast przeprosić, rzucił balonik próbny:
„Mamo, cześć! Chciałem dzisiaj coś przesunąć w mieszkaniu, kiedy mogę wpaść po klucz?”
Odpowiedziałam całkiem spokojnie:
„Wiesz co? Doszłam do wniosku, że nie wiem, gdzie są klucze i nie mam zamiaru ich szukać. Węszyłam jak pies, ale na próżno..."
Milczenie syna było dość wymowne, po czym wymamrotał coś o „nie warto się tym przejmować” itp.
Wyłączyłam telefon i zadzwoniłam do znajomego pośrednika w obrocie nieruchomościami, prosząc go o znalezienie ofert na wynajem mieszkania.
Będę miała z tego pasywny dochód i będę mogła cieszyć się życiem!