W tym czasie nasza córka Mirka miała 16 lat, najmłodszy Paweł siedem, a dzieci dopiero przygotowywały się do szkoły. Absolwent i pierwszoklasista. Wydatki są spore.
Cóż, zdecydowaliśmy się z mężem na wynajęcie mieszkania. Ale czas nie płynął – leciał. Mirka ukończyła szkołę, następnie wydział projektowy i tam poznała dobrego faceta, nazywa się Darek.
Postanowili założyć rodzinę. Cieszymy się. Nasz zięć po sierocińcu miał hotel od państwa, daleko od nas, w jednej z przemysłowych dzielnic miasta, bardzo mały. Stopniowo zrodził się pomysł oddania nowożeńcom przestronnego mieszkania mojej mamy.
Wspierał mnie mąż, a Paweł cieszył się, że siostra z mężem są już dużo bliżej, mogliśmy tam dojść w piętnaście minut bez pośpiechu.
Darek sprzedał swój pensjonat, a on i Mirka zainwestowali dochód w doskonały remont nowego domu, zostawiając trochę pieniędzy na poród...
I tak nasz najstarszy wnuk Filipek przyjechał ze szpitala położniczego do dużego, czystego i bardzo pięknego mieszkania.
A trzy miesiące temu urodziła się mu młodsza siostra Marianka. Chichocze z całych sił i już zaczęła się śmiać, nasza mała.
Cała nasza rodzina ją kocha, podobnie jak braciszek. Chciałabym żyć i być szczęśliwa. Co więcej, w życiu Pawełka wkrótce wydarzą się szczęśliwe rzeczy.
Ale wtedy, jak niespodziewanie, pojawił się problem, który prześladował mnie przez kilka tygodni. Paweł postanowił się ożenić i zadeklarował swoje prawa do mieszkania swojej babci, pozostawionego mnie.
W końcu mój tata zmarł, kiedy byłam jeszcze w szkole. Wzięliśmy z mężem mieszkanie na kredyt. Kiedy płaciliśmy, było ciężko.
Ale zapłaciliśmy całość. Doświadczyłam poczucia uwolnienia się od długów.
Gdy tylko sfinalizowano pożyczkę, Mirka, która właśnie wprowadziła się do własnego domu, zapytała, co byśmy czuli, informując Pawła, że zakupione mieszkanie w przyszłości, gdy moje życie z ojcem się skończy, będzie należeć już tylko do Pawła.
Też wydawało mi się, że dobrze byłoby, żeby Paweł dowiedział się o naszej decyzji. Ale mąż, który jest trochę przesądny, sprzeciwił się:
"Dostaliście wszystkie pieniądze na mieszkanie, a ja muszę opiekować się moją starą teściową", powiedziała żona mojego brata
"Kiedy twoi rodzice odejdą, będziesz żałować swojego zachowania", próbuję wytłumaczyć mojemu mężowi
Mama oczywiście nie spodziewała się takiej odmowy, jedyne co powiedziała to: "Cóż, dziękuję, córko, czekam na twoje przeprosiny"
Oszukawszy swoją wiejską żonę, mąż chciał wyrzucić ją z domu. Zemsta była natychmiastowa
„Wiesz, nie chcę prowokować syna, żeby czekał, gdy nas już nie będzie. Kończenie obietnicami też nie jest zbyt dobre. I w końcu będziemy mogli podróżować, wyobraźcie sobie!”
Nigdy nie powiedzieli Pawłowi...
A teraz mówi o sprawiedliwym podziale nieruchomości między nim a siostrą, żądając sprzedaży mieszkania i podzielenia pieniędzy na pół.
Ale mieszkanie matki należy już do Darka, Filipa i Marianki. Co to za sprawiedliwość podzielić na dwie części, a nie na pięć?!
Tutaj mój mąż już powiedział, że po nas mieszkanie, w którym Paweł nadal z nami mieszka, w całości trafi do niego. To jest sprawiedliwy podział.
Paweł wahał się z odpowiedzią, jakby się zakrztusił, ale szybko osiągnął gotowość bojową i rzucał słowa, słysząc je, prawie straciłam przytomność. Krzyknął:
„Niewielka jest radość z takiej perspektywy: sami się zestarzejemy, czekając na jej realizację!” - i wybiegł, trzaskając drzwiami...
Trudno mi teraz myśleć rozsądnie. Bardzo się boję, że między dziećmi będzie niezgoda. Ale co robić?