Najłatwiej jest urodzić się w rodzinie zamożnych rodziców. Jest to jednak dość trudne zadanie, biorąc pod uwagę statystyki. Z drugiej strony, nawet rodzice z klasy średniej często pomagają swoim dzieciom w trudnej sytuacji. Po prostu tacy są rodzice.

Niektóre dzieci, wchodząc w dorosłość, odmawiają pomocy z zewnątrz i próbują robić wszystko same. A niektóre... po prostu siedzą na karku i dyndają nogami. Czy to brzmi znajomo?

Kiedy byłam młoda, celowo wyjechaliśmy z mężem z miasta, aby osiągnąć pewnego rodzaju niezależność od innych...

Wieś, w rzeczywistości, jest krawędzią możliwości. Tak, jest tu ciężko. Tak, może być nudno jak cholera, ale jest bardzo obiecująco.

Mieszkańcy miast kupują plastikowe produkty za szalone pieniądze i nie znają żalu, ale oszczędzają czas, stojąc w korkach przez pół godziny w drodze do pracy. Niewielki wybór, jeśli o mnie chodzi, ale niektórym się to podoba.

My zrobiliśmy to po swojemu. Kupiliśmy tani dom z działką. Zburzyliśmy go i zbudowaliśmy duży, piękny dom. Oszczędności i pieniądze ze sprzedaży mieszkania w mieście wystarczyły.

Zostało nawet trochę więcej na zasianie pierwszych plonów i zakup wszelkiego rodzaju drobiazgów. Potem zaczęliśmy uprawiać, zbierać owoce i powoli wszystko zaczęło się układać.

Nie chcę się chwalić, ale pomogliśmy nawet kilku rodzinom, w których głowy rodzin, będąc miejscowymi, spędzały dni wpatrując się w dno butelki...

Nasz syn zrobił coś innego. Pojechał do miasta, znalazł dziewczynę, ożenił się. Kupiliśmy im mieszkanie, dwa pokoje. Nie, żebyśmy jako rodzice byli zachwyceni jego decyzją, ale nic nie mogliśmy zrobić.

My tu, on tam, ale potem zaczęły się problemy. Jego firma upadła, a on stał się bezrobotny. Nasz wnuk właśnie skończył dwa lata. Potajemnie dałam młodej rodzinie trochę pieniędzy, ale oczywiście to nie wystarczyło.

Potem mój syn musiał wyjechać z kraju do pracy. Przez całe trzy lata pracował dla zagranicznego szefa, aby zarobić przyzwoitą sumę pieniędzy.

Kiedy przyjechał, wszyscy go powitaliśmy, cieszyliśmy się i myśleliśmy, że wszystko będzie dobrze. Potem ich rodzina trochę pomyślała i zdecydowała się zamienić nasze mieszkanie na trzypokojowe.

Oczywiście z ich dopłatą. Czas mijał, dziecko dorastało, a pieniądze się skończyły. Dało się żyć, ale w nowej pracy mój syn zarabiał bardzo mało.

Wtedy mój syn postanowił pojechać ponownie, aby zarobić pieniądze, tak jak poprzednim razem. Ale tak się złożyło, że miał bardzo poważny upadek i zranił się w plecy. Złamanie kompresyjne kręgosłupa.

Bardzo, bardzo niebezpieczna rzecz, można powiedzieć, że milimetr od wózka inwalidzkiego. Chodzić, dzięki Bogu, może, ale rekonwalescencja jest długa, a potem konsekwencje będą odczuwalne jeszcze dłużej. Znowu leczenie, masaże i tak dalej. I nie ma pieniędzy. Co robić?

Popularne wiadomości teraz

"Dobrze ci się synu żyje. Żona karmi cię pysznie, a mi naleśników nikt nie przygotuje. Wychowałam dzieci i jestem sama": płakała teściowa

Pewnych produktów absolutnie nie wolno trzymać w zamrażarce! To skończy się źle

Historia zdjęcia Marylin Monroe w worku po ziemniakach. Trudno uwierzyć, co kryje się za tymi fotografiami

Ogromna część Polaków popełnia te błędy w kuchni. Lista grzechów wobec zmywarki do naczyń jest długa i może się skończyć jej naprawą

Pokaż więcej

Nasi swatowie to emeryci. Z nimi lepiej nie rozmawiać o pieniądzach, bo inaczej można trafić na dwugodzinny wykład o tym, ile dali państwu i ile ono dało im.

Cóż, nie będę się kłócił, bo moje przemyślenia są dokładnie takie same. Ale wyboru dokonałam już dawno temu. I choć nasze dochody z mężem już dawno nie są takie jak kiedyś, to zawsze mamy na stole świeże warzywa, owoce i mięso.

Kiedy mój syn i synowa przyszli do nas po pomoc, naprawdę było mi ich żal. Są jeszcze młodzi, mają dziecko. I nadal muszą płacić czynsz co miesiąc, usługi komunalne nie są bezpłatne.

I jeśli mój mąż i ja chętnie dzielimy się jedzeniem, to na wszystko inne potrzebujemy pieniędzy. A my ich nie mamy. Ani my, ani oni. Taka jest sytuacja.

Potem, słowo po słowie, moja synowa wyraziła tę myśl. Ty, powiedziała, nadal jesteś dość kwitnącą kobietą. Wciąż cieszysz się dobrym zdrowiem. Może mogłabyś wyjechać do pracy na rok lub dwa do mojej ciotki?

Tam jest ładnie, morze, słońce. Jedzenie to owoce morza. A w porównaniu z tym, co robisz na co dzień, to bułka z masłem. Co powiesz na to, żeby zarobić trochę dla swojego syna i wnuka?

Oczywiście to nie jest to, co faktycznie powiedziała, ale mam nadzieję, że rozumiesz sedno. Synowa sama opiekuje się dzieckiem na urlopie macierzyńskim. A sądząc po jej mizernym wyglądzie, albo jest chora, albo właśnie zdaje sobie sprawę, że będą mieli nowego członka rodziny. 

Cóż, jeśli to biznes, oferta jest jasna. Bycie opiekunką lub pomywaczką, cóż innego mają za granicą. Nie jest to łatwa praca, ale nie ma też dużo roboty.

I myślę, że poradzę sobie z ciotką mojej synowej. Jak znajdzie jakiś szmelc, a nie pracę, to od razu cofnę bilety.

Mąż po naszej rozmowie powiedział, że nie jest zadowolony z tego pomysłu. Nie podoba mu się to, że przez kilka lat będzie musiał siedzieć bez żony.

I ja go rozumiem. Ale on też jest ojcem, sam powinien wiedzieć, w jakiej sytuacji i w jakim położeniu są dzieci. Musimy pomóc.