Jej rodzina ma ogromne problemy finansowe, a moja córka nie chce nic zrobić, aby sobie z nimi poradzić.

Od ilu lat w ich rodzinie pracuje tylko mąż Aliny. Jan pracował w dobrej lokalnej firmie i miał dobrą pensję. Potem firma została zamknięta i Jan musiał szukać nowej pracy.

I oczywiście teraz pensja zięcia jest znacznie niższa. Jan stara się podejmować pracę w niepełnym wymiarze godzin, ale zdarza się to rzadko, ponieważ jest bardzo zmęczony pracą.

Alina doskonale rozumie, że jej rodzina ma problemy finansowe, ale nie spieszy się z pójściem do pracy, tłumacząc, że siedzi z córką, ale córka już od dawna chodzi do przedszkola.

Ale ponieważ jej córka czasami choruje, Alina nie widzi sensu w chodzeniu do pracy. Kiedy mówię, że mogę pomóc Alinie i posiedzieć z wnuczką, gdy ta jest chora, Alina nadal odmawia, ponieważ nie chce, żebym się przepracowywała.

A ja zdaję sobie sprawę, że ona po prostu szuka jakiejkolwiek wymówki. Nie chce szukać pracy, a potem do niej iść.

Ale jednocześnie ciągle narzeka, że muszą dużo oszczędzać, odmawiać sobie wielu rzeczy i że nie mogą nawet kupić dziecku nowych ubrań.

Powtarzam jej, że muszą znaleźć pracę, a wtedy będzie im o wiele łatwiej żyć. Ale ona wciąż rzuca we mnie wymówkami.

- Nie ma teraz dobrej pracy w mojej specjalizacji, albo płaca jest niska, albo grafik nie jest odpowiedni.

Ale można znaleźć inną pracę, niekoniecznie w swojej specjalizacji. Nie chce pracować jako kasjerka, ponieważ nie po to poszła na studia.

Na uniwersytecie pracowała w niepełnym wymiarze godzin, rozdając ulotki lub sprzątając. Następnie pracowała w swojej specjalizacji, ale musiała zrezygnować, ponieważ była w ciąży.

Od tamtej pory nie pracowała nigdzie indziej. Chociaż nie raz mówiłam jej, że czas znaleźć pracę, ich rodzinie przydałby się dodatkowy grosz. Początkowo liczyła tylko na pensję Jana, ale jak pokazało życie, była to błędna decyzja.

A teraz nie chce jej się pracować. Tylko narzeka... I dopiero niedawno zdałam sobie sprawę, że mówi tak, żeby wycisnąć ze mnie pieniądze.

Ale ja wyznaję zasadę, że jak mają zdrowie, to niech sobie sami zarabiają. Jedyne, w czym mogę jej pomóc, to opieka nad wnuczką, kiedy tego potrzebuje.

Któregoś dnia Alina znów do mnie zadzwoniła, jak zwykle narzekała, a potem poprosiła, żebym dała jej pieniądze. Powiedziałam jej jeszcze raz, co myślę o tej sytuacji. Potem powiedziała mi, że nie pozwoli mi więcej widywać się z wnuczką.

W porządku. Ona będzie pierwszą osobą, która będzie się czołgać po pomoc. Jestem zmęczona zrzędzeniem mojej córki. A Jan tego nie zniesie, jestem pewna, że w najbliższej przyszłości wyśle ją na poszukiwanie pracy.