Spójrz na tego psa! W końcu mam psa! - Adaś biegał po okolicy ze swoim pupilem.

- Słucham? Czy ty sobie ze mnie żartujesz? - Natalia odwróciła się do teściowej ze złością.

- Mamo, czy ty sobie ze mnie żartujesz?! Co my teraz z tym zrobimy? - Mąż Natalii również się przyłączył.

- Spójrz na siebie, dlaczego krzyczysz na matkę? To nie twój pies, tylko twojego dziecka. Niech ma kontakt z naturą, niech nauczy się o niego dbać. 

Po tych urodzinach rodzina Natalii ma nowe problemy, które spadły tylko na nią. Adaś miał tylko tydzień, aby mieć dość psa, a Irek zawsze był w pracy.

Tak więc cały ciężar związany z psem spadł tylko na Natalię. Zabierała go na szczepienia, wyprowadzała na spacery, wszystko, co było zepsute, spadało na nią, często nie mogła spać spokojnie z powodu szczeniaka.

Każdego ranka witał ją uroczy pies, który skomlał i szturchał Natalię swoim mokrym nosem. W złym nastroju kobieta obudziła się i poszła na spacer z psem.

W zimnym deszczu, po prostu zimny poranek, stała na tej ulicy i marzyła o powrocie do swojego łóżka. Jej syn nie może jeszcze z nim chodzić, więc wszystkie zmartwienia spadły na Natalię.

Czas mijał szybko, a Natalia miała już plany na lato. Spacery, teatry, kina, wakacje z mężem, a nawet wyjazd za granicę w sierpniu.

- Dwa tygodnie poza domem, prawdziwe wakacje dla naszej trójki. Widzę, jak bardzo tego pragniecie — powiedział radośnie Irek do swojej rodziny.

Jednak ich nowa część rodziny całkowicie wywróciła plany do góry nogami. Lipiec był ostatnim przyjemnym okresem lata. Bo pies w końcu zachorował, przestał jeść, a potem okazało się, że to zapalenie płuc.

Pies nie mógł jeść, ledwo pił wodę i ciągle kaszlał. Cały lipiec spędziliśmy na opiece nad psem.
Adaś ze łzami w oczach pytał matkę, czy jego pies będzie zdrowy. Ale ona nie miała nic do powiedzenia.

Pies wyglądał lepiej, jadł i ogólnie wyglądał na bardziej żywego. Ale para nie chciała pamiętać, ile pieniędzy i czasu to zabrało. Teraz pies znów ścigał się całymi dniami z Adasiem. Wszystko wróciło do normy.

I tak nadszedł sierpień. Przygotowywali się już do wyjazdu. Zakupy szły pełną parą, vouchery były kupione. Ale była tylko jedna nierozwiązana kwestia. Teściowa musiała wziąć psa do siebie na dwa tygodnie.

- Wiesz, wylatujemy za kilka dni, więc Irek musiał do ciebie zadzwonić. Naprawdę chcielibyśmy, żeby Max został z wami na czas naszej nieobecności.

- Hahahaha! Nie, nie ma mowy. Nie będę go niańczyć.

- Co właśnie powiedziałaś? Naprawdę nas zawiedziesz, jeśli go nie weźmiesz, zaraz wyjeżdżamy.

- Co jest moją winą? Czy powiedziałam, że wezmę psa? Nie mój problem, Natalia. Powiedziałam nie, to wszystko. Nie chcę łazić za nim po chacie, on mi się do niczego nie przyda. No to ty się zastanów, co z nim zrobić, ja spadam.

To zdruzgotało Natalię. Nie wiedziała, co robić.  Mąż wszedł i zobaczył puste spojrzenie w oczach żony.

- Co się stało? Czy odpowiedź nie jest pocieszająca?

- Odmówiła. Sama nam go wcisnęła, a teraz mnie wyśmiała, gdy prosiłam ją o opiekę nad psem.

Cóż, pies jest naprawdę nasz, a jak to się stało, nie ma znaczenia. Poza tym, że nie ma problemu z wakacjami. Umieścimy psa w hotelu. Kocham cię, Natalia, i nasze wakacje nie zostaną zakłócone.

Byli już w samolocie i czekali na lot do Turcji. Pies był bezpieczny, więc nikt nawet o nim nie myślał. Musieli po prostu cieszyć się wakacjami z rodziną przez 2 tygodnie, które zaplanowali.
Natalia postanowiła, że nie zgodzi się na kolejne, durne pomysły teściowej.