Pół roku temu zostałam szefem. Wśród moich podwładnych znalazła się żona mojego brata, Ola. Znałyśmy się wcześniej i nasze relacje były przyjacielskie. Potem zostałyśmy krewnymi.

Na początku wszystko było w porządku, ale potem Ola zaczęła mieć do mnie pretensje, że zmuszam ją do dodatkowej pracy lub nie pozwalam jej wracać wcześniej do domu. Nie wiem już, co z nią zrobić.

A wszystko zaczęło się tak dobrze. Jedenaście lat temu ja, absolwentka instytutu, przyszłam do pracy w firmie na zwykłe stanowisko.

Zostałam zatrudniona. Wykonywałam każdą pracę, zdobywając doświadczenie. Dwa lata później poszłam na urlop macierzyński.

Mogłam pracować tylko półtora roku. Moja mama poszła na urlop macierzyński zamiast mnie. To była dobra decyzja dla nas obu. Mama miała problemy w pracy, miała zostać zwolniona, a do jej emerytury zostało niewiele czasu.

Musiałam pomóc zaoszczędzić na mieszkanie. Mieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu. Nie mogliśmy mieszkać z mamą. Ma dwupokojowe mieszkanie, ale mam tam młodszego brata.

Dwa lata po tym, jak zaczęłam pracę, Ola przyszła do naszego biura. Od razu ją polubiłam. Zaprzyjaźniłyśmy się nawet. Pomagałam jej i służyłam radą, jako bardziej doświadczony pracownik.

Kilka lat później miały miejsce dwa ważne wydarzenia: spłaciliśmy kredyt hipoteczny, a Ola wyszła za mąż. Jej wybrankiem okazał się mój brat.

Poznali się przypadkiem na przystanku autobusowym. Nie przeszkadzało mi to. Tym bardziej że wtedy Ola wydawała mi się całkiem normalną dziewczyną.

Przez rok mój brat i jego żona mieszkali razem z moją matką. Potem udało im się wziąć kredyt hipoteczny. Ola ciągle marzyła, że jej mężowi poszczęści się ze spadkiem i szybko spłacą dług.

Po przeprowadzce Ola postanowiła zostać mamą. Nie chciała odkładać narodzin dziecka z powodu kredytu hipotecznego. Uważała, że dziecko powinno pojawić się w rodzinie jak najszybciej.

I znowu nastąpiły dwa ważne wydarzenia: narodziny mojej siostrzenicy i mój nagły awans. Nasza szefowa przeszła na emeryturę i poleciła mnie dyrektorowi generalnemu, abym zajęła jej miejsce.

To było dość nieoczekiwane. W tamtym czasie nie sądziłam, że Ola będzie moją podwładną. Była na urlopie macierzyńskim, w pełni zanurzona w macierzyństwie.

Ale jej urlop macierzyński skończył się równie szybko jak mój. Trudno było wychowywać dziecko i spłacać kredyt z pensji męża. Zaproponowała więc teściowej, żeby posiedziała z wnuczką, a ona pomoże mężowi spłacić kredyt.

I nasza mama oczywiście się zgodziła. Tylko teraz była na emeryturze i nie przynosiła dodatkowych dochodów. Ola też narzekała, że pieniędzy mało. Mama zlitowała się nad synową, mówiąc, że ma emeryturę, to sobie poradzi.

Ola wróciła więc do pracy. Wiedziała, że zostanę szefem. Na początku wszystko było w porządku. Potem postanowiła wyjść kilka godzin wcześniej, jakby jej córka była chora. Nie chciała zawracać głowy mojej mamie.

Pozwoliłam jej. Kilka tygodni później sytuacja się powtórzyła. Postanowiłam zadzwonić do mamy i dowiedzieć się, o co chodzi z moją siostrzenicą. Okazało się, że bratowa mnie okłamała.

Była tylko na zakupach. Potem miałyśmy wielką kłótnię. Ola powiedziała mamie, że jej dokuczam. Poprosiłam ją, żeby się nie wtrącała. Potem zadzwonił mój brat i mnie upomniał.

Nie rozmawialiśmy przez miesiąc. Potem Ola znów zaczęła się źle zachowywać. Potrafiła poprosić dyrektora generalnego, żeby pozwolił jej wyjść wcześniej, nic mi nie mówiąc. Potrafiła powiedzieć, że czegoś nie zrobi albo dlaczego znowu musi coś zrobić.

Nie wiem już, co robić. Nie mogę jej zwolnić, moja siostrzenica nie ma jeszcze nawet trzech lat. Nie mogę jej przenieść. Musiałam odesłać ją na urlop macierzyński.

Teraz słyszę, że z powodu moich ambicji nie pozwoliłam jej zarobić wystarczająco dużo, by pokryć dług. Mama też jest na mnie zła.

Nie wiem, co się stanie, kiedy skończy się jej urlop macierzyński. Wygląda na to, że nie szuka nowej pracy, ale ja nie chcę już pracować z Olą.