Z wiekiem nic się nie zmieniło. Bierze wszystko, zwłaszcza jeśli należy do kogoś innego. Kiedy byłyśmy dziećmi, ciągle się kłóciłyśmy, bo regularnie zabierała moje zabawki i rzeczy.

Nawet jeśli jej były równie dobre. Kiedy była starsza, bójki ustały, ale kłótnie nie zniknęły.

Moi rodzice nie wtrącali się w nasze relacje. Po prostu się cieszyli i prosili, żebyśmy zostali przyjaciółmi. Ale o jakiej przyjaźni możemy mówić, jeśli dasz trochę luzu, znajdziesz się nagi i bosy. Siostra weźmie wszystko dla siebie.

Teraz kiedy jesteśmy dorośli, trochę się uspokoiła. Może zdecydowała, że czas dorosnąć, zmądrzeć. Jest po trzydziestce.

Przynajmniej tak mi się wydawało, że zmądrzała. Zaczęła zachowywać się poprawnie i nie mieliśmy żadnych kłótni. Bez powodu. Każdy miał swój dom, swoje zmartwienia.

Tak się złożyło, że kupiłem sobie samochód. Używany i na kredyt, ale wciąż mój. Poza tym zmieniłem pracę i dojazd do niej zajął mi więcej czasu, a źle się czuję w komunikacji miejskiej. Postanowiłem więc sprawić sobie czterokołowego przyjaciela, wcześniej zdobywając prawo jazdy.

Moja siostra dowiedziała się o tym i zaczęła od czasu do czasu prosić o pomoc. Żeby podrzucić ją i jej małżonka, żeby rzeczy do domku letniskowego zabrać i przynieść itp.

Szybko znudziło mi się wożenie ich i marnowanie na nich czasu, więc zaoferowałem siostrze kluczyki, aby w razie potrzeby mogła sama prowadzić.

Była bardzo podekscytowana tym pomysłem. Na początku wszystko było w porządku. Moja siostra zawiadamiała, że będzie potrzebować samochodu w taki a taki dzień, brała kluczyki. Zwracała samochód czysty i z pełnym bakiem.

Ale w pewnym momencie sprawy przybrały zły obrót. Zwracała kluczyki o niewłaściwej porze, co bardzo mnie złościło, bo musiałem zmieniać swoje plany. Za każdym razem przepraszała i usprawiedliwiała się, ale nie sprawiało to, że czułem się lepiej.

Ostatnio puściły jej nerwy...

Wzięła samochód i obiecała, że zwróci go za dwa dni. Ja też go potrzebowałem. Musiałem ulec, bo to była nagła sprawa. Myślałem, że to tylko dwa dni. Ale nikt nie zwrócił mi samochodu po dwóch dniach.

Kiedy zadzwoniłem do niej i poprosiłem o kluczyki, powiedziała, że teraz ich nie odda. Potrzebują transportu na weekend. Ona nie zamierza być cały czas w trasie. Odda je w przyszłym tygodniu.

Nic nie powiedziałem. Wziąłem pozostałe kluczyki, pojechałem na jej podwórko i odebrałem samochód. Wszystkie dokumenty są w środku. Moja siostra była trochę zdenerwowana. Myślała, że samochód został skradziony.

Jednak z jakiegoś powodu nie zgłosiła tego na policję ani nie podzieliła się ze mną swoimi podejrzeniami. Dowiedziałem się od mamy, bo siostra bała się do mnie zadzwonić.

Wyjaśniłem wszystko mamie. Ona powiedziała mojej siostrze. Obraziła się na mnie. Ponieważ była zdenerwowana.

Żeby się nie denerwować, trzeba zwracać wszystko na czas i zachowywać się jak człowiek. Zabrałem jej kluczyki. Nie dostanie więcej samochodu.