Jej małżeństwo się rozpadło, nie ma gdzie mieszkać, więc wróciła do naszego mieszkania (odziedziczyliśmy je z mężem). Problem w tym, że oddaliśmy jej już wszystkie pieniądze za mieszkanie. Ale ona nadal z nami mieszka.

Mój mąż i szwagierka mieli mieszkanie dla dwojga odziedziczone w spadku. Kiedy teściowa zmarła, jej mieszkanie właśnie stało, bo mąż wynajął lokal bliżej pracy, a szwagierka w tym czasie była już mężatką i mieszkała z mężem w jego mieszkaniu. I mieszkanie zostało wynajęte, a pieniądze podzielone po równo.

Potem ja i mój mąż wzięliśmy ślub i zaczęliśmy mieszkać w wynajętym przez niego mieszkaniu. Zarówno ja, jak i mój małżonek pracowaliśmy. Mieliśmy pieniądze i nawet nie myśleliśmy o tym mieszkaniu.

Byłam w tym mieszkaniu kilka razy i z jakiegoś powodu mi się nie podoba, jest za stare, tylko dla babć. A żeby tam zamieszkać, musielibyśmy je wyremontować. Szwagierkę widziałam tylko kilka razy. I od razu miałam o niej dobre zdanie, wydawała się normalną osobą.

A potem dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Mąż powiedział mi, że stać go na wynajęcie mieszkania dla mnie i dziecka. Ale nie bardzo w to wierzyłam. Kiedy mieszkał sam, miał wystarczająco dużo pieniędzy.

Ale dziecko i rodzina to zupełnie inny wydatek. Zdecydowaliśmy więc, że lepiej będzie przeprowadzić się do tego mieszkania. Pomyśleliśmy, że zrobimy coś z remontem.

Wtedy zaproponowaliśmy szwagierce, że zapłacimy za jej udział w mieszkaniu. Powiedziała, że zrobią darowiznę. Nie pobrała od nas dużo pieniędzy. Moi rodzice pomogli nam w zakupie, potem wzięliśmy małą pożyczkę.

Potem mieli się spotkać, żeby przekazać pieniądze i wszystko podpisać. Ale za pierwszym razem nie udało się podpisać dokumentów, potem były jeszcze kilka prób, ale znowu coś nie szło. Potem przestałam się tym zajmować, mąż mi powtarzał, że wszystko jest w porządku i tyle.

Więc przeprowadziliśmy się do tego mieszkania. Oczywiście od razu czułam się tam niekomfortowo, ale zdałam sobie sprawę, że z czasem zrobimy wszystko pod siebie. Zdecydowaliśmy się na remont już po tym, jak poszłam do pracy.

Cóż, nawet jeśli dziecko pomaluje tapetę, nie będziemy żałować! - śmiał się mój mąż.

A teraz nasze dziecko ma już rok. Z dzieckiem, oczywiście, od czasu do czasu może być ciężko. A w naszej rodzinie wszystko było niezmiennie dobre. Ale pewnego dnia moja szwagierka przyszła do naszego domu z walizkami.

Początkowo myślałam, że po prostu postanowiła nas odwiedzić. Więc dałam jej pokój. Byłam zaskoczona liczbą walizek i toreb, które miała. Wyglądała na wyczerpaną. Ale pomyślałam, że to przez drogę.

Nie zadawałam jej żadnych pytań, więc pozwoliłam jej odpocząć. I wtedy mój mąż wrócił z pracy. Był w szoku! Jemu też nie powiedziała, że przyjeżdża. A potem zapytał ją, na jak długo chce zostać:

- Nie przyjechałam cię odwiedzić. Teraz będę mieszkać z wami! - odpowiedziała szwagierka - rozwodzę się teraz z mężem. I nie mam dokąd pójść. Więc zostanę tutaj z wami

- To smutne, oczywiście. Ale mogłaś nas ostrzec lub zapytać o zgodę, jeśli nie mamy nic przeciwko gościom w domu.

Cóż, to także moje mieszkanie! Dlatego nie pytałam o pozwolenie. Tak, oczywiście, że to nie w porządku... Postaram się jak najszybciej opuścić wasz dom. A potem zabiorę się za przerejestrowanie moich udziałów! - odpowiedziała szwagierka, a ja tylko spojrzałam na męża.

A potem zaczęłam rozmawiać z mężem i dowiedziałam się, że udziału siostry nie przerejestrował.

Zapomniałam o tym. Byłam wyczerpana i nie mogłam tego dopilnować... Oczywiście byłam naprawdę zszokowana. Już zapłaciliśmy szwagierce pieniądze!

- Nie ma się czym martwić! Zostanie na chwilę, a potem wyjedzie. Mam pokwitowanie, że wzięła pieniądze. Nie martw się!

Od miesięcy moja szwagierka dzieli z nami mieszkanie. Pomaga mi przy dziecku, czasem gotuje i sprząta. Ciężko mi jednak mieszkać z nią w jednym mieszkaniu. Jest obca, ma swoje przyzwyczajenia. Ona też ma dziecko.

Nawiasem mówiąc, nie możemy jej wyrzucić. Musimy poczekać. A po tym incydencie zamierzam robić wszystko sama, zamiast ufać współmałżonkowi.