Zasadniczo nie rozumiała rówieśniczek Alicji, które uganiały się za chłopakami, w szkole nosiły minispódniczki i szminki, a wieczorami szukały byle pretekstu, by wyrwać się z domu na dyskotekę.

Alicja dorastała w zupełnie innej atmosferze. Od 4 roku życia matka dawała jej lekcje gry na pianinie, a gdy nadszedł czas pójścia do szkoły, zapisała córkę do najlepszego gimnazjum w mieście.

Potem dziewczyna miała wiele lat pilnej nauki. Nie było prawie żadnych przyjaciół, od czasu do czasu zaczęła się zbliżać do kogoś, aby się komunikować, ale matka zawsze pilnie czuwała nad kręgiem komunikacji Alicji, a jeśli coś jej się nie podobało, przyjaźń natychmiast się kończyła.

Kiedy Alicja skończyła szkołę, wstąpiła na uniwersytet, wydział lingwistyczny, studiowała do stopnia magistra i otrzymała dobrą pozycję, szybko poszła w górę po szczeblach kariery.

Życie osobiste Ali nie ułożyło się. W ciągu 35 lat nie miała jeszcze żadnych poważnych związków.

Niektórzy mężczyźni próbowali przyciągnąć jej uwagę, ale nieśmiałość i powściągliwość nie pozwoliły dziewczynie pokazać się w komunikacji z płcią przeciwną.

Aha, no i jej matka zawsze i wszędzie wszystko zauważa: "Najpierw pomyśl o swoich studiach i karierze, a potem pomyśl o zalotnikach".

Okazało się więc, że w wieku 35 lat Alicja nie miała męża, dzieci ani bliskich przyjaciół, ale tylko przestronne biuro i kilku podwładnych, a także matkę, którą odwiedzała w weekendy.

Maria już sama chciała mieć wnuki i z zazdrością patrzyła na innych emerytów w parku z wózkami dziecięcymi. Kobieta zmieniła taktykę: teraz starała się na wszelkie możliwe sposoby uświadomić Alicji, że nadszedł czas na założenie rodziny.

Nawet na krótko stała się swatką dla własnej córki: znalazła gdzieś kilku samotnych mężczyzn po czterdziestce i zaczęła zapraszać córkę, by im się przyjrzała. Jeden z nich okazał się "przystojniejszy" od drugiego.

Pierwszy, gdy wypił, zaczął bezczelnie podrywać Alicję, przez co został przegoniony. Drugi zadawał pytania, na kogo zameldowane jest mieszkanie Marii i czy córka Alicji jest jedynaczką, a trzeci był zupełnie nieodpowiedni. Tak więc swatanie córki nie powiodło się.

Nadeszło lato i przełożeni Alicji wysłali dziewczynę w podróż służbową do kurortu. Lekka morska bryza wprawiła ją w romantyczny nastrój i Alice uległa — miała romans z jakimś facetem, znacznie młodszym od niej.

Wszystko trwało około tygodnia, aż pewnego ranka w swoim pokoju Alicja znalazła kartkę: "Dziękuję za wszystko", a "wszystko" okazało się przyzwoitą sumą pieniędzy, której brakowało jej w torebce.

Alicja spacerowała po parku w swoim rodzinnym mieście, zrobiło jej się jakoś tak smutno, że usiadła na ławce, zakryła twarz dłońmi i rozpłakała się. Obok przechodził mężczyzna starszy o jakieś pięć lat, przysiadł się do Ali i zapytał, co jej się stało.

Wtedy dziewczyna nie wytrzymała i opowiedziała mu wszystko: o swoim dzieciństwie, o szkole, o pracy, o samotności. Mówiła, płakała i nie mogła przestać, a mężczyzna objął ją ramieniem i słuchał.

W niedzielne popołudnie Maria usłyszała dzwonek do drzwi. Starsza kobieta otworzyła, a na progu stanęła Alicja, mężczyzna z parku, a obok nich dwóch chłopców w wieku około 10-11 lat.

Alicja nic nie wyjaśniła, tylko powiedziała: "Poznaj mamo, to mój przyszły mąż Marek, a to dwójka naszych dzieci, tak jak chciałaś..."