Nie mówi mi o przyczynie rozwodu i nie chce w ogóle rozmawiać o poprzednich związkach.  I nie pytam, jeśli nie chce, nie trzeba na niego naciskać.

Mój mąż i ja mamy takie samo spojrzenie na życie. Od razu zaczęliśmy mieszkać razem. Przez cały okres naszego wspólnego życia mój mąż ani razu nie wspomniał o swojej byłej żonie.

Widywał się ze swoimi dziećmi i odwiedzał je, ale ja tam nie chodziłam, ponieważ jego była żona mnie nienawidziła.

Po czterech latach wspólnego życia pobraliśmy się. Tego dnia dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Sylwek bardzo lubi dzieci, a kiedy dowiedział się o tym, traktował mnie jeszcze lepiej.

Pomagał mi we wszystkim, biegał w nocy po smakołyki. Wszystko było cudowne.

I pewnego dnia mój mąż przyszedł od dzieci i powiedział mi, że teraz jego dzieci z pierwszego małżeństwa będą mieszkać z nami. Nie tłumaczył mi się. Po prostu postawił mnie przed faktem dokonanym.

Dzieci zamieszkały z nami tydzień później.

- Olga, to moje dzieci. Ania wyjechała do innego kraju ze swoim nowym chłopakiem. Zostawiła dzieci ze mną. Nie wiem, kiedy wróci — powiedział mój mąż.

Byłam zdecydowanie zszokowana. Rodzona matka dzieci wyjechała, zostawiając je mojemu mężowi i mnie. Te dzieci były mi zupełnie obce.

Po tygodniu chciałam spakować swoje rzeczy i opuścić mieszkanie. Dzieci w ogóle mnie nie słuchały, robiły, co chciały, wywróciły dom do góry nogami.

Jednocześnie nie jedzą gotowanego przeze mnie jedzenia, rzucają nim po całym domu i pozwalają sobie na poniżanie mnie.

Tak więc mój małżonek i ja ciągle się kłócimy, on mnie nie słyszy. Zaczynam żałować, że zgodziłam się poślubić mężczyznę z dziećmi. A kwestia powrotu matki tych dzieci pozostaje otwarta. Te dzieci tylko sprawiają, że cierpię.

Sylwek wydaje się mnie wspierać, ale to nie sprawia, że czuję się lepiej. Niedawno oglądał trzypokojowe mieszkanie, wydaje mi się, że rozumie, że matka biologiczna nie wróci do dzieci. Ale ja nie chcę żyć i wychowywać cudzych dzieci.

Po miesiącu mieszkania z tymi dziećmi zdecydowałam, że lepiej pójdę do matki. Wtedy się uspokoiłam, zaczęłam normalnie jeść i spać. Mój mąż miał mi za złe, że go zostawiłam.

Ale on nie rozumie, że potrzebuję spokoju w mojej sytuacji. Minął kolejny tydzień i mój mąż przyszedł do mnie, ale ja nie chciałam wracać. Pokłóciliśmy się i wkrótce złożyłam pozew o rozwód.

Od tego czasu minęło pięć lat. Mam piękną dorastającą córkę, z Sylwkiem się rozwiedliśmy. On sam wychowuje swoje dzieci, ich matka nigdy nie wróciła.

Mam nowe życie, nowego mężczyznę. Moja córka uważa mojego obecnego mężczyznę za swojego ojca. Sylwek odwiedza moją córkę bardzo rzadko.