Ulubionym ze wszystkich tematów teściowych jest, to kiedy nasza rodzina będzie większa o drugie dziecko.

My z mężem kategorycznie nie chcemy mieć drugiego dziecka, są pewne problemy. I to wszystko wielokrotnie próbowaliśmy wytłumaczyć teściowej, ale ona nadal upiera się przy swoim. Od czterech lat teściowa dręczy mnie i męża o wnuka.

Moja teściowa zaczęła mówić o dzieciach, gdy tylko jej syn i ja pobraliśmy się. Przez kilka lat żyliśmy w małżeństwie, ale nie mieliśmy dzieci. Mieszkaliśmy w mieszkaniu, które odziedziczyłam po babci.

Stan mieszkania był bardzo zły, babcia nie robiła remontów od kilkudziesięciu lat. A potem sąsiedzi zalali mieszkanie, więc musieliśmy całkowicie zmienić wszystko w mieszkaniu.

Moi rodzice nie mieli możliwości naprawy mieszkania, więc zabrali babcię do siebie, a mieszkanie zostało mi przekazane.

Pozostało zamknięte, dopóki nie zebraliśmy z mężem wystarczająco dużo pieniędzy, aby rozpocząć pracę.

Moi rodzice mieszkali z babcią w dwupokojowym mieszkaniu, teściowa z rodziną również w dwupokojowym (mąż miał jeszcze młodszego brata). Dlatego wynajęliśmy z mężem własne mieszkanie i mieszkaliśmy osobno od rodziców.

Przez cały czas, kiedy mieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu, stan mieszkania mojej babci jeszcze się pogorszył. Nawiasem mówiąc, po zalaniu konieczne było zerwanie wszystkiego aż do betonu i usunięcie pleśni.

I tak przez wszystkie trzy lata byliśmy zaangażowani w remont mieszkania, wszystkie finanse poszły na remont, oraz na opłacenie czynszu za mieszkanie, w którym mieszkaliśmy.

Było podwójnie ciężko nie tylko dlatego, że wszystkie pieniądze szły jak woda, ale też teściowa działała mi na nerwy swoim pomysłem na wnuki.

Nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak pilnie ich potrzebuje, bo wiedziała o naszej sytuacji finansowej i wszystkich trudnościach.

Najmłodszy syn teściowej chodzi dopiero do liceum, niech sobie radzi, myślałam, ale teściowa domagała się wnuków! Na remonty powiedziała, że to nie problem.

- No to zrób tylko jeden pokój, a potem w miarę możliwości wykończysz resztę pomieszczeń, ale z pojawieniem się dzieci w rodzinie lepiej nie zwlekać! - powiedziała mi teściowa.

Ale jakie pieniądze na remonty w pozostałych pokojach i z czego żyć, jeśli pójdę na urlop macierzyński, a pensja mojego męża nie wystarczy na wszystko — moja teściowa naturalnie się tym nie przejmowała.

Zawsze mówiła, że jak będziemy chcieli, to coś z tym zrobimy. Ale ja i mój mąż w żaden sposób nie zareagowaliśmy na życzenia teściowej. Udało nam się dokończyć remont mieszkania, zamieszkaliśmy w nim, kupiliśmy nowe meble. Zaczęliśmy myśleć o dziecku.

Dość szybko zaszłam w ciążę, ale sama ciąża była dla mnie bardzo trudna. Przez cały okres ciąży leżałam w domu, potem w szpitalu pod kroplówką. Miałam wiele powikłań: przedłużająca się toksykoza, problemy z łożyskiem i wiele innych.

Poród też był bardzo trudny, musiałam mieć cesarskie cięcie. Po urodzeniu pierwszego dziecka lekarze kategorycznie nie zalecali mi rodzenia po raz drugi.

Ale jak tylko wróciliśmy do domu, moja teściowa od razu powiedziała, że za rok będzie można urodzić drugie dziecko. Chociaż doskonale wiedziała o wszystkich moich problemach zdrowotnych i zaleceniach lekarzy.

Na każdych rodzinnych uroczystościach życzy mi i mojemu mężowi wielu dzieci, a nasze dziecko zawsze pyta, czy chce mieć siostrę lub brata.

Mój mąż i ja bardzo się tym stresujemy. Wielokrotnie próbowaliśmy wytłumaczyć teściowej, że nie będziemy ryzykować zdrowia mojego i dziecka.

Ale to wcale jej nie uspokoiło, nadal waliła nam do głowy pomysł o urodzeniu drugiego dziecka.

- Jeśli będzie jedno dziecko, na pewno wyrośnie na egoistę, więc pilnie potrzebujesz drugiego dziecka! - moja teściowa wyjaśniła nam swój pomysł.

Po ciągłych takich rozmowach zmęczyło mnie to, więc staram się nie krzyżować ścieżek z teściową. Czasami rozmawiam z nią przez mojego męża. Uważam, że to jego własna matka i niech sam sobie z nią radzi.