Powiedziała mi, że mogę poukładać swoje życie osobiste dopiero po tym, jak przekażę jej swój dom. Wyobraź to sobie!

Jestem już po pięćdziesiątce, a moja córka ma dwadzieścia sześć lat i własną rodzinę. Nie wtrącam się w jej życie osobiste.

Ona i jej mąż są małżeństwem od kilku lat, ale nie chcą jeszcze mieć dzieci, a ja nie nalegam, nie przypominam im i nie wiercę dziury w brzuchu.

W ogóle nie próbuję dowiedzieć się o ich relacjach z moim mężem. Córki o nic nie pytam o jej rodzinę, tylko jak się czymś podzieli, to słucham.

Początkowo chcieli mieszkać osobno — wspierałam ich, chcieli się wyprowadzić. Nie zaczęłam im zabraniać, mówić i błagać, żeby zostali w moim domu. W końcu są już niezależnymi ludźmi i mają prawo sami o wszystkim decydować.

Ja pracuję, nie żądam pieniędzy od córki, sama na siebie zarabiam... Półtora roku temu w moim życiu pojawił się mężczyzna. Straciłam byłego męża, gdy miałam czterdzieści lat.

Nasze relacje z Aleksandrem z czasem przerodziły się z przyjacielskich w romantyczne. On również ma dorosłe dzieci.

Pracuje, zajmuje dobre stanowisko w lokalnej firmie, w pełni utrzymuje siebie i pomaga swoim dzieciom.

Aleksiej również daje mi kwiaty, robi prezenty, rozpieszcza mnie. Moja córka dowiedziała się o moim mężczyźnie po pół roku naszego związku. Ponieważ widywałyśmy się rzadko, po prostu nie miałam okazji powiedzieć jej o takim wydarzeniu.

A moja córka dowiedziała się o nim zupełnie przypadkowo i nagle. Pewnego razu była w miejscu niedaleko mojego domu i postanowiła przyjechać w odwiedziny, ale w tym czasie akurat w domu i był Aleks.

Oczywiście zdała sobie sprawę, że to mój kochanek i jej reakcja była bardzo straszna. Przywitał się z nią, a ona była niegrzeczna w zamian.

A potem powiedziała mi, że jestem zła i oszalałam na starość. Spokojnie poprosiłam ją, żeby zachowywała się normalnie w stosunku do mnie i Aleksandra, i żeby w ogóle nie przejmowała się moim życiem osobistym.

- Nie rozumiesz?! Dokładnie o to mi chodzi. Umrzesz, a ja będę musiała pozwać twojego narzeczonego o mieszkanie!!! - krzyknęła na mnie córka.

Nie miałam zamiaru tego znosić, kazałam córce wynosić się z domu. Myślałam, że przeprosi za swoje zachowanie, ale nie...

Kilka dni później, bez przywitania, napisała do mnie: "Zapisz mi mieszkanie, to przyjmę twojego męża, albo zostanę bez mieszkania".

Nie rozumiem, dlaczego myślała, że Aleks i ja weźmiemy ślub. Nie widzimy w tym żadnego sensu. Przecież każde z nas ma już dzieci i własny majątek z poprzednich małżeństw. A w ogóle to mieszkanie i tak będzie jej.

Nie widzę sensu w usprawiedliwianiu się po raz kolejny i tłumaczeniu tego wszystkiego córce. Ona nie spieszy się z przeprosinami, to po co mam jej wszystko tłumaczyć.

I w ogóle, to nawet teraz po jej wybrykach nie chce mi się z nią rozmawiać! Poczekam więc na jej przeprosiny i wtedy zobaczymy.

Popularne wiadomości teraz

Zamiast "cześć" usłyszałam "jestem żoną Waldka". To było druzgocące

Z życia wzięte. Mąż bez skrupułów zaprosił na swoje urodziny kochankę. Żona postanowiła odpowiedzieć na to w swoim stylu

Prosty sposób na załatanie dziury w ubraniach bez użycia igły i nici. Mało kto wie o tym triku

Poznaj szczeniaka największej rasy psów na świecie

Pokaż więcej