W naszej rodzinie jest to jedyny powód wszystkich konfliktów i skandali. A cały problem polega na tym, że moja żona zupełnie nie reaguje na moje argumenty i nadal wychowuje mojego syna po swojemu. Jedyne wytłumaczenie mojej żony:

"Ja jako kobieta i matka wiem lepiej od ciebie."

Mamy dwoje dzieci: starszego syna, który ma siedem lat i młodszą córkę, która ma trzy lata. Tutaj w wychowaniu mojej córki moja żona nie jest kroplą rygoru, często ją rozpieszcza i ogólnie poświęca jej więcej uwagi.

A co najważniejsze: w ogóle nie karze ani nie karci. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że stawia ją ponad synem i generalnie córka jest jej ulubienicą. Ale sytuacja z synem jest zupełnie inna.

Żona karze go za wszystko, nawet za drobnostki, na które można spokojnie przymknąć oko. Są sytuacje, kiedy młodsze dziecko jest absolutnie winne, ale syn musi wziąć winę na siebie.

Nie mam tyle czasu, by w pełni zaangażować się w wychowanie dzieci i dopilnować, by każde zostało sprawiedliwie ukarane.

W końcu większość czasu spędzam na zarabianiu pieniędzy dla rodziny. Denerwuje mnie, gdy wracam do domu, a moja żona bawi się z moją córką i zabawia ją, podczas gdy mój syn siedzi w swoim pokoju.

Głównym argumentem mojej żony jest to, że chłopiec nie powinien być rozpieszczany, powinien dorastać w surowości, w przeciwnym razie wyrośnie na mięczaka.

Ale kiedy zaczynam mówić, że dziewczynek też nie można rozpieszczać, bo tak i się przyzwyczają, że na wszystko będą przymykać oko, a w dorosłym życiu to się nie sprawdzi.

Więc moja żona odpowiada, że moja córka jest za młoda, aby dostać za swoje wybryki.

Ale syn już w obecnym wieku córki był karany... Kiedyś była taka sytuacja, że córka porozrzucała zabawki po całym mieszkaniu, a syn w ogóle cały ten czas chodził z kolegami po podwórku, więc moja żona jak to zobaczyła, to ukarała syna, a także kazała mu zbierać zabawki do szuflad. Musiałem stanąć w obronie syna, jak zawsze to robię.

Nie mam żadnych przemyśleń, no bo jak tu wytłumaczyć żonie, że jej metoda wychowawcza jest zła?

Przecież każdy powinien odpowiadać za swoje czyny sam i sprawiedliwie, a nie syn za wszystkich, bo jest najstarszy.

Myślałem już i prosiłem mamę, żeby z nią porozmawiała, ale ona jej nie posłucha. Ale moja żona na pewno posłucha swojej mamy, więc myślę, że zadzwonię do niej i poproszę, żeby przyszła i porozmawiała z moją żoną.