Oczywiście lepiej, że nie było takiego napływu nieruchomości, ponieważ każde z mieszkań przypominało mi o moich niedawno zmarłych rodzicach, bracie i babci.

Moi rodzice byli rozwiedzeni, ale ich osobne życie się nie ułożyło, bardzo pomogli mi stanąć na nogi, ale odeszli bardzo wcześnie.

Ten tragiczny rok, w którym straciłam wszystkich bliskich krewnych, do dziś wspominam z przerażeniem.

Nie znałam dobrze krewnych, którzy przyjechali na pogrzeb ze wsi, wielu z nich wcale nie znałam, ale słyszałam, jak szeptali za moimi plecami o mieszkaniach i o tym, jak się nimi podzielę, a niektórzy z nich otwarcie dyskutowali

"Skąd ona tyle ma" i "Mogłaby się tym podzielić...".

Najwyraźniej nie czekając na kroki z mojej strony, wkrótce zaczęli do mnie wydzwaniać. Pierwsza "obudziła się" ciocia.

Zaproponowała mi jakieś sprytne połączenie z jednym z moich mieszkań, i to tak sprytne, że pod koniec rozmowy nie mogłam nadążyć za lotem jej myśli.

Obiecując, że się zastanowię, ale to potrwa, wyłączyłam telefon.

Ciotka, najwyraźniej licząc na natychmiastowe rezultaty, nie była zadowolona i zaczęła dzwonić do mnie codziennie, pytając, co postanowiłam.

Zmęczyło mnie to, więc usunęłam numer ciotki z listy. Ale "czarni" pośrednicy nie poddają się! Ciotka zaczęła wydzwaniać do mnie z innych kart SIM, aż poprosiłam ją, żeby dała mi spokój na co najmniej rok, żebym się zdążyła pozbierać.

To zadziałało. Mogłam się uspokoić i rozejrzeć wokół siebie, ale po ciotce z ofertami wymiany, kupna i sprzedaży, mój wujek rozpoczął kampanię.

Nie wymuszał wydarzeń, mówił co, jak i dlaczego, oferował swoją pomoc i po prostu podrzucał mi opcje.

Byłyśmy w dobrych stosunkach z moją sąsiadką, rozwódką, która wychowywała syna bez pomocy męża.

Pewnego dnia przyszła do mnie na herbatę i wtedy wujek znów zadzwonił. Przełączyłam go na głośnomówiący i sąsiadka usłyszała całą naszą rozmowę.

Siedziała wpatrzona, a kiedy wujek w końcu zakończył rozmowę, zareagowała bardzo gwałtownie:

- "To oszust! Czy ty w ogóle wiesz, o jaką kwotę chodzi? Chce wziąć od ciebie procent i zaniża ceny, żeby dostać coś od klienta!

Byłam zszokowana tą wiadomością, podziękowałam sąsiadce, a następnego dnia zaczęłam zagłębiać się w zawiłości spraw związanych z mieszkaniami.

Rzeczywiście, zarówno kombinacje cioci, jak i opcje wujka były ewidentnie obliczone na ich osobiste kieszenie i podczas pierwszych rozmów telefonicznych z nimi otwarcie im to powiedziałam.

Moi krewni oczywiście się wściekli i powiedzieli, że chcą mi pomóc z najlepszych intencji, "w życzliwy sposób", co mnie rozbawiło, a ja poprosiłam ich, żeby się nie wysilali, poradzę sobie sama.

Ostatecznie sprzedałam jedno mieszkanie za pośrednictwem renomowanej agencji nieruchomości, a dwa pozostałe wynajęłam za pośrednictwem tej samej agencji.

Kolejny telefon od mojego wujka z prośbą o zakwaterowanie jego syna, który zamierzał rozpocząć studia, oczywiście nie osiągnął zamierzonego celu.

Powiedziałam mu, że nie ma darmowego zakwaterowania i że nie planuję żadnego, i poradziłam wujkowi, aby wynajął synowi miejsce w akademiku.

Stopniowo wszyscy moi "życzliwi" zmienili się w jawnych krytyków, ale umowy zawarte z agencją nie dawały im możliwości działania ani ingerowania w jakikolwiek sposób w moje decyzje dotyczące nieruchomości.

Szkoda, że moi krewni interesują się mną tylko w egoistycznych celach. No cóż, będę wiedziała, kto jest ile wart.

Popularne wiadomości teraz

Prosty sposób na załatanie dziury w ubraniach bez użycia igły i nici. Mało kto wie o tym triku

Sensacyjne doniesienia o jednej z uczestniczek programu „Kuchenne rewolucje”. Mroczna historia z Podhala

Niesamowita fotografia zielonego psa podbija sieć. Znana jest przyczyna jego dziwnego wyglądu

Przyszła do fryzjera z ogromnym kołtunem na głowie, fryzjerka zdziałała cuda

Pokaż więcej