Nie chwaląc się, powiem, że pomijając moje dane zewnętrzne, byłam godną pozazdroszczenia panną młodą, z własnym dwupokojowym mieszkaniem, i to w stolicy.

Tak, mieliśmy uczucia, nie mogę powiedzieć, że mój Aleksander oświadczył mi się z powodu mieszkania, ale...

Oczywiście po ukończeniu studiów został w stolicy, dostał pracę w prestiżowej firmie, ja też i żyliśmy, jak to mówią, długo i szczęśliwie. Do pewnego momentu.

Matka mojego męża, moja kochana teściowa, znudziła się dotychczasowym życiem. Mieszkała zaledwie sto kilkadziesiąt kilometrów od nas, a spotkania były regularne, potem przyjeżdżała, potem my jechaliśmy, w dodatku w naszym mieście mieszkała jej własna córka, dostała wersję lustrzaną - wyszła za narzeczonego z mieszkaniem.

A teraz, wyobraź sobie, teściowa zamierza sprzedać swoje stare mieszkanko w centrum dzielnicy, licząc na to, że uda jej się kupić przyzwoite mieszkanie w stolicy.

To nie wchodzi w grę. Ale teściowa tak nie myślała. Kiedy przyjechała do nas po raz kolejny, zebrała wszystkich na tak zwanej radzie rodzinnej i przedstawiła swoje plany.

Radę tę oczywiście można było nazwać z wielkim naciąganiem, bo teściowa nie słuchała naszych rad, a po prostu postawiła nas przed faktem dokonanym - tęsknię, sprzedaję, przeprowadzam się, kupuję. No, albo w innej kolejności.

Nie słuchała żadnych naszych argumentów. W ogóle teściowa z natury jest awanturnicza, więc nie byłam specjalnie zaskoczona jej decyzją. Jedno "ale" było pocieszające.

Jej mieszkanie było sprywatyzowane dla niej i jej dzieci, więc ona sama nie mogła go sprzedać, a dzieci, mój mąż i jego siostra nie chcieli robić z tego kłopotliwej kombinacji.

Niestety dzieci wyluzowały, nie znając dobrze swojej matki. Kilka lat temu teściowa poprosiła je o pełnomocnictwo do ich udziałów, rzekomo w celu zamierzonej zamiany na większe mieszkanie i bez dopłaty.

Dzieci posłusznie poszły do notariusza i sporządziły potrzebne dokumenty, z jakiegoś powodu z pięcioletnim okresem ważności.

Wtedy nie pomyślały nic złego o intencjach matki i sądziły, że rzeczywiście będzie mogła dokonać zamiany bez dopłaty.

Do wymiany nigdy nie doszło, wszyscy o niej zapomnieli, ale pełnomocnictwa zostały w domu teściowej, chyba nawet wisiały w ramkach i ogrzewały jej serce.

A potem, jakieś pół roku po tej "poradzie", teściowa do mnie zadzwoniła:

- Wiesz, wszystko załatwiłam! Sprzedałam mieszkanie, znalazłam opcję w nowym budynku niedaleko ciebie, tylko tam jest kawalerka bez remontu, póki co zrobimy tak, że zamieszkam z wami. Zrezygnowałam z pracy, więc może w czasie przeprowadzki coś mi znajdziesz?

To był piorun. Znalezienie pracy dla kobiety w wieku przedemerytalnym nie jest łatwe, można powiedzieć niemożliwe, przynajmniej z normalną pensją.

Remont w nowym budynku to nie klejenie tapet, są tylko gołe ściany i nieotynkowane okna. Po trzecie - "zrobimy", kto to zrobi?

Teściowa albo nie zdawała sobie sprawy, jakie kwoty trzeba wyłożyć na remont, albo liczyła na solidną pomoc materialną z naszej strony.

I wreszcie "zamieszkam u was", to na pewno w moim mieszkaniu. Szwagierka ma jeden pokój i dziecko, więc metodą wyjątku trzeba było przygotować się na wspólne zamieszkiwanie z teściową przez około rok.

Wszystko było jak na dłoni, a mojemu ukochanemu powiedziałam, że niech jego matka nawet nie myśli o zamieszkaniu z nami. Kiedy jego siostra dowiedziała się o tym, natychmiast do mnie zadzwoniła:

- "Zdajesz sobie sprawę, że nie mamy gdzie mieszkać!"

- Rozumiem, ty i twój brat zbierzcie się i załatwcie mamie jakiś kąt. To nie mój problem.

Po rozmowie telefonicznej poinformowałam męża, że teraz moja pensja to moja pensja, a jego dochód to jego pieniądze, poza obowiązkowymi składkami na media i artykuły spożywcze.

Rozmowa była nieprzyjemna i dość długa, ale stanowczo nagięłam swoją linię, jego matka chciała położyć wszystkich na łopatkach swoją decyzją, więc niech on i jego siostra się tym zajmą, a ja nie poświęcę się z powodu rozkazujących decyzji starzejącej się kobiety pozbawionej tego, co mam ja. Mąż marudził, ale się zgodził.

Koniec końców zarówno on, jak i jego siostra (jej mąż zajął stanowisko podobne do mojego) musieli nieźle zacisnąć pasa, bo remont trwał półtora roku, przez cały ten czas płacili za pokój mamy w hotelu.

Relacje z teściową nie były dobre, obraziła się, że odmówiłam jej "hotelu", ale co zrobić? Trzeba brać pod uwagę zdanie i interesy nie tylko swoje, ale i innych ludzi. Dobrze, że mąż mojej szwagierki mnie wspierał. Teraz jesteśmy świetnymi przyjaciółmi.

Popularne wiadomości teraz

Historia górnika, którego odnaleziono żywego 17 lat po zawaleniu się kopalni

Historia związku Montserrat Caballe z mężem jest najbardziej wzniosła na świecie

Na niebie pojawił się znak, po którym już nic nie było takie same. Do tej pory nie wiadomo, co oznaczał

Takie nieestetyczne plamki ma na ustach wielu z nas. W ten prosty sposób można sobie z nimi poradzić i pozbyć się na zawsze

Pokaż więcej