Niedawno powiedziałam mojej synowej Roksanie, że chciałabym, aby chociaż podziękowała mi za pomoc w opiece nad dziećmi. Była tym bardzo zaskoczona:

- Dlaczego miałabym ci za to dziękować? Przecież to twoje wnuki!

Ale fakt, że matka mojej synowej przyjeżdża bardzo rzadko i w ogóle nie pomaga jej przy małych dzieciach, moja synowa nie jest zainteresowana.

Kiedy mój syn ożenił się z Roksaną, zaakceptowałam moją synową normalnie. Doskonale rozumiałam, że mój syn dorósł i nadszedł czas, aby założył rodzinę.

Nigdy nie wtrącałam się synowej z radami. Rozmawiałyśmy ze sobą tylko w święta. Moja synowa i syn dużo pracowali, więc widywaliśmy się bardzo rzadko.

A potem, kiedy urodziła się moja najstarsza wnuczka, zaczęłam pomagać mojej synowej. Zdałam sobie sprawę, jak ciężko było jej z małym dzieckiem.

Zaproponowałam Roksanie pomoc, a ona nie odmówiła. Przyszłam po pracy i pomogłam przy dziecku.

Mama Roksany nie spieszyła się z pomocą. Ale nic nie powiedziałam, żeby nie psuć relacji.

Dwa lata później Roksana urodziła kolejną dziewczynkę. Oczywiście teraz jeszcze bardziej pomagałam.

A kiedy była w ciąży po raz drugi, często bardzo źle się czuła, więc przy starszej dziewczynce nie byłaby w stanie poradzić sobie sama.

Oczywiście jest to trudne z dwójką małych dzieci  i dlatego nadal jej pomagałam. Któregoś dnia widziałam jej mamę, która przyszła się z nią zobaczyć.

Swatka wypiła herbatę, zjadła wszystkie ciastka, które sama przyniosła, i wyszła.

Rok temu synowa musiała wyjechać do pracy. Ale dzieci nie miały gdzie się podziać, więc poprosiła mnie o pomoc, żeby mogła pójść do pracy.

Popularne wiadomości teraz

Historia górnika, którego odnaleziono żywego 17 lat po zawaleniu się kopalni

Katarzyna Cichopek już bez męża pręży swoje ciało na wakacjach. Aktorka coraz szczuplejsza

Wróbel wpadł do okna, do mieszkania lub domu. Co oznacza ten znak

Drób według staropolskiego przepisu odkrytego przez Magdę Gessler będzie rozpływał się w ustach. Zaskakujący składnik nadzienia podkręci jego smak

Pokaż więcej

Oczywiście, że nie chciałam brać urlopu w pracy. Wiem, jak ciężko jest opiekować się dwójką małych dzieci. Ale mój syn mnie namówił.

Przez cały rok synowa i zięć przywozili mi dzieci. Czasami nawet wtedy, gdy były chore. Bardzo trudno było mi wtedy z nimi przebywać, bo były bardzo wybredne.

Musiałam gotować im jedzenie, bawić się z nimi na świeżym powietrzu, zabawiać je, czytać im książki. Oczywiście byłam tym bardzo zmęczona.

Od dawna chciałam wyremontować swoje mieszkanie. Poprosiłam syna i synową o pomoc. Ale synowa mi odmówiła.

- Nie mamy wystarczająco dużo pieniędzy! Mamy dwójkę dzieci! Więc nie możemy ci pomóc w naprawie! - powiedziała mi.

- Ale ja opiekuję się twoimi dziećmi! Karmię je i kupuję im wszystko na własny koszt! - Byłam zaskoczona.

- I co z tego? Teraz mam być ci za to wdzięczna? Ale to są twoje wnuczki! - Synowa była oburzona.

I byłam bardzo zaskoczona: jej mama w ogóle jej nie pomaga i jest to uważane za normalne. Czy mama mojej synowej nie jest babcią?

Uważam, że doskonale spełniłam się w roli babci.

Postanowiłam, że nie będę już tak bardzo pomagać synowej i synowi. Będę odwiedzać wnuczki, kiedy tylko zechcę i tyle.

Jeśli nikt nie będzie nikomu nic winien, tak właśnie będziemy żyć. Oczywiście mój syn mnie potem przeprosił. Ale to już nie ma dla mnie znaczenia.

Byłam bardzo zmęczona karmieniem i leczeniem moich wnuczek na własny koszt. W końcu, kiedy poprosiłam o pomoc, odmówiono mi.